[Strona tytułowa i Copyright] (0)
[Tytuł] (0)
Osoby i wykonawcy (0)
Scena I (20)
1.
(wygląda przez okno) Odszedł osobowy. (Oleś modli się szeptem).Cholerny świat. I mówi się, że ludzie nie mają pieniędzy. Popatrz no tylko, ile wysiadło z pierwszej klasy. Pół wagonu. Na jednej tylko stacji. Popatrz no, Oleś. Ta szkapa niedługo zupełnie wyłysieje. Jak Boga kocham, mogliby ją czym posmarować. Pamiętasz, trzy lata temu, to była jeszcze całkiem do rzeczy klacz. Zupełnie ją zmarnowali.
2.
Cholerny świat, żeby tak zmarnować konia.Dudnienie i gwizd przelatującego ekspresu.Ekspres. Oleś, słyszysz, ekspres. Wstawaj z tego barłogu. Dzisiaj już nie przyjdą.
3.
Przestań walić się w piersi. Siedzę tu trzy lata i nie słyszałem, żeby kogoś powiesili po przejeździe ekspresu. Tu, bracie, wszystko jak w zegarku. A gdzie jest mój kubek, Oleś? Mówiłem ci, żebyś mi go stawiał na miejsce.
4.
A cholera. Tu jeszcze jakaś zupa. Wsadziłem w nią palce.
5.
Ja? A może i chciałem. Niech to diabli, cała łapa upaprana. (przechodzi na drugą stronę celi, znika za przegrodą, odkrywa dekiel kibla i wylewa zupę) Pfe! Aleś wypuścił z siebie strachu. Pół nocy chyba tu przesiedziałeś. Masz żołądek jak skunks. No, przestań już, do cholery. Ileż można się modlić?(Stukanie z zewnątrz w prawą ścianę alfabetem Morse’a) O, wrócił Ciara. Cicho, Oleś! Dajże mu dojść do słowa. (odstawia kubek i przechodzi pod prawą ścianę.Stukanie rozlega się w głuchej ciszy)(w kierunku ściany)Ciara... Stukanie.
6.
I nic. Pyta, czy nie mamy czasem warcabów.
7.
Chciałby zagrać z nami przez ścianę. Mówi, że jest zdenerwowany i musi się jakoś uspokoić. Sypnął.
8.
Mnie.
9.
Mówi, że też.
10.
Ciszej, Oleś... On mówi, że sypnął nas tak, że mucha nie siada. Trzy czapy murowane.
11.
Tak mówi. Trzy czapy. Dla każdego po jednej, Ciara zawsze dobrze się zapowiadał.
12.
Ale skąd, panie szefie. Pan to zawsze ma takie czarne myśli. Niech pan wejdzie. Czego się pan boi? Strasznie głupio tak stać w drzwiach.
13.
No i widzisz, Oleś, zatwierdzili. Ale to już, panie szefie, niesprawiedliwość. Trzy kary śmierci za takiego jednego piżmowcaChodzi o futro z piżmowca. Pan wie, co on mówił, jak żeśmy go rozbierali? Mówił, że jego żona ma dużo lepsze futro niż on. Czy pan, panie szefie, powiedziałby coś takiego?
14.
Ale, ale... Panie szefie. Wypada z rachunku, że dzisiaj rano mieli z nami zrobić koniec. Wczoraj wieczorem umyłem szyję, przemyślałem sobie to i owo, Oleś modlił się całą noc, a pan przynosi tylko jakiś papier i nic. Coś tam chyba nie gra w administracji.
15.
My?
16.
Jaką znowu zbrodnię, panie szefie?
17.
Kobietę? To nieprawda. Oleś, czy myśmy zataili jeszcze jakąś kobietę?
18.
No też mówię, że nie.
19.
Z kochanką? Z Lolą? A... Lolą... A, to zupełnie co innego. A co miałem z nią zrobić, kiedy jej się nagle zachciało futer. Próbowałem tłumaczyć, że to jest towar, że chodzi o obroty i że poza tym to trochę niebezpieczne. Ktoś może poznać i kram. Myśli pan, szefie, że dała przemówić sobie do rozsądku? A gdzie tam! Wysłuchała, a potem cap za futro i na grzbiet. Wynieśliśmy ją w walizce…
20.
Jak to chce wiedzieć? Tak od razu, już? Niech mu pan powie, żeby nie był taki w gorącej wodzie kąpany.
