O „testament”
Piłsudskiego
Do redaktora „Wiadomości”
Z artykułu mego
przyjaciela Lechonia pt.
Aut Caesar aut nihil (
„Wiadomości”, nr 451Zob.list z 22 grudnia 1954) dowiedziałem się, że pisząc w wierszu
Wyrok pośmiertny"Pobladła noc doczesna. Widzę was naprzestrzał/
Jak małość wam obłazi czaszkę robaczywą,/
Bledną pola bitewne, gdziem z konia obwieszczał/
Wolność i dumę waszą, i powiewał grzywą,/
Płaski mrok chce mnie urzec, mrok co obłaskawi/
Pioruny przeznaczone, by zło tropić na dnie./
Żołnierze! Widzę trud wasz, pobici i krwawi,/
Widzę kto zdradzi pierwszy, ostatni kto padnie.//
Daję wam, co się we mnie do bólu natęża/
I co zostanie potem dla was do zdobycia:/
Moje góry ogniste, gdziem błyskał z oręża/
I rozcinał nim przyszłość. Góry mego życia.//
Siałem wiatry śmiertelne. Jestem czoło burzy./
Lecę na niej, świat niosę i żyję bezdomnie./
Mój mit kurzawę wzbija. Gromem się powtórzy –/
Biada, jeśli pustym! Pustym dźwiękiem – po mnie.//
Nie dam wtedy pardonu. Kto odstał, niech ginie./
Jak zbójcę ześlę na was wyrok po wyroku,/
Napadnie was złoczyńcą i w ciemne jaskinie/
Strąci, przeklnie i zniszczy. Uduście się w mroku.//
Jeśli to będzie szatan – będzie sprawiedliwy,/
Jeśli anioł – miecz włożę do ręki cheruba./
Konie moje, zarżyjcie! Wysoki i mściwy,/
Skazuje was na wielkość. Bez niej zewsząd zguba."
, zamykający cykl
Wolność tragiczna (1936): „Skazuję was na wielkość. Bez niej zewsząd zguba” , „pięknie”, „poetycko”, ale mimo to „sfałszowałem” testament
Piłsudskiego.
Te niedwuznaczne słowa nie pokrywają treści równie jasnej i zrozumiałej.
Lechoń przyznaje, że „skazywał nas naprawdę
Piłsudski na wielkość, chciał wielkiego wokół
Polski «Commonwelthu», innego, bo inne były warunki niż
Polska jagiellońska, ale mogącego budzić te same co ona polskie sny o potędze. Wiadomo, że roił on te sny do końca, marząc, że przynajmniej
Litwa” itd.
A więc „skazywał nas naprawdę na wielkość” i „roił te sny do końca”.
Po tym oświadczeniu
Lechoń pisze: „…rozumiał
Piłsudski, że nowa narastająca rzeczywistość europejska ogranicza możliwości polskiej inicjatywy i jeśli nie grzebie owych wielkich zamysłów, to odsuwa je w przyszłość niedostępną bodajże naszemu pokoleniu”.
A więc nie roił swych snów do końca?
Kilka wierszy dalej czytamy: „Było to zgodne z całą linią jego poczynań, z całym ustrojem psychicznym
Piłsudskiego, by pozostawić nam testament, ten właśnie, który” – jak się wyraził mój przyjaciel – ja „sfałszowałem”.
Przecieram oczy. Gdzie jesteśmy?
W kwintesencji swego rozumowania
Lechoń powiada: „
Piłsudski… rozumiał, że nie może skazywać współczesnego mu pokolenia na wielkość, że skazani jesteśmy na ostrożność, pracę i co na pewno przeczuwał, na męczeństwo i bohaterstwo, przez żaden naród nie dorównane i wznoszące nas do mistycznej, naprawdę nie z tego świata wielkości”.
A więc jednak wielkość? Otóż nie, po stokroć nie.
Piłsudski nie chciał wojny i przed nią przestrzegał.
Piłsudski nie popchnąłby
Polski do męczeństwa, przez które przeszła i przechodzi.
