[Strona tytułowa/ Copyright] (0)
[Tytuł] (0)
Osoby (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA PIERWSZA (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA DRUGA (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA TRZECIA (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA CZWARTA (0)
AKT PIERWSZA/ SCENA PIĄTA (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA SZÓSTA (0)
AKT PIERWSZY/ SCENA SIÓDMA (16)
1.
ponuro, lecz głosem pełnym godności i powagiNo więc wszystko skończyło się.
2.
Wszystko. Wszystko, panowie. Skazano mnie.
3.
Tak. A jeszcze przed godziną łudziłem się. Człowiek łudzi się do ostatniej chwili. Teraz jest już po wszystkim. Zapadł wyrok... Skończyło się.rozgląda się nieporadnie, gdzie postawić tłumokWybaczcie, panowie, moje zachowanie. Jestem trochę załamany. Czy można by prosić odrobinę wody?Kładzie tłumok na stole.
4.
Jak to dobrze, że zamknięto mnie razem z wami.stawia kubek na stole Bałem się, że wsadzą mnie do osobnej celi. Chyba nie zniósłbym samotności.
5.
Bez przesady, panie kolego. Kogo może podtrzymać na duchu człowiek tak zgnębiony jak ja?
6.
wyjmuje z kieszeni sporą buteleczkę z lekarstwem i przytyka do ust; następnie szybko zapija lekarstwo wodą To zawsze przynosi mi chwilową ulgę. Jestem w niezłej komitywie z więziennym lekarzem. Złoto, nie człowiek. Przez cały okres śledztwa ratował mnie tym. Zawdzięczam mu naprawdę niemało. A panowie tu od dawna?
7.
Oj, panowie, żebyście się nie zawiedli. W każdym razie z góry ostrzegam. Ze mną niełatwa sprawa. Jestem trudny w pożyciu.
8.
Co nie już?do KuźmyDlaczego pan mi się tak przygląda?
9.
Mnie?...
10.
Chyba niemożliwe.
11.
Usiłuję, panie kolego, usiłuję, ale doprawdy nie. Może jakby pan powiedział, w jakich okolicznościach, może gdyby pan przypomniał, gdzie...
12.
Jeździłem istotnie... Jeździłem, fakt...
13.
Tak, miałem, tak...
14.
Panowie, doprawdy nie rozumiem, czym sobie zasłużyłem...
15.
niezbyt zachwycony He, świetne! Świetne, panowie!... Znakomite! Uwielbiam takie niesamowite żarty. Ale że też panowie tak dobrze pamiętają to futro... Nie, nieprawda. Przecież nie kazalibyście mi go zdjąć...
16.
nieco nienaturalnie I ja również... I ja też...
AKT PIERWSZY/ SCENA ÓSMA (23)
1.
rozbawiony Tak jest, tak jest... Kapitalne! Znakomicie pan to podchwycił. Jak w dyplomacji. Tylko że to już jest pesymizm. Sytuacja właściwie bezwyjściowa. Ale kto wie, czy nie jest najmądrzejszą rzeczą taka filozofia pesymizmu. „Na cóż tworzenie wieczne, na cóż uganianie, jeśli stworzone pada w nicości otchłanie?!”Sformułowanie „nicości otchłanie” pojawia się jedynie w przekładzie Emila Zegadłowicza. Badacze wskazują, że tłumacz, kierując się poetyką młodopolską, zbyt często posługiwał się słowem otchłań. W oryginale w przywoływanym fragmencie Goethe zapisał słowo nichts (cały wers: „Geschaffenes zu nichts hinwegzuraffen”), które najczęściej jest tłumaczone jako nicość (np. w przekładzie z lat 60. XX w. Feliksa Konopki) lub nicestwo (w starszych przekładach, np. Józefa Paszkowskiego czy Feliksa Jezierskiego). Znacie, panowie, to?
2.
