Sag Harbor, 23 lutego 1954.
Kochany Mietku,
Jestem bardzo dumny, bo już drugi miesiąc utrzymuję rodzinę jako „free lance writer”Ang.: niezależny pisarz.. Z Free Eur[ope] zarobiłem wszystkiego 75$. Jeśli weźmiesz pod uwagę, że muszę wyciągnąć ponad $300, a w przyszłym miesiącu mam do zapłacenia podatki, przyznasz, że to jest coś. Oczywiście literatura poszła w kąt, nie mam na nią czasu, a żałuję, bo zacząłem pisać bardzo pasjonujący mnie kawałek. Ten nawał pracy nie pozwolił mi też odpisać Ci na listy. A więc po kolei.
Stroński zgubił MajorkęChodzi o rozdział biografii "Życie Chopina"., skreśl ją z zapowiedzi, ponieważ nie mam kopii, a zamiast niej wydrukuj Pożegnanie z PolskąTen rozdział z "Życia Chopina" nie ukazał się na łamach „Wiadomości”., które mu posłałem na wieczór – jeśli Ci to odpowiada, rzecz prosta. Książek dla Britishu nie mam, poza Forgotten Battlefield, który mogę przysłać na Twoje ręce. Może byś kupił dla nich (na conto moich honorariów) Ziemię wilczycę i tych kilka drobiazgów ogłaszanych w katalogach księgarni londyńskich. O ile Ci to sprawia trudność, to nie. Dziękuję Ci za ogłoszenie o Wiersz[ach] zebr[anych] i cieszę się, że znalazł się egzemplarz. Jaki jest adres Andrzeja Vincenza? – Oczywiście chciałbym mieć Garderobę i napiszę do Wragi.
W związku z moim trzydziestopięcioleciem jadę 11-go marca do Chicago, gdzie mam dwa wieczory, dla Amerykan [!] i dla PolakówObchody jubileuszu trzydziestopięciolecia pracy pisarskiej Kazimierza Wierzyńskiego w Chicago były bardzo bogate. Wizyta Wierzyńskiego w Chicago odbyła się na zaproszenie Stowarzyszenia Samopomocy Nowej Emigracji. Poeta wygłosił odczyt "Jak pisałem książkę o Szopenie", odwiedził redakcje polskich gazet „Dziennika Związkowego” i „Dziennika Chicagowskiego”, zaproszony był na śniadanie przez Syndykat Dziennikarzy Polskich, brał udział w zebraniu Polskiego Klubu Artystycznego, spotkał się z amerykańską organizacją „Friends of Literature”. Zob. "Polonia w Chicago pięknie uczciła 35-lecie pracy literackiej K. Wierzyńskiego", „Nowy Świat”, Nowy Jork 1954, nr z 22 marca 1954 r. oraz B. Dorosz, "Jubileusz trzydziestopięciolecia twórczości (marzec 1954)" i nota "28 marca 1954 (niedziela)", w: taż, "Nowojorski pasjans", Warszawa 2013, s. 357–369 i 481–483.. 28-go mam wieczór w N.Y.Mowa o organizowanym Wierzyńskiemu w Nowym Jorku przez Polski Komitet Imigracyjny i Klub Literacko-Artystyczny „Zielony Balonik” „Obchodzie jubileuszowym” z okazji przypadającego w 1954 r. trzydziestopięciolecia jego twórczości i jednocześnie sześćdziesiątych urodzin; uroczystość odbyła się 28 marca. Szerzej zob. B. Dorosz, "Jubileusz trzydziestopięciolecia twórczości (marzec 1954)" i nota "28 marca 1954 (niedziela)", w: taż, "Nowojorski pasjans", Warszawa 2013, s. 357–369, 481–483. Zrobiłbyś mi przyjemność, gdybyś zwrócił się od siebie do głównych mówców (Sosnkowski, jeśli na czas przyjedzie, Halecki, Leszek i Wittlin) o teksty ich przemówieńTeksty przemówień ks. prałata F. Buranta, K. Sosnkowskiego, O. Haleckiego, J. Lechonia i J. Wittlina ukazały się w „Wiadomościach” 1954, nr 26 (430) z 27 czerwca pod wspólnym nadtytułem "Obchód 35-lecia pracy literackiej Kazimierza Wierzyńskiego"; przedr. w: "Wspomnienia o Kazimierzu Wierzyńskim", oprac. P. Kądziela, Warszawa 2001, [odpowiednio:] s. 284–286, 