[Strona tytułowa/ Copyright] (0)
[Tytuł] (0)
Osoby (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA PIERWSZA (22)
1.
nuci ...a pilnik cienki jak włos,lecz on nie zważa, piłuje nim kratywciąż, ach wciąż.Odszedł osobowy.Oleś modli się szeptem. Cholerny świat. I mówi się, że ludzie nie mają pieniędzy. Popatrz no tylko, ile wysiadło z pierwszej klasy. Pół wagonu. Na jednej tylko stacji.Zza okna głosy idącego tłumu. Kuźma chichocze.Te kobity to ci mają nieraz świerka. Taki upał i w futrze. Jak Boga kocham, Oleś, futro do samych kostek. W życiu nie widziałem czegoś takiego. Prawie szarga się po ziemi.Za oknem turkot wozu.No, jedzie i furka.Szept modlitwy człowieka coraz bardziej przerażonego. Popatrz no, Oleś. Ta szkapa niedługo zupełnie wyłysieje. Jak Boga kocham, mogliby ją czym posmarować. Pamiętasz, trzy lata temu, to była jeszcze całkiem do rzeczy klacz. Zupełnie ją zmarnowali.
2.
Cholerny świat, żeby tak zmarnować konia.
3.
Ekspres. Oleś, słyszysz, ekspres. Wstawaj z tego barłogu. Dzisiaj już nie przyjdą.
4.
Przestań walić się w piersi. Siedzę tu trzy lata i nie słyszałem, żeby kogoś powiesili po przejeździe ekspresu. Tu, bracie, wszystko jak w zegarku. schodzi z taboretu, oddala się od okna, otwiera szafkę i brzęka naczyniamiA gdzie jest mój kubek, Oleś? Mówiłem ci, żebyś mi go stawiał na miejsce.
5.
wyciąga pospiesznie rękę z szafki A, cholera. Tu jeszcze jakaś zupa. Wsadziłem w nią palce.
6.
Ja? Chyba ci się śniło? A może i chciałem. Niech to diabli, cała łapa upaprana. wyjmuje kubek, przechodzi na drugą stronę celi, znika za przegrodą, słychać, jak odkrywa dekiel kibla i wylewa zupę Pfe! Aleś wypuścił z siebie strachu. Pół nocy chyba tu przesiedziałeś. Masz żołądek jak skunks. No, przestań już, do cholery. Ileż można się modlić?Stukanie z zewnątrz w prawą ścianę alfabetem Morse’a.O, wrócił Ciara. Cicho, Oleś! Dajże mu dojść do słowa.płucze garnuszek, odstawia go i przechodzi pod prawą ścianę; stukanie rozlega się w głuchej ciszy, Kuźma do ścianyCiara... Stukanie.
7.
I nic. Pyta, czy nie mamy czasem warcabów.
8.
Chciałby zagrać z nami przez ścianę. Mówi, że jest zdenerwowany i musi się jakoś uspokoić. Sypnął nas.
9.
Mnie.
10.
Mówi, że też.
11.
Ciszej, Oleś... On mówi, że sypnął nas tak, że mucha nie siada. Trzy kary śmierci, trzy czapy murowane!
12.
Tak mówi. Trzy czapy. Dla każdego po jednej. Ciara zawsze dobrze się zapowiadał. Ale prawdę mówiąc, to nie jego zasługa.
13.
Ale skąd, panie szefie. Pan to zawsze ma takie czarne myśli. Niebo jak lustro, a pan powiada deszcz. Niech pan wejdzie. Czego się pan boi? Strasznie głupio tak stać w drzwiach.
14.
No i widzisz, Oleś, zatwierdzili. Mówiłem, że zatwierdzą. Ale to już, panie szefie, niesprawiedliwość. Trzy kary śmierci za takiego jednego piżmowca. Pan wie, co on mówił, jak żeśmy go rozbierali? Mówił, że jego żona ma dużo lepsze futro niż on. Gotów był ją nam podstawić. No, rzeczywiście futro do niemożliwości zżarte było przez mole. Ale co to za chwyt? Czy pan, panie szefie, powiedziałby coś takiego?
15.
Ale, ale... Panie szefie. Wypada z rachunku, że dzisiaj rano mieli z nami zrobić koniec. Wczoraj wieczorem umyłem szyję, przemyślałem sobie to i owo, Oleś modlił się całą noc – a pan przynosi tylko jakiś papier i nic. Coś tam chyba nie gra u was w administracji.
16.
My?
17.
Jaką znowu zbrodnię, panie szefie?
18.
Kobietę? To nieprawda. Oleś, czy myśmy zataili jeszcze jakąś kobietę?
19.
No też mówię, że nie.
20.
Z kochanką? Z Lolą? A... z Lolą... No to zupełnie co innego. A co miałem z nią zrobić, kiedy jej się nagle zachciało futer. Próbowałem tłumaczyć, że to jest towar, że chodzi o obroty i że poza tym to trochę niebezpieczne. Ktoś może poznać i kram. Myśli pan, szefie, że dała przemówić sobie do rozsądku? A gdzie tam! Wysłuchała, a potem cap za futro i na grzbiet. Wynieśliśmy ją w walizce.
21.
Lolę. Ściślej mówiąc, nie w jednej walizce, tylko w trzech. No nie tak było, Oleś?
22.
Jak to chce wiedzieć? Tak od razu, już? Niech mu pan powie, żeby nie był taki w gorącej wodzie kąpany. Inni to biją, żeby im powiedzieć, a on by tak chciał zaraz, pierwszego dnia.
AKT PIERWSZY/ SCENA DRUGA (22)
1.
O skurczy... o skurczy... o skurczybyk, jaki niecierpliwy. Ani cienia wyrozumiałości. Gdzie walizki i gdzie walizki? Jakby na tych walizkach kończył się cały świat.podchodzi do wiadraA bodaj to szlag! Ani kropli wody. Oleś! Nie ma go? Co za bałwan. Idzie na zeznanie i nawet nie pomyśli, żeby wystawić wiadro.
2.
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
3.
Czego się tak przestraszyłeś?
4.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy zabiję cię.
5.
Już? A co? Powiedziałeś?
6.
Powiedziałeś, gdzie walizki? Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
7.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
8.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
9.