No ten wiersz. Nicości otchłanie...Sformułowanie „nicości otchłanie” pojawia się jedynie w przekładzie Emila Zegadłowicza. Badacze wskazują, że tłumacz, kierując się poetyką młodopolską, zbyt często posługiwał się słowem otchłań. W oryginale w przywoływanym fragmencie Goethe zapisał słowo nichts (cały wers: „Geschaffenes zu nichts hinwegzuraffen”), które najczęściej jest tłumaczone jako nicość (np. w przekładzie z lat 60. XX w. Feliksa Konopki) lub nicestwo (w starszych przekładach, np. Józefa Paszkowskiego czy Feliksa Jezierskiego). Przejmujące. Do szpiku kości przejmujące. Ale prawdę mówiąc, to dzisiaj nie jestem nastrojony pesymistycznie. Miałem nawet optymistyczny sen. Śniło mi się, że wychodziłem z więzienia. Klucznik otwierający mi bramę ubrany był na biało. I nie dacie, panowie, wiary... Poruszał się lekko, jak majowy wiatr.
3.
Nader dziwny. Ale miły. A potem też wszystko na biało. Drzewa, łąki, mgła... Ale najpiękniejsze to było to, że kiedy zechciałem, mogłem zupełnie swobodnie unosić się w tej przejrzystej mgle.
4.
Prawda, że ciekawe? A wie pan, że ja wierzę w sny.
5.
Bo pan goli pod włos. Naprawdę ledwo można usiedzieć. Nie ma pan zbyt lekkiej ręki.
6.
Czego to kolega Oleś tak się dzisiaj modli?
7.
obmywając twarz w miednicy A ja rano zgłaszałem się do pana, nie? Nie wypuścił pan mnie. Ileż można czekać? Czy mam stąd wyjść siłą?
8.
Słowo daję, panowie, samo serce. Bez przesady... Wielkie złote serce na dłoni. Cudowny wprost fenomen. Widać to zresztą od pierwszego wejrzenia. W każdym ruchu, w każdym geście. I to spojrzenie, panowie... To spojrzenie dobrego, rozumiejącego życie mędrca. Naprawdę jestem nim oczarowany. Ze świecą szukać takiego drugiego człowieka.
9.
O kim by, jeśli nie o naszym lekarzu. Geniusz dobroci. Prostota połączona z nieprzeciętnym intelektem. Współczucie dla człowieka w niedoli... Sumienność i ofiarność. Kolego Oleś, czy można by prosić pana o trochę wody?
10.
Kto to powiedział, że lekarz filozof równy jest bogomTwierdzenie lekarz filozof równy jest bogom (gr. iatròs philósophos isótheos) jest powszechnie przypisywane Hipokratesowi. Zostało zapisane w Corpus Hippocraticum, w księdze De habitu decenti (O przyzwoitości) 5: L. IX, 232–233. ?
11.
Lekarz filozof. Tylko on trzyma mnie przy życiu.wyjmuje z kieszeni buteleczkę z lekarstwemŻycie... życie, panowie. Czy nie zastanawia was, że czasem postępujemy tak, jakby ono było czymś naprawdę rzeczywistym? Jak gdyby ono było zupełnie nie tym, czym w istocie swej jest? A przecież to tylko niezbyt wyrazisty majak absolutu. Przedmiot jego bezustannie zmieniającego się snu.wyciąga papierowy korekA my, jak te bezrozumne istoty, staramy się je podtrzymywać, przedłużać je. Co za bezsensowne działanie!podnosi flaszkę do ust, pociąga z niej i prędko zapija wodąPfy... ohyda!
12.
Lekarstwo.
13.
spogląda pod światło na buteleczkę To? Spirytus.
14.
Tak, salicylowy. Chcecie skosztować?
15.
To ma wprost zbawienny wpływ. Potęguje magnetyzm psychofluidów, przywraca trzeźwość umysłu.
16.
Obawiam się...
17.