Scena II (23)
1.
O skurczy... o skurczy... o skurczybyk, jaki niecierpliwy. Ani cienia wyrozumiałości.„Gdzie walizka i gdzie walizka?”. Jakby na tej walizce kończył się cały świat. (podchodzi do wiadra) A bodaj to szlag! Ani kropli wody. Co za bałagan. Idzie na zeznanie i nawet nie pomyśli, żeby wystawić wiadro.
2.
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
3.
Czego się tak przestraszyłeś?
4.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy ciebie zabiję.
5.
Już? A co? Powiedziałeś?
6.
Powiedziałeś, gdzie walizka. Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
7.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
8.
Urwałem, Kuźma, no urwałem. Ale i tak jeszcze prawie tydzień do wyroku, a potem te sześćdziesiąt dni, zanim przyjdzie zatwierdzenie. Przez te sześćdziesiąt dni coś się jeszcze może stać.
9.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
10.
Nowa władza, ty gnojku, nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
11.
Trzy tygodnie przez takiego gnojka. Dlatego tylko, że ma tyłek z porcelany. (podchodzi do prawej ściany, nasłuchuje) Ciara mówi, żeby utopić cię w kiblu.
12.
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę i kawał życia. Dwadzieścia, a może pięćdziesiąt pięknych dni.
13.
Słyszę.
14.
A czego on chce?
15.
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
16.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik przynajmniej piętnastu.
17.
Cholera, co za dzień. Człowiek nawet w celi nie może spokojnie posiedzieć.
18.
Ciara pyta, ile masz już wyroków.
19.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
20.
On mówi, że jak kiedyś uda nam się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę.
21.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?
22.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
23.
(pojękując)Ale narwany ten nowy referent, co? Nawet przestaję ci się dziwić, Oleś, żeś się tak prędko załamał. Bo co to też za pomysł, brać takiego młokosa na tak odpowiedzialne stanowisko.
Scena III (13)
1.
(nuci)„Dwunasta wybiła na miejskim zegarze, więźniowie cichym snem śpią, lecz jednak nie wszyscy, bo jeden z nich marzy...”
2.
Jak to wychodzi?
3.
Co to, marmolada?
4.
(zagryza)Co pan taki markotny, panie szefie? Patrzy pan na nas, jakby pan nad grobem stał.
5.
Dziesięć. A bo co?
6.
Szef to zawsze wpada w popłoch.
7.
E, też pan wpadł na pomysł. Jak żyję, od nikogo nie wypożyczałem nieboszczyków.
8.
Może i nie taka zła. Ale kto ci coś takiego zrobi?
9.
Nikogo… Lola, ona mogłaby. Ale już pan wie. Właśnie za nią prolongujemy wyrok.
10.
Tak, ale ostatnio miał wygórowane żądanie. Bujał w obłokach. Trzeba go było sprowadzić jakoś na ziemię. Leży nawet niedaleko stąd.
11.
Jasne, zagwarantuje nam następne sześćdziesiąt dni.
12.
A przeniósłby je pan?
13.
No to nie ma o czym gadać. Zresztą skończcie już z tym tematem. Widzicie przecież, że jem.
Scena IV (22)
1.
Zdzisio.
2.
Nie wypalił.
3.
Szukają go od trzech dni i nigdzie go nie ma.
4.
Zdzisia. Gdzieś się zmył. Jak kamień w wodę. Skurczybyk, on zawsze miał takie zagrania.
5.
No właśnie, nie żyje. Ale jak udowodnisz sądowi, że nie żyje, skoro się zmył. Referent powiada, że myśmy go sobie wymyślili. Całe ruiny przeszukane, a Zdzisia ani śladu.
6.
Przecież mówię, że ani śladu. Ktoś już tam po nas musiał być. Rodzina czy kto... Zabrali zwłoki jak swoje i szukaj wiatru w polu. Cholerny świat, nasze ostatnie zwłoki.
7.
Oni mówią, że nie będą już szukali.
8.
Zabiliśmy, no i co z tego?
9.
Mówiłem.
10.
Przyznali mi rację, ale zapytali też, co będzie, jak się Zdzisio w ogóle nie znajdzie. Głupia sytuacja, Oleś. Od prawa nie można wymagać za wiele.
11.
Którego ogrodnika?
12.