Nowa władza, ty gnojku... nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
10.
Trzy tygodnie przez takiego gnojka. Dlatego tylko, że ma dupę z porcelany. Podchodzi do prawej ściany, nasłuchuje. Stukanie powtarza się.Ciara mówi, żeby utopić cię w kiblu.
11.
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę. Zmarnowałeś mi Lolę. Zmarnowałeś mi Lolę i kawał życia. Dwadzieścia, a może i pięćdziesiąt pięknych dni.
12.
Słyszę.
13.
A czego on chce?
14.
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
15.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik co najmniej piętnastu.
16.
Cholera, co za dzień. Człowiek nawet w więzieniu nie może posiedzieć spokojnie. Stukanie z prawej. Ciara pyta, ile masz już wyroków.
17.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
18.
On mówi, że jak kiedyś uda mu się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę. I to w trybie przyspieszonym. Nie tak jak tu.
19.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?!
20.
No to co?
21.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
22.
pojękując Ale narwany ten młody referent, co? Nawet przestaję ci się dziwić, Oleś, żeś się tak prędko załamał. Bo co to też za pomysł brać takiego młodzika na tak odpowiedzialne stanowisko.
AKT PIERWSZY/ SCENA TRZECIA (19)
1.
nuci Dwunasta wybiła na miejskim zegarze,więźniowie cichym snem śpią,ale nie wszyscy, bo jeden z nich marzy...
2.
Jak to wychodzi?
3.
Skąd wiesz, że zimą?
4.
W futrze?podchodzi prędko do okna, wspina sięE, co tam takie futro. Facet siedział widać z dziesięć lat.
5.
Nic, na odległość śmierdzi naftaliną.
6.
Co to, marmolada?
7.
Ph, tyle tego, co kot napłakał. I to ma być na dwóch?
8.
Obejdzie się. Nie znoszę marmolady.próbujeE, ta nawet nie jest taka zła. Daj no, Oleś, kawałek chleba.Oleś podaje śpiesznie, Kuźma zagryza.Co pan taki markotny, panie szefie? Patrzy pan na nas, jakby pan nad grobem stał.
9.
Dziesięć. A bo co?
10.
Szef to zawsze wpada w popłoch.
11.
E, też pan wpadł na pomysł. Jak żyję, od nikogo nie wypożyczałem nieboszczyków.
12.
Może i nie taka zła. Ale kto ci coś takiego zrobi?
13.
Nikogo.po namyśle Lola, ona mogłaby. Ale już pan wie. Właśnie za nią prolongujemy wyrok.
14.
Ze Zdzisiem?
15.
Też już nie żyje.
16.
Tak, ale ostatnio miał wygórowane żądania. Bujał gdzieś w obłokach i uważał, że zawsze należy mu się najwięcej z podziału. Trzeba go było sprowadzić jakoś na ziemię. Leży nawet niedaleko stąd.
17.
Jasne, zagwarantuje nam następne sześćdziesiąt dni.
18.
A przeniósłby je pan?
19.
wymazując miskę chlebem No to nie ma o czym gadać. Zresztą skończcie już z tym tematem. Widzicie przecież, że jem.
AKT PIERWSZY/ SCENA CZWARTA (24)
1.
Zdzisio.
2.
Nie wypalił.
3.
Szukają go od trzech dni i nigdzie go nie ma.
4.
Zdzisia. Gdzieś się zmył. Jak kamień w wodę. Skurczybyk, on zawsze miał takie zagrania.
5.
No właśnie, nie żyje. Ale jak udowodnisz sądowi, że nie żyje, skoro się zmył. Referent powiada, że myśmy go sobie wymyślili. Całe ruiny przeszukane, a Zdzisia ani śladu.
6.
Przecież mówię, że ani śladu. Ktoś już tam po nas musiał być. Rodzina czy kto... Wzięli go pewnie pogrzebać na cmentarzu. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby zostawili jakąś wiadomość. A oni nic. Zabrali zwłoki jak swoje i szukaj wiatru w polu. Cholerny świat, nasze ostatnie zwłoki...
7.
Oni mówią, że nie będą już szukali.
8.
Zabiliśmy, no i co z tego?
9.
Mówiłem.
10.
Przyznali mi rację, ale zapytali też, co będzie, jak się Zdzisio w ogóle nie znajdzie. A to jest niewykluczone. Sam też o tym myślałem. Głupia sytuacja, Oleś. Od prawa nie można wymagać za wiele.
11.
Którego ogrodnika?
12.
Niech on nie zawraca głowy. Ogrodnik już dawno był. Przecież dostał za niego czapę dwa lata temu.
13.
Jak była mowa, to i proces też był.
14.
Co tam stukasz?
15.
Czego chcesz?
16.
Jaki gość?
17.
Ten z tą złotą papierośnicą?
18.
Nie. Nie mieliśmy.
19.
Nie trzeba, Oleś.
20.
Nie trzeba. Za to nie wytoczą nam procesu. To jedyny facet, któremu zdjąłem futro i żyje.
21.
Nie. Nie zabiłem.
22.
To facet z jakiejś politycznej opozycji. Wiesz, że zawsze starałem się nie zadzierać z takimi. Co to mi za interes mieć na karku tajniaków i jeszcze jakąś nielegalną organizację. Trochę ich znam, Oleś. Z nimi to już naprawdę nie ma żartów.
23.
Czego?
24.
Eee...
AKT PIERWSZA/ SCENA PIĄTA (40)
1.
Popatrz no, Oleś. Ten czarny kot, co tu stale chodzi. Złapał w kuchni mysz i chciał wyleźć z nią przez okno. A pod oknem stoją już kotły z zupą. Mysz wyskoczyła mu z pyska i wpadła do zupy. No, chodź, popatrz tylko, jak on ją teraz łowi.
2.
Jak Boga kocham, poparzy sobie całą łapę. Co mówiłeś?
3.
A daj mi spokój, trzymaj sobie sam.
4.
podchodząc do stołu I to ma się ruszyć?
5.
wyciąga ręce nad miskąNo już.
6.
To nie może być miska. To powinien być porcelanowy talerzyk.
7.
Ja tam nie wierzę, żeby Zdzisio chciał przyjść. Opuszcza ręce.
8.
On się boi.
9.