Wystarczyć to wystarczy. Tylko czy mu się to nie wyda podejrzane? A zresztą, to naprawdę człowiek wielkiego serca. Nie, nie, nie sądzę. Chyba nie odmówiłby. Siada przy stole i zabiera się do czytania.
18.
nie odrywając wzroku od książki Zupa? Aaa... zupa. Nie, nie będę jadł.
19.
czyta coś półgłosem Bo dzisiaj poniedziałek.
20.
Zwykle w poniedziałki w ogóle nie jadam. Robię sobie przerwę. ślini palec i przekłada kartkę Do piątku. W piątek znowu zaczynam jeść.
21.
Takie mam zasady. I bardzo ściśle ich przestrzegam. To pozwala mi skupić się.
22.
podnosi głowę znad książki Gdybyście, panowie, czytywali przynajmniej gazety, wiedzielibyście, że Gandhi wytrzymywał dni czterdzieści. I dlatego był najzdrowszym człowiekiem na świecie. Ponownie pogrąża się w czytaniu.
23.
oschle Kto powiedział „szpieg”?! To pan, panie Kuźma? Pan mnie obraża. Nie jestem żadnym szpiegiem. Jestem teozofem, a teozof to nie to samo co szpieg. Proszę to przyjąć do wiadomości. Zresztą wyłączam się.
AKT DRUGI/ SCENA PIERWSZA (29)
1.
zza przegrody Cudowne, panowie, cudowne. To najcudowniejsze doświadczenie mojego życia. Zawsze interesował mnie problem pokonywania materii. Materia – największe zło – i człowiek, z natury swej istota duchowa, pokonywający jej opór.
2.
Skrobię trzonkiem, tak jak panmówił.
3.
To oczywiste... Staram się. Swoją drogą zastanawiające...
4.
Struktura materii.
5.
O ścianie. To naprawdę zastanawiające. Materia, która przecież jest tylko odbiciem idei, materia, która istnieje tylko pozornie – w swej strukturze wydaje się nieraz górować nad duchem. Ale jakże to ułatwia zrozumieć tę walkę: walkę ducha-idei ze swym odwiecznym wrogiem... Panowie, ja już nie mogę. To piekielnie twarde. Obtarłem sobie palce. Kolego Oleś, niech pan weźmie ode mnie ten tynk.
6.
wychodząc zza przegrody W każdym razie bardzo się cieszę, że będę miał sposobność poznać pana Ciarę. Z tego, co od was słyszałem, to musi być niezmiernie sympatyczny jegomość.
7.
O, a cóż to za stół! Iście królewskie przyjęcie. Wielka przyjemność zasiąść za takim stołem. Szkoda, że nie ma tu jeszcze pana Ciary. Byłby na pewno zachwycony.
8.
Może to dziwne jak na filozofa, ale muszę panom powiedzieć, że uwielbiam towarzystwo.
9.
A nie mówiłem? To nie serce, panowie, to studnia, studnia dobroci bez dna. Kto na jego miejscu potrafiłby okazać tyle zrozumienia dla ludzkiej niedoli? Ten człowiek zaiste nie minął się ze swoim powołaniem.
10.
Zdrowie.
11.
To nie jest zła myśl. Panowie, jestem gotów zrobić wszystko, ażeby go tu ściągnąć.
12.
Tak późno?! Panowie, a dlaczego by na przykład nie już?
13.
Ja? Nie wiem... Doprawdy nie wiem... Ale jeśli panowie uważacie, że...
14.
Niby ja?...
15.
Panowie, zaraz... O ile dobrze zrozumiałem, ale chyba tak... Panowie nie... Przecież to morderstwo!...
16.
Mnie? A dlaczego?
17.
Skazali, ale...
18.
Karę śmierci? Ja?... Panowie, to jakieś potworne nieporozumienie! Skazano mnie, owszem, tak, ale na Boga, przecież nie na karę śmierci.
19.