Piłsudski nigdy nie żądał ani mistycznego bohaterstwa, ani żadnej innej rzeczy „nie z tego świata”. Przy nieskończenie wysokim poszanowaniu imponderabiliów, jego nieustanne podkreślane poczucie
„réalité des choses”Franc.: dosłownie – rzeczywistość rzeczy; tu – realizm. zdążało właśnie do rzeczy z tego świata. Piętnował polskie fikcje i polską nierealność. Powiedzenie, że ktoś coś „na pewno przeczuwał”, uznałby za bezpodstawną dowolność.
Oczywiście, że
Wyrok pośmiertny nie dotyczy
Piłsudskiego z r. 1920 lub 1933 czy 1935.
Wolność tragiczna zawiera szereg wierszy, w których usiłowałem przeniknąć
Piłsudskiego w różnych okresach jego życia, w ostatnim zaś wierszu cyklu, napisanym już po jego śmierci, istotnie chciałem powiedzieć to, co „było zgodne z całą linią jego poczynań, z całym ustrojem psychicznym Piłsudskiego”.
Piłsudski skazywał nas nie tylko na ostrożność i pracę, lecz przede wszystkim na rozum i męstwo, na wielkość swego ducha. Chciał wzbudzić w Polakach poczucie wielkości, wskrzesić ją lub narzucić. Dramat jego polegał na tym, że tego nie dokonał, że naród nasz pozostał
„nie skruszony przez jego sumienie”dwie ostatnie strofy brzmią (cyt. za: Poezje zebrane, Londyn, – Nowy Jork 1959, s. 246):
Wywyższałem was dumnie, ponad samych siebie,/
Niosłem tam, gdzie się moja tylko moc utrzyma./
Jeśli patrzę dziś w okno – tamtą dawność grzebię/
I tę Nikę chłodnemi oglądam oczyma.//
Bo zostało mi jedno, czego już nie zmienię/
I z czem was tu zostawię odchodząc daleko:/
Wasz naród nieskruszony przez moje sumienie,/
Widok, który mnie ogniem piecze pod powieką.
, jeśli wolno mi użyć własnych słów.
Sam niekiedy omylny, jak to przesądza ludzka niedoskonałość, walczył z małością kierowany popędem moralnym, który dyktowała mu znajomość Polaków, znajomość świata i czucie dziejów. Mimo to pozostał osamotniony i zawiedziony, zdobył jednak to, że w tysiącach ludzi ocknęły się siły na nim świadomie lub nieświadomie wzorowane
O postaci Marszałka i jego wizji Polski, nazwanej przez Wierzyńskiego „sporem Piłsudskiego z Polską”, oraz o innych poświęconych mu wierszach z tomu "Wolność tragiczna" mówił poeta w dwóch odcinkach radiowych "Pamiętnika poety" (zob. K. Wierzyński, "Pamiętnik poety", oprac. P. Kądziela, Warszawa 1991, s. 411-415, 416-420), m.in.: „Tak w moim widzeniu toczył się spór Piłsudskiego z Polską. Więcej niż spór – walka. Piłsudski walczył o najukochańszy kraj tak, jakby ten kraj był jego wrogiem, a on wrogiem kraju. […] Walczył nieustępliwie, gwałtownie, bezwzględnie. W miarę lat musiał sobie zdawać sprawę, że tej największej w swoim życiu batalii nie wygra” (tamże, s. 385); „Być może Piłsudski żądał od Polski za wiele. Być może potępiać słabość i małość ludzką jest rzeczą moralisty i filozofa, a nie polityka. […] Faktem jest jednak, że […] rozumiał służbę dla Polski tylko w ten sposób: dać jej od siebie wszystko i oczekiwać od niej tego samego” (tamże, s. 388)..
„Wielkość”
mojego wiersza nie ma nic wspólnego z pojęciem terytorialnym czy z podbojami, nie mogłem też napisać: „Skazuję was na federację”. Dotyczyła, rzecz prosta, przede wszystkim pokolenia współczesnego
Piłsudskiemu, kiedy nakaz jej był jeszcze żywy i niejako chodził po ziemi. Ale i potomni zrozumieją jej sens, bo wszelka małość maleje aż do zapomnienia, a wielkość będzie wzrastała nieuchronnie.
Kazimierz Wierzyński