Ruszyłeś miską.
10.
O rany boskie! Niech skonam, to chyba on. Pytaj, pytaj go! Hurkot miski uciekającej w przeciwny kraj stołu. Co on? Ucieka? Oleś, czy to tak ma być?
11.
Mówiłem ci, że się boi.
12.
Niech powie tylko, gdzie leży. Wyjaśnij mu, do czego nam to potrzebne. Zdzisio zawsze był podejrzliwy.
13.
Nie tłumacz się. Wal prosto z mostu. Ze Zdzisiem zawsze trzeba było ostro. Jak zaczniesz obwijać w bawełnę, to nie wyciągniesz od niego ani słowa.
14.
Cicho, mówi!
15.
Co to znaczy?
16.
On się z nas zgrywa.
17.
No to niech gada do rzeczy. Powiedz mu, że zaczynam tracić cierpliwość.
18.
To skurwiel. On nigdy nie mógł przypomnieć sobie tego, co mu było niewygodne.
19.
Co się stało?
20.
To po jaką cholerę tu lazł? Powiedz mu, żeby lepiej zabierał się stąd.
21.
I chwała Bogu. Co mi to za rozmowa z taką ciemnotą, co nawet nie potrafi wytłumaczyć, gdzie jej własny grób.
22.
A tam znowu kto?
23.
A o czym? O czym będziesz gadał z takim sąsiadem na jeden dzień?
24.
podchodzi do drzwi i podnosi plik podartych papierów Popatrz, Oleś, ten nasz szef to wcale nie najgorszy chłop. Położył nam na progu niby to papier do kibla, a w gruncie rzeczy gazetę.
25.
A tak sobie, do poczytania. Całkiem świeża gazeta. W kawałkach, ale całkiem świeża. siada na łóżku, składa kawałki Nie, czekaj... To niemożliwe...
26.
To, co piszą. Piszą, że wczoraj ogłoszono amnestię.
27.
Amnestię. Tak piszą. Stoi czarno na białym. „W dniu wczorajszym zatwierdzono ostatecznie wniosek...” Słuchasz, Oleś?
28.
„...wniosek o amnestii. Akt ten, od dawna oczekiwany przez społeczeństwo”, tak piszą, przez społeczeństwo... „nabiera mocy prawnej z chwilą jego ogłoszenia.”
29.
Od wczoraj.
30.
Tu pisze, że amnestia obejmuje wyroki do lat pięciu.
31.
Nie, poczekaj... Wyroki do lat dziesięciu – na połowę. Do piętnastu – na dziesięć... Dożywocie...
32.
Zaraz... Jezu, co za człowiek... Nie da nawet spokojnie przeczytać gazety. Dożywocie, piszą, że na lat piętnaście. Hm, piętnaście... O, jest i o najwyższych wymiarach kary... „Wyroki śmierci bez względu na rodzaj przestępstwa…” Słuchaj, Oleś, bo to ważne.Stukanie z lewej i przejeżdżający pociąg osobowy.O Jezu, Oleś, nie wydzieraj mi gazety. „...bez względu na rodzaj przestępstwa... zamienione zostają na karę dożywotniego więzienia.” Znaczy się, słusznie powiedziałeś, że w pewnym sensie jesteśmy uratowani.
33.
Pamiętam, Oleś, pamiętam. Ale poczekaj, bo tutaj nic nie pisze, g d z i e właściwie jest ta amnestia.
34.
No bo tu wcale nie pisze, że u nas. Pisze tylko, że jest.
35.
Kto mówił?
36.
Zastukaj, Oleś, do Ciary. On na pewno ma ten brakujący kawałek.
37.
To zastukaj do tego z powieszalni. On musi to mieć.
38.
Jak to nikt? Przecież dopiero co ktoś tam był.
39.
To już niepotrzebne.
40.
Bo jeśli jest ta amnestia, to obowiązuje od wczoraj. No i dotyczyłaby nie tylko nas, ale i tamtego. To chyba jasne. Czego tak patrzysz? Nie rozumiesz?
AKT PIERWSZY/ SCENA SZÓSTA (25)
1.
A dlaczego pytasz?
2.
Nie sądzę, Oleś. Tak odrobiony rewolwer mógłbyś nawet sprzedać u rusznikarza. Zobaczysz, że szef ustosunkuje się do niego bardzo poważnie.
3.
Potem weźmiemy klucze, wypuścimy Ciarę i każemy sobie otworzyć bramę.
4.
Niczego nie jestem pewny. Może nam się na przykład złamać klucz.Nuci.
5.
Czego chcesz?
6.
Aleś ty dziecinny, Oleś. Jutro czy tak, czy owak zrobią z nami to samo.
7.
No, idzie szef.
8.
Weź się, Oleś, w garść. I jak szef otworzy, to żebyś nie zapomniał, co do ciebie należy.
9.
Zamknij, Oleś, okno.Po co ma być słychać hałas.
10.
Słyszę. No i co? Co znajomi?
11.
Chyba nie, szefie. Zresztą my już mamy zupełnie inne plany. Jak Bóg da, to jakoś wyjdziemy z tych opresji.
12.
nagłym ruchem wyciąga przed siebie pistolet Z wyjątkiem kluczy. Nieprawda, Oleś?
13.
Klucze!
14.
No to wychodź! Pośpiesz się!podaje klucze OlesiowiOtwórz Ciarze.
15.
także wpada zdyszany i zdenerwowany Co ty tu robisz?! Dlaczego nie wypuszczasz Ciary?!
16.
Dlaczego nie możesz? Dawaj klucze!
17.
łapie go za klapy, potrząsa Dawaj klucze!
18.
Nie masz?! Jak to nie masz? Przecież ci dałem. Miałeś wypuścić Ciarę.
19.
Wyrzuciłeś?! Klucze! Dlaczego?!
20.
Kot?! Jaki kot?!
21.
Gdzie klucze?!
22.
Ty bydlaku! To ja po to pootwierałem wszystkie kraty, żebyś ty przy ostatniej wyrzucił je przez okno!...
23.
