25 października 54.
Kochany Mietku!
Dziękuję Ci za
Rhodę i za
Frey’a. Ja też zauważyłem
aloneness, ale może to jej własne słowo, bo przecież
aloofness znaczy co innego, nie tylko samotność! Zresztą nie wiem. Fotografię wyślę innym razem, bo jestem przeziębiony i właściwie w łóżku. Bardzo mnie ta „przyjaźń” bawi. Numeru z listem jeszcze nie dostałem. Proszę Cię, wydrukuj rychło
Chałkę, on ma ciężkie przejścia z
żoną, pewnie się rozejdą. Jestem pewny, że takie wyróżnienie dodałoby mu ducha. To b[ardzo] porządny człowiek, mimo że pod moim, a nie
Tuwima wpływem. W jego wierszach często są moje poprawki, a nawet całe strofy. Tak kiedyś było z
Paczkowskim,
Światopełkiem Karpińskim i tylko z
Jantą mi się nie udało. Płaszczę się przed Tobą, zrób wyjątek, wydrukuj. – Co do
Glińskiego niezupełnie zgadzam się z Tobą. Pisze martwo, zgoda, ale przecież warto wydrukować jego argumenty choćby ad
aeternam rei memoriamŁac.: na wieczną rzeczy pamiątkę.. – Od
Broncla dostałem bardzo miły list, w którym wspominał, że chciałby napisać do
„Wiad[omości]”Zob. list z 4 października 1954, nie prosiłem go o nic, odpisałem mu tylko, aby porozumiał się z Tobą w tej sprawie. Cóż mogłem innego powiedzieć. O
Terleckim wtedy nie wiedziałem. – Niewypałem z
Kotem nie przejmuj się, uwaga pochodziła od
najniedokładniejszego człowieka na świecieTo najprawdopodobniej o niego chodzi, on widzi w ludziach, a nawet czyta w tekstach to, co chce. – Wiadomość o
Broniewskim – przerażająca. Czy myślisz, że to przypadkowe otrucie nie było w istocie przypadkiem? –
Mietku, mógłbyś mi przysłać
numer z artykułem
NowakowskiegoMowa o recenzji książki Wierzyńskiego "The Life and Death of Chopin". Zob. list z 16 grudnia 1949 o
Chopinie?
Kończę już, bo czuję się niedobrze, a muszę wyzdrowieć na
Boston, dokąd jedziemy w piątek, tzn. za trzy dni. Mam tam wieczór, zobaczymy też
Grzesia.
Ściskam Cię serdecznie, napisz o miłości i przyjaźni
Kazimierz