Strzeż mnie Panie Boże! A dlaczego by na śmierć?! Taki wyrok to byłaby nieludzka rzecz. Zostałem i tak potraktowany ogromnie surowo. Sąd zasądził mnie na rok i trzy miesiące. Oczywiście z zaliczeniem aresztu.
20.
Tylko nie skurwiel! Tylko nie skurwiel! Bez ubliżania! Wypraszam sobie, panie Kuźma. I ostrzegam pana... Jeszcze jedno obelżywe słowo i pozwę pana przed sąd.
21.
Co pan powiedział?! Aha... aha... Potwór! Potwór! Odrażający potwór! A zresztą wyłączam się. Chwyta jedną z książek, siada na łóżku i zatyka sobie uszy czopkami.
22.
wyjmuje z uszu czopki Ja?...
23.
zmierza ku drzwiom; przechodząc koło Kuźmy, z groźbą w głosie Jeszcze się zobaczymy.
24.
Boże, Boże, nie opuszczaj mnie!
25.
Boże, zmiłuj się nade mną... Boże, zmiłuj się!
26.
Sąd. Sąd postanowił ponownie rozpatrzyć moją sprawę. Będę sądzony jeszcze raz. Mój obrońca odchodzi od zmysłów. Twierdzi, że należy spodziewać się nawet najwyższego wymiaru kary. Czy panowie rozumiecie, co mówię? Czy słyszycie mnie? Jestem zgubiony. Skażą mnie na śmierć.
27.
Za sześć tygodni.
28.
Jak to odmownie... Mnie? Chyba nie...
29.
po przejeździe ekspresu, wskazuje w stronę powieszalni Czy tam... Czy tam ktoś był? Milczenie.To straszne!Jak gdyby zupełnie na nowo rozgląda się po celi, przypatruje się ukradkowo Olesiowi i Kuźmie; wzrok jego zatrzymuje się na stojącej na stole butelce ze spirytusem, bierze ją do ręki, odstawia.Panowie, obawiam się... Obawiam się, że ten lekarz... on cierpi na klaustrofobię i nigdy w życiu nie odważył się wejść do żadnej z cel. To okropna rzecz, taki lęk zamkniętej przestrzeni. Panowie, ja naprawdę obawiam się, że on nie zechce tutaj przyjść.
AKT DRUGI/ SCENA DRUGA (33)
1.
przez sen Eureka! Eureka!
2.
Eureka! Eureka!
3.
przez sen Jutro... Więc jutro...zdecydowanieJutro wychodzę.
4.
Genialna... Genialna myśl! No więc jutro... Cześć!
5.
Eureka! Eureka! Genialna myśl!
6.
Ja... wskazuje siebieja sam w sobie. Początek wynikania. Wszystko, co jest, wynika z mojego ja. Z mojego we mnie wnikania. Wszystko więc jest ja. Wszystko.
7.
To... wskazuje deskęto też ja. Ja uzupełnione wnikaniem. I to też...wskazuje ścianęto też ja. Uzupełnienie uzupełnienia. Jest, co wnika we mnie. Co nie wnika, nie istnieje. Nie, nie. Nie tak. próbuje od nowaJa... Ja sam w sobie.Wyciąga przed siebie ręce, przymyka oczy.
8.
Ja...wskazuje siebiepoczątek wynikania. Tak, dobrze. Dobrze było, tak... Nie wnikniętego nie ma. Jest tylko to, co wniknięte... I tylko to. Tak, właśnie tak...stanowczoNie wnikać w siebie nic! Nie wniknięte przeze mnie... zanika.znowu stanowczoZaniknąć sobą wszystko, co nie jest ja.ze skupioną uwagąWszystko z wyjątkiem. Dobrze... dobrze... już!najwyższy moment skupieniaRrraaz... dwaaa... trzy... Nie! Nie! Zanikło gdzieś cztery! Zanikło... Wróć!przymierza deskę do ściany coraz to inną krawędzią, licząc każdy ruchRrraaaz... dwaaa... trzy... No i znowu. Gdzie jest cztery? Wynikło już przecież z poprzedniego wnikania.w podnieceniuJest...! Jest...! Jest...!pauzaNie... Zanikło.