Ech, ty wisielcu, ty... Popycha go na ścianę. Gwałtowne stukanie z prawej. Kuźma uspokoiwszy się nieco Powiedz Ciarze, żeby przestał się dobijać. On myśli, że wyszliśmy bez niego. Uspokój go i powiedz, że klucze połamały się w zamku. I niech się przygotuje do zmiany miejsca. Jutro wszyscy trzej spotkamy się na powieszalni.Oleś stuka, jednocześnie odzywa się stukanie z lewej. Tam znowu ktoś jest? Czego on chce? No, czy nie można zwariować od tego cholernego pukania...
24.
Co się stało?
25.
Szef? Nie żyje? bierze Strażnika za rękę, puszcza, ręka opada bezwładnie Trzeba natychmiast zawiadomić o tym wydział śledczy. Skocz no, Oleś, na korytarz. Ale to na jednej nodze.
AKT PIERWSZY/ SCENA SIÓDMA (32)
1.
cerując skarpetkę No i co ty na to powiesz, Oleś?
2.
No, na tę skarpetkę. Zgadnij tylko, ile ja już ją mam?
3.
Cztery lata. Nie, co ja mówię... Pięć. Pięć i pół roku. Przeszło dwa lata nosiłem w niej ciężarki. Ty wiesz, że wytrzymywała pięciokilowy odważnik.demonstruje uderzenieAni razu nie omsknęła się. A teraz patrz... No niby na pięcie dziury i w palcach też, ale tak poza tym to całkiem dobra skarpetka. Daj no jeszcze trochę tej włóczki.
4.
Pierwszorzędna włóczka. Dużo tam jeszcze jej masz?
5.
Cholera, no popatrz, taka skarpetka. Wysłużyła się, nie?
6.
Ciara? Posłuchaj no, Oleś, czego on chce.
7.
O miłości? O miłości chyba nie. W ogóle nie znam już żadnej piosenki. To co znam, to on też zna. Co można sobie przypomnieć po tylu latach. A może ty, Oleś, ułożyłbyś co?
8.
A dlaczego by nie? Masz taki ładny głos.Stukanie.Czego on jeszcze chce?
9.
No już dobrze, dobrze. Powiedz, że jak przypomnę sobie coś ładnego, to do niego zastukam.
10.
Co?
11.
Kto taki?
12.
A czy ja mówię, że nie? Gdyby to ode mnie zależało, ogłosiłbym go świętym. Wyświadczył nam wielką przysługę. Nie wiesz, Oleś, czy był już świętym jakiś więzienny cieć?
13.
No widzisz... A cieciom też się coś należy. Pomyśl tylko, jakie to by miało znaczenie dla naszego więziennictwa. Uważam, że jak już stąd wyjdziemy, to należałoby ogłosić to w tutejszej parafii. Oczywiście zimą. Może na taką okoliczność przyjechałby jaki biskup w gronostajach.szarpie zmotaną nitkęCholera, urwało się. Daj no, Oleś, jeszcze tej włóczki...
14.
Albo ja wiem...
15.
Oleś, daj no panu kubek.
16.
A skąd ja mogę wiedzieć, gdzie go znowu zapchałeś?
17.
A tak, tak... samotność straszna rzecz. Bóg pana strzegł. A i nam nie poskąpił. Od dawna marzyliśmy o nowym towarzyszu niedoli. Czy nie tak, Oleś?
18.
E, co za różnica, zgnębiony czy nie zgnębiony. Najważniejsze, że pan tu jest.
19.
No, już parę ładnych dni. Tak paramy się z życiem we dwóch. Ale to ciężko. Teraz, jak pan przyszedł, będzie znacznie lżej.
20.
Drobiazg. Jakoś się załatwi. Bierze ze stołu skarpetkę i bawi się nią.
21.
podchodzi do Skazańca, bawiąc się skarpetką; z pewnym też trudem poszukuje czegoś w pamięci Ja pana skądś znam.
22.
jakby kojarząc już coś No jasne, że znam.
23.
O rany boskie, jak mówię, że znam, to znam. Nie pozwolisz mi, Oleś, poznać człowieka?!
24.
cofa ręce z ramion Skazańca No, widzi pan, jak tu wytrzymać z takim człowiekiem? Przecież kiedyś go uduszę. Stale mu to powtarzam. I wcale nie żartuję. Naprawdę zrobię to. Czy ty, Oleś, nie rozumiesz, co mówię? Wyrażam się chyba jasno. Mówię, że pana kolegę znam. A wiesz dobrze, że ręka i pamięć nigdy mnie nie zawodzą.
25.
No więc, pan sobie mnie przypomina?
26.
z pełnym życzliwości uśmiechem Kolejka... elektryczna kolejka. Na trasie... No już pan wie... Co wieczór przecież pan jeździł...No nie tak?
27.
O to, to... A właśnie kolega Ciara, ten co tu obok, i ja... parokrotnie jeździliśmy z panem. W jednym przedziale. Pamięta pan?Skazaniec kręci głową.Miał pan na sobie takie futro. Pamiętam jak dziś. Elki.
28.
No widzisz, Oleś! Nie mówiłem, że pana znam?
29.
Ściślej mówiąc, żal nam było nie tyle pana, ile pańskich elek. Miałem możność obejrzeć je raz w szatni. To było bezkonkurencyjne futro. Oleś mówi prawdę. Bezdenny żal. A chodziliśmy za panem ładne kilka dni. Parę razy miało już dojść do konfiskaty, ale... No po prostu nie było jakoś okazji. Nie nadarzyła się. Potem przestał pan już jeździć tą kolejką i w ogóle znikł. Ale nie ma tego złego, co by na lepsze nie wyszło. Gdyby wówczas udało się przeprowadzić tę konfiskatę – dziś nie byłoby pana między nami. A sam pan widzi, jak bardzo potrzebujemy pańskiego towarzystwa. No nieprawda, Oleś?
30.
Zdjąć? Nie, ależ skąd? Czy myśmy kazali kiedy zdejmować komu futro, Oleś?
31.
No właśnie, Boże uchowaj! Czyżbyśmy śmieli fatygować klienta? Zawsze staraliśmy się obsłużyć go sami. Ale mniejsza z tym. Cieszę się, że pana widzę. Zawsze to jakaś znajoma twarz.
32.