93–94, 175–177, 354–356; nadto przedr. w: K. Sosnkowski, "Materiały historyczne", zebrał i przyp opatrzył Józef Matecki, Londyn 1966, s. 584–586.. Może nie wszyscy odmówią. Mieliśmy we Fr[ee] Eur[ope] dobrą, jak mi się zdaje, audycję o Tuwimie. Godna ocaleniaW "Dzienniku" Jan Lechoń odnotował wrażenia z kolejnych etapów pracy nad tą audycją – 8 stycznia 1954: „Strzetelski sugerował nam dziś przed audycją o Tuwimie powściągliwość w przebaczaniu, wzgląd na Kraj – same zresztą słuszne rzeczy. Ale nic nie jest dobre, co jest wymuszone, zwłaszcza wymuszone na uczuciu. Skutek był, jeśli chodzi o mnie, fatalny. Jeszcze nigdy tyle razy nie zacinałem się i tak nie plotłem. Wittlin mówił prawie jak o świętym, Wierzyński – zrzuciwszy najgorsze – powiedział jednak bardzo złe rzeczy – ale tym mocniej wyszły jego zachwyty nad poezja Tuwima, świetnie ujęte i wyrażone. Mam dzisiaj katzenjammer, bo nie powinno się w takich sprawach żadnych rad słuchać, tylko mówić swoje – a niech już to inni cenzurują”; 9 stycznia 1954: „Wittlin powiedział mi wczoraj w czasie audycji o Tuwimie: «ja ci mówię, że on jest tutaj». Odpowiedziałem: «tak» i jestem prawie pewny, że tak było”; 11 stycznia 1954: „Okazało się, że audycję o Tuwimie trzeba będzie przerabiać – wszystko to, co mówił Wittlin, i parę zdań moich. Cokolwiek by się zresztą powiedziało – wszystko będzie do dyskusji i drażniące” (J. Lechoń, "Dziennik", wstęp i konsultacja edytorska Roman Loth, Warszawa 1993, t. 3, s. 285–286, 287, 388).. Tylko nie powołuj się na mnie, proszę Cię. Nie bierz tych wszystkich zastrzeżeń za maniactwo, może Ci kiedyś to wytłumaczę.
W sprawie HedleyaW wydanym zbiorze listów do Juliusza Sakowskiego (zob. "Kulisy twórczości. Listy 14 pisarzy emigracyjnych do Juliusza Sakowskiego 1945–1977", Paryż [1979]) brak jest listu Kazimierza Wierzyńskiego w sprawie Arthura Hedleya. Ten angielski muzykolog w "Liście do redakcji", „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”, Londyn 1954, nr z 9 lutego 1954 r. krytycznie oceniał decyzję jury Nagrody Literackiej SPK przyznania tego wyróżnienia Kazimierzowi Wierzyńskiemu za biografię Chopina, gdyż wykorzystał on w swej książce listy Chopina do Delfiny Potockiej, które według Hedleya zostały sfałszowane. Hedley przytaczał krytyczne anonimowe opinie recenzentów wydania angielskiego książki opublikowane w „Daily Telegraph” i „Times Litterary Sipplement”. napiszę do Sakowskiego za poradą Leszka. Przeczytaj ten list. Pisał mi GlińskiRefleksje na temat listów Chopina do Delfiny Potockiej (uważał, że są autentyczne) zawarł w książce: "Chopinʼs Letters to Delfina Potocka" (Windsor 1961), był też wydawcą tej korespondencji: F. Chopin, "Listy do Delfiny", przyg. do druku, wstępem i przyp. opatrzył Mateusz Gliński (New York 1973). Kazimierz Wierzyński pisał do Mateusza Glińskiego 22 września 1959 r. na temat jego studiów nad korespondencją Chopina do Potockiej: „Drogi Panie Mateuszu! Cieszę się, że Pan zabrał się do tej rzeczy. Nie chodzi mi o mnie, bo to tempi passati i co innego teraz mnie absorbuje. Ale – jak przed laty – jestem nieodmiennie zdania, że wystawi sobie Pan pomnik polskiej chopinologii, jeśli wyświetli Pan tę sprawę zaciemnioną przez Hedleyʼa. Ważne jest to, żeby Pan zaczął i skończył słuszną batalię, w której racja jest po Pana