9.
wyrwany z transu Kto tam?
10.
Mnie? W czym?
11.
Mówiłem? Kiedy mówiłem?
12.
A, przez sen... Potworne drewno.odkłada deskę na stółTak, miałem, miałem myśl. Uciekła przed samym obudzeniem. No i jeszcze pan z tym taboretem. A byłem już na najlepszej drodze. Jeszcze chwila skupienia i można by stąd wyjść. Teraz wszystko przepadło. Bezpowrotnie.
13.
Zapomniałem. Pozostał mi w pamięci tylko szkielet pomysłu. Koncepcja filozoficzna.
14.
Teraz to już jest niemożliwe. Chociaż właściwie to najprostsza w świecie rzecz.
15.
Każdy... Każdy z nas. To straszne, panowie, zaprzepaścić taką myśl.
16.
Obojętne. To jest zupełnie obojętne. Może być każdy sam. Trudność polega tylko na tym...
17.
...że najpierw trzeba znaleźć czwarty wymiar.
18.
Czwarty wymiar. Bez niego ani rusz.
19.
Kiedy właśnie... on tu jest.
20.
Jest. On jest w ogóle wszędzie.
21.
Kłopot, panowie, jest z samym znalezieniem. Jeden Einstein go znalazł. Gdyby to tak nam się udało, bylibyśmy uratowani.
22.
Właśnie do wyjścia.
23.
Znaleźć go. Potem reszta jest już oczywista. Każdy z nas może przeniknąć nawet przez dziurkę od klucza, jak dym.
24.
Nieważne, panowie, dym czy nie dym. Chodzi o to, że ta deskabierze jąma trzy wymiary. A przypuśćmy, że wie tylko o dwóch. I że nawet nie podejrzewa istnienia najmniejszego swojego wymiaru, to jest swojej grubości. Nic o niej nie wiedząc – posuwa się w sposób następujący.przykłada deskę poprzecznie do kratyOczywiście nie przejdzie. Ani tak... zmienia jej położenie: równoległe do prętów kraty, lecz na płask całą szerokością deskiAni tak...
25.
Tak jest, wykluczone. Nie przeciśnie się między kratami. Co więc powinna zrobić, żeby wyjść z tej celi?
26.
Oczywiście. Kolega Oleś spekuluje poprawnie. Tylko w ten sposób może ona wyjść.
27.
To, co powiedział kolega Oleś. Domyślić się swojego trzeciego wymiaru, to znaczy swojej grubości, i... odwrócić się. Odwraca deskę i wsuwa między kraty.
28.
Panowie, gdyby ta deska odkryła nagle swój czwarty wymiar – który przecież posiada – potrafiłaby odwrócić się tak, że bez najmniejszego trudu przeszłaby przez najgrubszy nawet mur. Podobnie my... Poznawszy swój czwarty wymiar, jesteśmy w stanie odwrócić się i...demonstruje ów przedziwny sposób odwracania sięWtedy to już naprawdę bagatela, panowie. Wtedy można przeniknąć przez najszczelniej zamknięte drzwi.
29.
Niepotrzebnie się pan unosi. Ma pan rację. Żaden człowiek, nie znając swojego czwartego wymiaru, nie jest w stanie...
30.
Panowie, przecież to nie ja... Zresztą przysięgam, we śnie miałem już wszystko przemyślane. Byłem o jeden tylko krok od wolności. Naprawdę, o jeden tylko krok.
31.
wracając zrezygnowany do łóżka Nie macie prawa! Kto wam pozwolił się wtrącać?! Wolno mi dysponować własnym życiem!
32.
zdrętwiały ze strachu Na mnie?
33.
obiema rękami chwyta się za serce, szeroko otwarte usta, z trudem łapie oddech Aaaa!... Aaaa!
AKT DRUGI/ SCENA TRZECIA (0)