Oleś, no daj mi tę nitkę i zastukaj do Ciary. Powiedz, że jest tutaj z nami ten pan z elektrycznej kolejki. Zastukaj, zastukaj, zobaczysz, jak się Ciara ucieszy.Oleś podbiega do ściany.Albo nie, Oleś , albo nie!...Ciara jest sam i zaraz będzie chciał wejść z nami w spółkę. A to przecież niemożliwe. Nie, Oleś, nie stukaj. To tylko popsuje stosunki między nami, rozdrażni go.
AKT PIERWSZY/ SCENA ÓSMA (52)
1.
ciągnąc brzytwę pod włos Może będziecie się śmiać... ale wam powiem. We fryzjerskim zawodzie to zupełnie jak w dyplomacji. No tak. Bo na przykład: Przychodzi do zakładu jakiś gość i zaczyna ci wylewnie... Na temat życia, na temat wolności... no i tak w ogóle. A ty golisz go i słuchasz... Oleś, nie ma tam już tego mydła? Wiesz, tego, co przyniósł ten pan.
2.
Szkoda, takie dobre mydło... No więc słuchasz, co on mówi, i myślisz sobie tak: Diabli wiedzą, co to za gość. Niby mówi szczerze, a w gruncie rzeczy licho go wie. Powiesz mu, że uważasz tak samo jak on, to albo mu schlebiasz, że niby jego poglądy potwierdzają się, albo na drugi dzień wyleją cię z pracy. A powiesz, że nie zgadzasz się z nim, to się obrazi i więcej nie przyjdzie. A już najgorzej to go zaciąć. Zaraz ci powie, że to na tle różnicy poglądów. Jak Boga kocham, że tak jest.
3.
Niby co?
4.
Oleś, co to znaczy, jak się śni wiatr?
5.
wygalając pod samą grdyką Tak się panu śniło? Ciekawe. Ciekawe, Oleś, nie?
6.
A bo co?
7.
O rany, Oleś, a czy ja się wtrącam do twoich pacierzy? Wieczne odpoczywanie i wieczne odpoczywanie... Też przecież człowieka może trafić szlag.
8.
Ja? Ja nie mam lekkiej ręki?! Oleś , czy ja nie mam lekkiej ręki?No powiedz, Oleś, powiedz sam...
9.
To pan nie wie? On tak co rok. Oleś, odpowiedz panu na pytanie.
10.
No, dlaczego się tak modlisz.
11.
Skocz no, Oleś! Widzisz przecież, że ja nie mogę. Co tam dzisiaj na obiad, panie szefie?
12.
Już, panie szefie, już oddaję brzytwę.wykonuje ostatnie ruchy przy goleniu, składa brzytwę i zbliża się do drzwiPolecamy się na przyszły raz. Nie ma pan pojęcia, jak te brody rosną. A pan też powinien się ogolić.Strażnik [II] cofa się.Czego się pan tak wzdraga? Usiadłby pan na chwilę i załatwiłbym pana raz dwa. Tamten szef golił się u mnie. No i stało mu się co? Ani razu go nie zaciąłem, a golił się tu parę lat.
13.
kładąc brzytwę Jak sobie pan chce. Ja tam nigdy się nie napraszałem.
14.
siorbiąc Taki drażliwy ten nowy szef. Nawet nie da powiedzieć do siebie słowa. Nie to co nasz dawny. Szkoda, że go zmienili, Oleś, co?
15.
A wiesz, co myślę? Myślę, że zmienili też kucharza.
16.
Jestem tego nawet pewny. Nie zauważyłeś, że od kilku dni znacznie polepszyło się? No, powiedz, jadłeś kiedy przedtem taką dobrą brukiew? Jaka zawiesista. O... i mięso jest. Co to jednak znaczy dobry kucharz. Oleś...
17.
Wiesz, myślę także o naszym nowym koledze. Przyjemny gość. Tylko coś za często chodzi do lekarza. Żeby to czasem nie była jakaś poważniejsza sprawa. W tym wieku, Oleś, nigdy nie wiadomo. Byle wylew do mózgu, byle zawał... niebezpieczna rzecz.
18.
No właśnie. Niechby mu się tak przytrafiło gdzieś na korytarzu... Koniec. Idzie prosto na tamten świat. Bez naszej pomocy. Postaw mu, Oleś, zupę na kaloryferze. Niech się grzeje. Zimne jedzenie zabójcza rzecz.
19.
I zamieszaj. Zobacz, czy nie ma jakich kości. I w ogóle. Pamiętasz, raz trafiło mi się szkło. Czego ty, Oleś, taki markotny?
20.
Skąd mam wiedzieć? A co, mówił ci?
21.
No i co?
22.
Nie?! Niemożliwe?! Nie okłamał cię?
23.
A to skurczybyk szpieg!
24.
Masz rację, masz rację, nieprzyjemna rzecz.
25.
Ale zabiłeś mi, Oleś, klina. Cholera, nie mógł się trafić jakiś pierwszy lepszy gość, tylko od razu międzynarodowy szpieg. Diabli nadali... Masz rację. Już wtedy w kolejce wydawał mi się podejrzany. Bo niby skąd takie futro. Ale nie ma rady, Oleś, trzeba ryzykować. Na wolności zawsze łatwiej, a tu wykończą nas. Ty, a co to za kontakty? Nie powiedział ci?
26.
Tak, ale jakie, z kim?Oleś milczy.Czego nic nie mówisz?
27.
Co? Co to znaczy?
28.
Oleś, to jest coś nie w porządku. Nie mówił o jakiejś krótkofalówce albo czymś?
29.
Jak to z głowy? Po prostu tak...? To niemożliwe, Oleś, czarował cię.
30.
Cholera, rzeczywiście... Mówił jeszcze co?
31.
Ciszej, Oleś, zdaje się, że wraca.
32.
Słyszę. Czy można wiedzieć, o kim mowa?
33.
Czy można wiedzieć, co szanowny kolega pije?
34.
Wiemy, że lekarstwo, ale co to jest?
35.
No, jeden łyk. Wyciąga rękę.
36.
popija To jest pierwszorzędne!... Oleś, pycha!... Nawet nie spodziewałem się. Chcesz łyk?
37.
No i co?
38.
W sam raz, Kuźma. W sam raz.
39.
No właśnie...rozważa cośOleś...
40.