Niech on nie zawraca głowy. Ogrodnik już dawno był. Przecież dostał za niego czapę dwa lata temu.
13.
Jak była mowa, to i proces też był.
14.
Co tam stukasz?
15.
Czego chcesz?
16.
Jaki gość?
17.
Ten z tą złotą papierośnicą?
18.
Nie. Nie mieliśmy.
19.
Nie trzeba, Oleś.
20.
Nie trzeba. Za to nie wytoczą nam procesu. To jedyny facet, któremu zdjąłem futro i żyje.
21.
Nie. Nie zabiłem.
22.
Eeee...
Scena V (33)
1.
(stoi przy oknie, zza którego słychać odgłosy stacji kolejowej; chichocze)Popatrz no, Oleś. Ten czarny kot, co tu stale chodzi, złapał w kuchni mysz i chciał wyleźć z nią przez okno. A pod oknem stoją już kotły z zupą. Mysz wyskoczyła mu z pyska i wpadła do zupy. No chodź, popatrz tylko, jak on ją teraz łowi.
2.
(podchodząc do stołu)I to ma się ruszyć?
3.
No już.
4.
Mówiłem ci, że się boi.
5.
Zdzisio. zawsze był podejrzliwy Niech powie tylko, gdzie leży. Wyjaśnij mu, do czego nam to potrzebne.
6.
Wal prosto z mostu. Ze Zdzisiem zawsze trzeba było ostro.
7.
Cicho, mówi!
8.
Co to znaczy?
9.
On się z nas zgrywa.
10.
To skurwiel. On nigdy nie mógł przypomnieć sobie tego, co mu było niewygodne.
11.
Co się stało?
12.
To po jaką cholerę tu wlazł?
13.
I chwała Bogu. Co mi to za rozmowa z taką ciemnotą, co nawet nie potrafi wytłumaczyć, gdzie jej własny grób.
14.
A tam znowu kto?
15.
A o czym? O czym będziesz gadał z takim sąsiadem na jeden dzień?
16.
Nie wiem, Kuźma. Mogę nie gadać. Jak sobie chcesz.
17.
(podchodząc do drzwi) Popatrz, Oleś, ten nasz szef to wcale nie najgorszy chłop. Położył nam na progu niby to papier do kibla, a w gruncie rzeczy gazetę.
18.
A tak sobie, do poczytania. Całkiem świeża gazeta. W kawałkach, bo w kawałkach, ale całkiem świeża. Nie, czekaj... to niemożliwe...
19.
To, co piszą. Piszą, że wczoraj ogłoszono amnestię.
20.
Amnestię. Stoi czarno na białym. „W dniu wczorajszym zatwierdzono ostatecznie wniosek…” Słuchasz, Oleś?
21.
„...wniosek o amnestii. Akt ten, od dawna oczekiwany przez społeczeństwo” – tak piszą, „przez społeczeństwo…” – „nabiera mocy prawnej z chwilą jego ogłoszenia”.
22.
Od wczoraj.
23.
Tu pisze, że amnestia obejmuje wyroki do lat pięciu.
24.
Zaraz... Jezu, co za człowiek... Nie da nawet spokojnie przeczytać gazety. Dożywocie, piszą, że na lat piętnaście. Hm, piętnaście... O, jest i o najwyższych wymiarach kary... „Wyroki śmierci bez względu na rodzaj przestępstwa…” Słuchaj, Oleś, bo to ważne.
25.
O Jezu, Oleś, nie wydzieraj mi gazety... „bez względu na rodzaj przestępstwa... zamienione zostają na karę dożywotniego więzienia”.
26.
Pamiętam, Oleś, pamiętam. Ale poczekaj, bo tutaj nic nie pisze, gdzie właściwie jest ta amnestia.
27.
No bo tu wcale nie pisze, że u nas. Pisze tylko, że jest.
28.
Kto mówił?
29.
Zastukaj, Oleś, do Ciary. On na pewno ma ten brakujący kawałek.
30.
To zastukaj do tego z powieszalni. On musi to mieć.
31.
Jak to nikt? Przecież dopiero co ktoś tam był.
32.
To już niepotrzebne.
33.
Bo jeśli jest ta amnestia, to obowiązuje od wczoraj. Czego tak patrzysz? Nie rozumiesz mnie?
Scena VI (28)
1.