stronie. Winszuję Panu startu i życzę szczęśliwego dalszego ciągu. Ściskam dłoń, ręce Pani Zosi całuję – Kazimierz Wierzyński” (cyt. za: "Testament Mateusza Glińskiego spisany przez Zofię Glińską, Londyn 1982", s. 80–81). Zob. M.Gliński, "List do redaktora „Wiadomości”: O listach Chopina do Delfiny Potockiej", „Wiadomości” 1954, nr 12 (416) z 19 marca., że ma opracowaną całą historię listów i chciałby to drukować. Zachowaj tę wiadomość wyłącznie dla siebie. Komu mam do zawdzięczenia pasztet HedleyaChodzi o napisany przez A. Hedleya list do redakcji „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” 1954, nr 34 z negatywną opinią na temat "Życia Chopina" i krytyką przyznania Wierzyńskiemu za tę książkę nagrody Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Tekst wywołał szereg głosów polemicznych, drukowanych na łamach „Dziennika…”: w n-rze 43 – Bogusława M. Maciejewskiego, Władysława Powierzy, Jana Tokarskiego i Stanisława Strońskiego, który ponownie zabrał głos w n-rze 49.. Napisz trochę plotek.
Ze wzruszeniem czytam listy Danilewiczowej z Prowansji"Opowieść o pięknej Prowansji. Droga do Arles", „Wiadomości” 1953, nr 49 (401) z 6 grudnia. "Opowieść o pięknej Prowansji. Arles", „Wiadomości” 1954, nr 2 (406) z 10 stycznia.. Tam byłem naprawdę ostatni raz szczęśliwyZob. P. Kądziela, "Prowansja Kazimierza Wierzyńskiego", w: "Pani Stefa", red. R. Habielski, K. Muszkowski, P. Kądziela, Londyn 1999, s. 69–75.. Pozdrów ją serdecznie od nas obojga. Powiedz jej, że w Korcu makuW sierpniu 1939 r. Kazimierz Wierzyński złożył w Wydawnictwie Jakuba Mortkowicza nowy tom wierszy pt. "Noc prowansalska". „Były to wiersze – wspominał poeta po latach – które napisałem w roku 1937 podczas pobytu w Prowansji i w rozjazdach po tym nieporównanie pięknym kraju. Pani Mortkowiczowa powiedziała mi coś w tym rodzaju: «Dobrze, że pan przyniósł teraz rękopis, mamy wolną drukarnię, zaraz poślę do składania». Rękopis istotnie poszedł do składania, ale stamtąd nie wyszedł. Zaczęła się wojna, drukarnia Mortkowicza na Rynku Starego Miasta została zbombardowana i spłonęła. Po wojnie dowiedziałem się od Hanny Mortkowicz-Olczakowej, że wraz z drukarnią spłonął mój rękopis. Nie pamiętam, ile wierszy obejmował ten zbiór. Chyba niewiele, koło 20. Kilka z nich drukowałem w pismach, zaraz po napisaniu i te ocalały. W roku 1948, kiedy pracowałem nad "Życiem Chopina", odcięty od świata w miejscowości Stockbridge w stanie Massachusetts, dostałem wiadomość od jednego z przyjaciół w kraju, że znalazł te wiersze w pismach i może mi je przysłać. Nie były to czasy sprzyjające przysyłaniu odpisów ani wycinków pocztą, ale jakoś się udało i po kilku tygodniach były już w moim ręku. Włączyłem je do następnej książki i w ten sposób, co ocalało z "Nocy prowansalskiej" znalazło się w "Korcu maku"” (K. Wierzyński, "Pamiętnik poety", oprac. P. Kądziela, Warszawa 1991, s. 417–418 jest sporo wierszy z naszego tam pobytu. Tęsknię za Kozarynową, poproś ją o coś nowego. Piękny wiersz Leszczy Przestrogi – ma już własny styl. Jak się ma Łobodowski? Pisał do mnie, ale na nowy list chyba nie mogę liczyć. Pozdrów go także i powiedz mu, że często o nim myślimy.
Carol nie nadeszła. Mam dla Ciebie niespodziankę. Z krzesła spadniesz. Zaczekaj do następnego listu.
Ściskam Cię serdecznie i dziękuję za listy.