Poczekaj no, bo właśnie przyszła mi taka myśl. Czy ty, Oleś ...Jesteś taki wątły... Czy ty nie zgodziłbyś się czasem do tego lekarza?
41.
Czego się pan obawia? Jak ma dać, to da. Co to, nie wystarczy na was dwóch?
42.
No widzisz, Oleś, jaki z naszego kolegi pierwszorzędny gość.
43.
zaniepokojony Jak to nie będzie pan jadł? Dlaczego?
44.
No to co?
45.
Zaraz, zaraz...liczy na palcachPoniedziałek, wtorek, środa... Nie, to nie może być. Oleś, czy to możliwe, żeby ktoś wytrzymywał bez jedzenia cztery dni?
46.
nieco rozdrażniony Gandhi... Gandhi mógł sobie jeść albo nie. To jego rzecz. Ale tu jest więzienie, a nie zwykła stołówka. Tutaj nie ma żadnych przywilejów. Szpieg, nie szpieg... Daj no, Oleś, tutaj tę zupę. Co to znaczy, żeby facet nie chciał jeść?!
47.
cofa się zbity z tropu Zatyka sobie uszy, żeby nas nie słyszeć.
48.
Czego jęczysz?
49.
Jak to napina?
50.
zaniepokojony Napina? I co, myślisz, że będzie się z kimś kontaktował?
51.
Czego on tam chce?
52.
mocno zaniepokojony Co ty powiesz, Oleś?! Tak się wyraził? Dosłownie tak?... A cóż to za podejście do sprawy? Czy on zwariował? To przecież zupełnie niemożliwa rzecz.
AKT DRUGI/ SCENA PIERWSZA (38)
1.
Tylko ostrożnie, żeby nie złamał pan łyżki.
2.
No i nie tak głośno. Szef ma ucho jak nietoperz.
3.
Co?
4.
Mówi pan o ścianie?
5.
Słyszysz, Oleś?
6.
Ciara? A tak... Prowadziliśmy z nim ten futrzany interes wiele lat i nigdy nie zawiódł nas. No czy nie tak, Oleś?
7.
Spokojna głowa. Znam Ciarę. Przyjdzie tu na czas.
8.
wstaje z łóżka, podchodzi do stołu i bierze z niego dużą butlę z lekarstwem Oho ho! Tu nawet cała recepta. wyciąga spod gumki długi papierAle nagryzmolone. Trzeba być aptekarzem, żeby to przeczytać. A nie, nawet nie...czyta„Nalać na dłoń łyżeczkę od herbaty... następnie nawilżyć wskazane przez lekarza miejsce... i wcierać dokładnie, lecz nie za mocno, żeby nie podrażnić skóry.” Jak tu wszystko szczegółowo... I co, Oleś, dał ci to tak bez niczego?
9.
Nie? Tak powiedział? No nie, to bardzo pięknie powiedziane, Oleś, to naprawdę jakiś bardzo miły gość.
10.
No to napijmy się. Zdrowie tego doktora.
11.
odkaszlnąwszy A propos, Oleś... A może by go tak tu poprosić?
12.
No właśnie... Nie mówię, żeby tak od razu, ale za jakieś czterdzieści do pięćdziesięciu dni...
13.
Już... A co to daje „już”? My mamy jeszcze za szefa, a przed panem też tam ileś dni... Trzeba chyba prowadzić racjonalną gospodarkę, nie?
14.
A czy nie uważasz, Oleś, że można by... no, że i pana też można by wziąć do naszej spółki? Jak sądzisz, co? No bo pomyśl sam, jest skazany czy nie?
15.
No właśnie. Musimy jakoś wzajemnie się ratować. A pan by chciał czy nie?
16.
O rany boskie, cóż to za człowiek. Jak długo można się decydować?! Powiedziałem już chyba, że uważamy, nie? No i w porządku, nie ma o czym gadać. Odczekamy te czterdzieści czy pięćdziesiąt dni, potem załatwi się. Odstawi pan jakiś atak ślepej kiszki, wylew do mózgu albo co...
17.
Przecież nie ja. Ani Oleś. Nas to już tu znają. Na nasze wezwanie nie przyszedłby nikt. A do pana przyleci, jasna rzecz. Nawet nie będzie się pan musiał z nim szarpać. Załatwimy go my. Oleś albo ja. A pan tylko zezna, że to wszystko było z góry przemyślane, i na jakiś czas ma pan kłopot z głowy. Śledztwo, sąd i tamta cała resztówka – razem trzy miesiące jak ulał. A potem znowu się rozejrzymy.
18.
O rany, morderstwo... Jakie tam morderstwo... Po prostu taki prawny chwyt. Każdemu wolno stosować własne wybiegi. Sąd ma swoje, a my swoje. On tak, a my tak. Nie użyje pan wybiegu – powieszą pana za pięćdziesiąt dni.
19.
Jak to dlaczego? No przecież skazali pana, tak czy nie?
20.
Jak skazali, no to i szlus. Nie wymiga się pan. Albo ma się karę śmierci, albo nie. A na łaskę może pan liczyć – tylko nie tu.
21.
Cooo? Co pan mówi? Że nie tego... Jak to, że nie na śmierć?
22.
Rok i trzy miesiące... A to skurwiel! Oleś, słyszałeś?! Słyszałeś ty?!
23.
Rok i trzy miesiące! A to skurwiel! Z zaliczeniem aresztu! No i jak tu nie ukatrupić takiego?! No i jak go nie ukatrupić, co?
24.
Przed sąd?! On mnie chce pozwać przed sąd. Żebym to ja cię czasem nie pozwał. Słyszałeś, Oleś? Już ja go pozwę przed sąd, jak Boga kocham... Ostateczny!
25.
chodząc Wspólnik, cholera... Skazaniec, psychiczna jego mać! A bo to wszystko przez ciebie, Oleś.
26.
Gdyby nie to twoje głupie gadanie, nigdy nie przyszłaby mi do głowy taka myśl.
27.
Idzie ktoś?...
28.
trzymając flaszkę pod stołem Ja?...
29.
A skąd ja mogę wiedzieć.
30.
Co?
31.
Słyszę.
32.
A niech się dobija... Powiedz mu, że tu już nikogo nie ma. Że właśnie wczoraj powiesili nas. No, czego tak patrzysz? Powiedz mu to.
33.