(nuci)„Dwunasta wybiła na miejskim zegarze, więźniowe cichym snem śpią, lecz jednak nie wszyscy, bo jeden z nich marzy…”
2.
A dlaczego pytasz?
3.
Nie sądzę,Oleś. Tak odrobiony rewolwer mógłbyś nawet sprzedać u rusznikarza. Zobaczysz, że szef ustosunkuje się do niego bardzo poważnie.
4.
Potem weźmiemy klucze, wypuścimy Ciarę i każemy sobie otworzyć bramę.
5.
Niczego nie jestem pewny. Może nam się na przykład złamać klucz. (nuci)
6.
Czego chcesz?
7.
Aleś ty dziecinny, Oleś. Jutro, tak czy owak zrobią z nami to samo.
8.
No, idzie szef.
9.
Weź się, Oleś , w garść...i jak szef otworzy, to żebyś nie zapomniał, co do ciebie należy.
10.
Zamknij, Oleś, okno.
11.
Słyszę. No i co? Co znajomi?
12.
Chyba nie, szefie. Zresztą my już mamy zupełnie inne plany. Jak Bóg da, to jakoś wyjdziemy z tych opresji.
13.
Z wyjątkiem kluczy. Nieprawda, Oleś?
14.
Klucze!
15.
No to chodź! Pośpiesz się!
16.
(także wpada zdyszany i zdenerwowany)Co ty tu robisz?! Dlaczego nie wypuszczasz Ciary?!
17.
Dlaczego nie możesz? Dawaj klucze!
18.
Dawaj klucze!
19.
Nie masz?! Jak to nie masz?! Przecież ci dałem. Miałeś wypuścić Ciarę.
20.
Wyrzuciłeś?! Klucze! Dlaczego?!
21.
Kot?! Jaki kot?!
22.
Gdzie klucze?!
23.
Ty bydlaku! To ja po to pootwierałem wszystkie kraty, żebyś ty przy ostatniej wyrzucił je przez okno!...
24.
Ech, ty wisielcu, ty...
25.
(uspokoiwszy się nieco)Powiedz Ciarze, żeby przestał się dobijać. On myśli, że wyszliśmy bez niego. Uspokój go i powiedz, że klucze połamały się w zamku. I niech się przygotuje do zmiany miejsca. Jutro wszyscy trzejspotkamy się w powieszalni.
26.
Tam znowu ktoś jest? Czego on chce? No, czy nie można zwariować od tego cholernego pukania...
27.
Co się stało?
28.
Szef? Nie żyje!Faktycznie. Trzeba natychmiast zawiadomić o tym wydział śledczy. Skocz no, Oleś., na korytarz Ale to na jednej nodze.
Scena VII (32)
1.
(ceruje skarpetkę)No i co ty na to powiesz, Oleś?
2.
No, na tę skarpetkę. Zgadnij tylko, ile ja już ją mam?
3.
Cztery lata. Nie, co ja mówię... pięć. Pięć i pół roku. Wytrzymała pięciokilowy gwicht. (demonstruje uderzenie) Ty wiesz, że ani razu nie omsknęła się. Daj no jeszcze trochę tej włóczki.
4.
Pierwszorzędna włóczka. Dużo tam jeszcze jej masz?
5.
Ciara? Posłuchaj no, Oleś, czego on chce?
6.
O miłości? O miłości chyba nie. To co znam, to on też zna. A może ty, Oleś, ułożyłbyś co?
7.
A dlaczego by nie? Masz taki ładny głos.
8.
Czego on jeszcze chce?
9.
No już dobrze, dobrze. Powiedz, że jak przypomnę sobie coś ładnego, to do niego zastukam.
10.
Co?
11.
Kto taki?
12.
A czy ja mówię, że nie? Gdyby to ode mnie zależało, ogłosiłbym go świętym. Wyświadczył nam wielką przysługę. Nie wiem, Oleś, czy był już świętym jakiś więzienny cieć.
13.
No widzisz... A cieciom też się coś należy. Pomyśl tylko, jakie to by miało znaczenie dla naszego więziennictwa. (szarpie zmotaną nitkę) Cholera, urwało się. Daj no, Oleś, jeszcze tej włóczki...
14.
Albo ja wiem...
15.
Oleś, daj panu kubek.
16.
A tak, tak... samotność straszna rzecz. Bóg pana strzegł.A nam nie poskąpił. Od dawna marzyliśmy o nowym towarzyszu niedoli. Czy nie tak, Oleś?