Dlaczego?
34.
No to mu powiedz, żeby nauczył się najpierw ludzkiego języka.
35.
Co się znowu stało?!
36.
No jasne! A nie mówiłem, Oleś? Przecież od razu mówiłem, że takie coś to gardłowa sprawa. Kto by się tam patyczkował. Wiadomo, szpieg to szpieg. Kiedy ma być ten nowy proces?
37.
Sześć tygodni... sześć tygodni... A nie dałoby rady przyspieszyć, co? Zresztą może być. Tylko jest pan pewny, że nie załatwią pana odmownie?
38.
W porządku. Poczekamy do nowego rokuBłąd w podstawie wydania – powinno być: wyroku. Z kontekstu wynika, że więźniowie czekają na kolejny wyrok; brak natomiast przesłanek tekstowych uzasadniających wprowadzenie określenia czasu związanego z nowym rokiem (kalendarzowym, kolejnym rokiem trwania wyroku). Brzmienie: „wyroku” podaje maszynopis z Muzeum Literatury, inw. 4247.. Jak już wszystko będzie jasne, wrócimy do poprzedniej rozmowy. Mam nadzieję, że już tym razem pan nam nie odmówi. Stukanie ustaje. Kuźma nalewa sobie garnuszek.A teraz niech mi będzie wolno wypić zdrowie naszego nowego wspólnika.Unosi garnuszek do góry i zastyga w tej pozycji, z dala słychać bowiem zbliżający się ekspres, który przelatuje pod oknami z przeraźliwym gwizdem; wszyscy trzej wsłuchują się w łomot pociągu; chwila przejmującego milczenia.
AKT DRUGI/ SCENA DRUGA (50)
1.
zaspanym głosem Czego chcesz?
2.
A niech mu się śni.
3.
Pewnie ze sześćdziesiątkę.
4.
O rany boskie, Oleś, dajże mi spać.
5.
Czego znowu chcesz?
6.
Kto?
7.
Nie, nie mówił. Jak to jutro? Bredzi pewnie przez sen.
8.
A to skurwiel! A tak przypuszczałem, że coś knuje. Jutro, he... Jutro. Oleś, to musi być jakiś szatański plan.
9.
Ty, a, co ma do tego ta Eureka?
10.
Masz, rację, Oleś. Czekaj... Ale jak stąd można wyjść?
11.
Iiiii... książek. Myślisz, że tam pisze, jak się wydostać z kryminału.
12.
Nie.
13.
Ciszej, Oleś, może powie, jak stąd wyjść.Nasłuchują. Skazaniec chrapie.A to skurwiel, chrapie. Porusz go, Oleś, może jeszcze coś z siebie wydusi.
14.
zagląda w twarz Skazańcowi Śpi, rzeczywiście, śpi. Jaki to skryty, skurwiel, co? No już go zostaw, zostaw go. Jutro rano zrobimy mu, Oleś, przesłuchanie. Połóż się, połóż... Tylko pilnuj, żeby czasem nie chciał nam zwiać.
15.
Nie wiem, Oleś, coś kombinuje, ale niech skonam, jeśli domyślam się, co. To jakaś piekielnie wymyślna rzecz.
16.
Jak to ja?
17.
Tyyy... To wariat.
18.
No to czego się wygłupia?
19.
A co?
20.
Prorok? O rany, Oleś, wolałbym, żeby to był jakiś inny, cwańszy gość.
21.
Coś mu nie wychodzi.
22.
Nie wiem, Oleś. Możesz spróbować. Jak chcesz.
23.
Jak to bezpowrotnie? Koncept jest koncept. Wpadł pan na koncept i zapomniał go pan?
24.
A co to za różnica. Aby tylko udało się wyjść.
25.
Jasne, Oleś. No i co? Każdy z nas mógłby stąd wyjść?
26.
Zaraz, zaraz... Czekaj no pan, bo to zaczyna mi się podobać. Znaczy się wszyscy trzej? Po jednemu czy najpierw jeden, a potem, powiedzmy, dwóch?
27.
No... no...
28.
Co takiego?
29.
Czwarty wymiar... czwarty wymiar... No dobrze, ale skąd go wziąć? Nie znajdziemy go chyba tutaj w celi?
30.
Jest?
31.
Dlaczego, Oleś? Skoro on tu jest, to nie ma żadnego kłopotu.
32.
A dlaczego miałoby nam się nie udać?
33.
Oleś , aleś ty dziecinny.Jak go znalazł ten, jak mu tam... Ajsztajn, to my go nie znajdziemy? Tylko zaraz... Do czego on nam jest potrzebny?
34.
Jasne, że do wyjścia. Ale co mamy z nim zrobić?
35.
Zaraz. Dlaczego, na przykład, jak dym?
36.
Zaraz, zaraz... spokojnie, Oleś, najpierw ja. Więc co ma zrobić ta deska?
37.
No to przecież oczywiste. Ale co to ma wspólnego z naszym planem?
38.
No nie... No nie, do jasnej cholery, nie róbcie ze mnie wariata! Żaden człowiek nie przejdzie przez zamknięte drzwi.
39.
No to po jaką cholerę to całe zawracanie trąby?! Nie dajesz pan ludziom spać?
40.
O czym?
41.
A diabli z nim. Zostaw go, Oleś, w spokoju.
42.
Co?
43.
A niech sobie przypomina. Powiedz mu, żeby się na nim powiesił.
44.
nieco zaniepokojony Nie, Oleś, to nie może być. Do tego już nie wolno nam dopuścić.przypatruje się zabiegom SkazańcaTrzeba będzie coś z nim zrobić. To zupełnie złamany gość. Który to już jutro mamy dzień?
45.
No to i dość. Nie wolno nam ryzykować za wiele. Poprosisz jutro tego nowego szefa o przybory do golenia i zawiadomisz Ciarę. Niech spróbuje, może zdąży się przebić. A teraz zabierz mu to prześcieradło i dopilnuj, żeby nie powiesił się w nocy. Tylko uważaj, żebyś nie zasnął. Samobójcy nie zaliczą nam. A sądu nie wprowadzisz w błąd. No, podskocz tam, Oleś, bo jeszcze naprawdę udusi się i będziemy mieli kram.
46.