17.
E, co za różnica: zgnębiony czy nie zgnębiony. Najważniejsze, że pan tu jest.
18.
No, już parę ładnych dni. Tak paramy się z życiem we dwóch. Ale to ciężko. Teraz, jak pan przyszedł, będzie znacznie lżej.
19.
Drobiazg. Jakoś się załatwi. (bierze ze stołu skarpetkę i bawi się nią)
20.
(bawiąc się skarpetką podchodzi do Skazańca, widać, że z trudem usiłuje wygrzebać coś z pamięci)Ja pana skądś znam.
21.
(jakby kojarząc już coś)No jasne, że znam.
22.
O rany boskie, jak mówię, że znam, to znam. Nie pozwolisz mi, Oleś, rozpoznać człowieka?! (bierze Skazańca za ramiona)
23.
(cofa ręce z ramion Skazańca)No, widzi pan, jak tu wytrzymać z takim człowiekiem? Przecież kiedyś go uduszę. Stale mu to powtarzam. I wcale nie żartuję. Mówię, że pana kolegę znam. A wiesz dobrze, że ręka i pamięć nigdy mnie nie zawodzą.
24.
No więc, pan sobie mnie przypomina?
25.
(z pełnym życzliwości uśmiechem)Kolejka... elektryczna kolejka. Na trasie... No już pan wie. Co wieczór przecież pan jeździł...
26.
O, to, to... A właśnie kolega Ciara, ten, co tu obok, i ja... parokrotnie jeździliśmy z panem. W jednym przedziale. Pamięta pan? (Skazaniec kręci głową) Miał pan na sobie takie futro. Pamiętam jak dziś. ElkiFutro z elek, czyli z kawałków skór tchórza, fretki lub tchórzofretki.
27.
No widzisz, Oleś! Nie mówiłem, że pana znam?
28.
Ściślej mówiąc, żal nam było nie tyle pana, ile pańskich elekFutro z elek, czyli z kawałków skór tchórza, fretki lub tchórzofretki. To było bezkonkurencyjne futro. Chodziliśmy za panem ładnych kilka dni. Parę razy miało już dojść do konfiskaty, ale... Po prostu nie było jakoś okazji. Potem przestał pan już jeździć tą kolejką i w ogóle znikł. Ale nie ma tego złego, co by na lepsze nie wyszło. Nie byłby pan dziś między nami. A sam pan widzi, jak bardzo potrzebujemy pańskiego towarzystwa. No, nieprawda, Oleś?
29.
Zdjąć? Nie, ależ skąd? Czy myśmy kazali kiedy zdejmować komu futra, Oleś?
30.
No właśnie, Boże uchowaj! Czyżbyśmy śmieli fatygować klienta? Zawsze staraliśmy się obsłużyć go sami. Ale mniejsza z tym. Cieszę się, że pana widzę. Zawsze to jakaś znajoma twarz.
31.
Oleś, no daj mi tę nitkę i zastukaj do Ciary. Powiedz, że jest tutaj z nami ten pan z elektrycznej kolejki. Zastukaj, zastukaj, zobaczysz, jak się Ciara ucieszy.
32.
Albo nie! Ciara. zaraz będzie chciał wejść z nami w spółkę To tylko popsuje stosunki między nami, rozdrażni go. Nie, nie, Oleś, nie stukaj.
Scena VIII (44)
1.
(ciągnąc brzytwę pod włos)Może będziecie się śmiać... ale wam powiem. We fryzjerskim zawodzie to zupełnie jak w dyplomacji. No tak. Bo na przykład przychodzi do zakładu jakiś gość i zaczyna ci wylewnie... Na temat życia, na temat wolności... no i tak w ogóle. A ty golisz go i słuchasz... Oleś , nie ma tam już tego mydła? Wiesz, tego, co przyniósł ten pan.
2.
Cholernie szkoda, takie dobre mydło... No więc słuchasz, co on mówi, i myślisz sobie tak: diabli wiedzą, co to za gość. Niby mówi szczerze, a w gruncie rzeczy cholera go wie. Powiesz mu, że uważasz tak samo jak on, to albo mu schlebiasz, albo na drugi dzień wyleją cię z pracy. A powiesz, że nie zgadzasz się z nim, to się obrazi i więcej nie przyjdzie. A już najgorzej to go zaciąć. Zaraz ci powie, że to na tle różnicy poglądów. Jak Boga kocham, że tak jest.