Jak Boga kocham, co za facet... Będzie mi tu dysponować... Jakbym to ja sam nie wiedział, jak i co. Życie to jest życie, trzeba je umieć cenić. Trzeba wiedzieć, co z nim zrobić, żeby go nie zmarnować.
47.
Czego znowu się drzesz?
48.
Jak to idzie? Tu?... Tak skoro świt?
49.
mocno zaniepokojony Leż, Oleś, leż... Jak będzie trzeba, to sami każą wstać.
50.
A to skurwiel! Bez naszego udziału.
AKT DRUGI/ SCENA TRZECIA (37)
1.
Cholera, ten stół. Zawsze mówiłem, żeby go postawić pod ścianą. Gdzie człowiek nie chciałby się ruszyć, stale musi go omijać. Pomóż no, Oleś, przesuniemy.
2.
No stał. Ale powiedz sam, co za pomysł postawić stół na samym środku celi.
3.
W domu. W domu to zupełnie co innego. I żeby to jakiś porządny stół. Ale taki stary, ciężki grat. Nawet pogadać swobodnie nie można. Jak ja tu, to ty gdzieś aż tam.
4.
Powiedziałem już raz, że nie jestem doW maszynopisie autorskim (w zbiorach Muzeum Literatury), poprzedzającym wydanie PIW, podobnie jak w wersji radiowej, jest: „od wymyślania” wymyślania. Inna rzecz mówić prawdę, a inna łgać. Trzy lata ujechaliśmy na prawdzie. Na kłamstwie nie ujedziesz trzech dni.
5.
A niech powieszą. Lepiej wisieć za prawdę niż żyć trzy dni dłużej jako łgarz... No, cholera mnie już bierze na ten stół! Czy można się dogadać na taką odległość?! Jak ja tam, to ty tu. No, pchnijmy go, Oleś, pod ścianę!
6.
Cholerny grat...
7.
A ten czego znowu chce?
8.
Dlaczego?
9.
Ciara? To nie może być.
10.
Co on się wygłupia. Powiedz mu, że to nie jest pora na żarty.
11.
Jasne, że pamiętam. Parę lat temu zrobił ostatni skok i przepadł jak kamień w wodę. Mucha... taaak, Mucha... Czekaj, Oleś, bo to nawet nie jest zła myśl. Powiedz Ciarze, że może spróbować. Tylko niech mu się język nie poplącze i niech nie powie, że zabił go sam.
12.
Już dobrze, dobrze... Zapytaj go, co mamy mówić. Kiedy zabiliśmy Muchę i gdzie. Nie lubię, jak w zeznaniach brakuje nam zgodności.
13.
Chytry, skurczysyn. Czy mówił jeszcze coś?
14.
Tam znowu jakiś wisielec? Odstukaj mu, Oleś. Powiedz, że tu jest pokój służbowy dyżurnego kata. Że wszystko jest już gotowe i że niepotrzebnie się niecierpliwi.
15.
Nie jestem usposobiony towarzysko. Powiedz mu to.
16.
To niech żałuje. Ja tam nie mam ochoty na nowe znajomości. Powiedz mu to.
17.
podchodząc do oknaWyczytał pewnie w gazecie. Nie lubię, Oleś, jak mi się klei taki ktoś.nuci..i pilnik cienki jak włos...Turkot fury.No, jest i furka. Zastukaj do Ciary, może już wrócił.
18.
Po cholerę on tam tak długo siedzi? Wiersze czyta śledczemu czy co?
19.
Bez naszego udziału?
20.
Jasne, że był. Znam go jak zły grosz. Cholera, zimno. Taki już jesienny chłód. Ludzie oblekli się w jesionki. Tylko patrzeć, jak spadnie śnieg.po pauzieWiesz, Oleś? Ciekaw jestem, czy dostalibyśmy czapę za tego tam...
21.
Za tego, co obok. Za tego, co mówi, że chciałby nas poznać.
22.
No właśnie. A gdybyśmy tak powiesili go my. Dostalibyśmy coś za to czy nie?
23.
Nie. Ja tak tylko, ogólnie.Stukanie z lewej.Posłuchaj, Oleś, czego on tam jeszcze chce.
24.
Za co przeprasza?
25.
Głupio, ale czegoś ty tak zbladł, wyglądasz, jakby to już ciebie powiesili.
26.
Być może, Oleś. Tylko nie zacznij mi opowiadać swoich snów.Stukanie z prawej.No, nareszcie Ciara. A już myślałem, że wystawił nas do wiatru. Zapytaj go, Oleś, czy udało się.
27.
Powiedz, że wszystko w porządku. Że jesteśmy.
28.
Czy on oszalał? Powiedz, że jest nas dwóch. Niby gdzie mielibyśmy się podziać przez ten czas.
29.
Co takiego?
30.
Cicho! Tam znowu ktoś jest.
31.
No tak. Od razu mówiłem, że na kłamstwie daleko nie ujedzie.Stukanie.Czego on jeszcze chce?
32.
Do mnie?
33.
To Mucha. Taaak, to był Mucha. Jak to ładnie z jego strony. Zawsze myślałem, żeby poznać go. To byłby, Oleś, wspólnik... Nie masz pojęcia, co to był za gość. Przesuwa stół.
34.
I pomyśl, Oleś, siedział tu niedaleko tyle lat. I dzisiaj stukał zza tej ściany, a ja nie odezwałem się. Ciągnie stół.
35.
O Jezu, Oleś, już ci mówiłem, że nic mnie tak nie irytuje jak ten grat. No bo co za idiota wymyślił, żeby postawić go na środku. Gdzie się tam chowasz? Pomóż mi.
36.
O rany boskie, co za facet. I co mu za różnica, tu czy tam.dosuwa stół do ścianyNo i nie lepiej tak? Pan Bóg mnie pokarał takim wspólnikiem. Ja się szarpię z tym gratem, a on już klęczy. I znowu będzie się modlił. Jak Boga kocham, że mam już tego dość.idzie w stronę Olesia.
37.
No, czy nie może człowieka trafić szlag? Ja do niego jak do brata... Ja do niego z wyciągniętymi rękami, a on przede mną na kolana. Jak pies. Wstań, Oleś! Przynajmniej jak mówię do ciebie, to wstań.Zbliża się ciężkimi krokami.