3.
Niby co?
4.
Oleś, co to znaczy, jak się śni wiatr?
5.
(wygala pod samą grdyką)Tak się panu śniło? Ciekawe. Ciekawe, Oleś, nie?
6.
A bo co?
7.
O rany, Oleś, a czy ja się wtrącam do twoich pacierzy? „Wieczne odpoczywanie i wieczne odpoczywanie...” Też przecież człowieka może trafić szlag.
8.
Ja? Ja nie mam lekkiej ręki?! Oleś, czy ja nie mam lekkiej ręki?
9.
To pan nie wie? On tak co rok. Oleś, odpowiedz panu na pytanie.
10.
No, dlaczego się tak modlisz.
11.
Skocz no, Oleś! Widzisz przecież, że ja nie mogę. Co tam dzisiaj na obiad, panie szefie?
12.
Już, panie szefie, już oddaję brzytwę. (wykonuje ostatnie ruchy przy goleniu, składa brzytwę i zbliża się do drzwi) A pan też powinien ogolić się.
13.
Tamten szef golił się u mnie. No i stało się co? Ani razu go nie zaciąłem, a golił się tu parę lat.
14.
(kładzie brzytwę)Jak sobie pan chce. Ja tam nigdy się nie napraszałem.
15.
(siorbiąc zupę)Taki drażliwy ten nowy szef. Nawet nie da powiedzieć do siebie słowa. Nie to co nasz dawny. (pauza)Wiesz, myślę o naszym nowym koledze. Przyjemny gość. Tylko coś za często chodzi do lekarza. Żeby to czasem nie była jakaś poważniejsza sprawa. W tym wieku, Oleś, nigdy nie wiadomo.
16.
No właśnie. Niechby mu się tak przytrafiło gdzieś na korytarzu... Wylew do mózgu, atak serca. Koniec. Idzie po prostu na tamten świat. Bez niczyjej pomocy. Postaw mu, Oleś, zupę na kaloryferze. Niech się grzeje. Zimne jedzenie zabójcza rzecz.
17.
I zamieszaj. I zobacz, czy nie ma jakich kości. Pamiętasz, raz przytrafiło mi się szkło. Czego ty, Oleś, taki markotny?
18.
Skąd mam wiedzieć? A co, mówił ci?
19.
No i co?
20.
Niemożliwe! A to skurczybyk szpieg!
21.
Masz rację.
22.
Ale zabiłeś mi, Oleś, klina. Cholera, nie mógł się trafić jakiś zwykły gość, tylko od razu międzynarodowy szpieg. Diabli nadali... Masz rację. Już wtedy w kolejce wydał mi się podejrzany. Bo niby skąd takie futro. Ale nie ma rady, Oleś, trzeba ryzykować. A co to za kontakty? Nie powiedział ci?
23.
Tak, ale jakie, z kim? (Oleś milczy) Czego nic nie mówisz?
24.
Co? Co to znaczy?
25.
Oleś, to jest coś nie w porządku. Nie mówił o jakiejś krótkofalówce albo czymś?
26.
Jak to z głowy? Tak po prostu?... To niemożliwe, Oleś, czarował cię.
27.
Ciszej, Oleś, zdaje się, że wraca.
28.
Słyszę. Czy można wiedzieć, o kim mowa?
29.
Czy można wiedzieć, co szanowny kolega pije?
30.
Wiemy, że lekarstwo, ale co to jest?
31.
No, jeden łyk. (wyciąga rękę)
32.
(popija)To jest pierwszorzędne!... Oleś, pycha!... Nawet nie spodziewałem się. Chcesz łyk?
33.
No i co?
34.
No widzisz, Oleś, jaki z naszego kolegi. pierwszorzędny gość
35.
(zaniepokojony)Jak to nie będzie pan jadł? Dlaczego?
36.
No to co?
37.
Zaraz, zaraz... (liczy na palcach) Poniedziałek, wtorek, środa... Nie, to nie może być. Oleś, czy to możliwe, żeby ktoś wytrzymywał bez jedzenia cztery dni?
38.
(nieco rozdrażniony)Ghandi... Ghandi mógł sobie jeść albo nie. To jego rzecz. Ale tu jest więzienie, a nie zwykła stołówka. Tutaj nie ma żadnych przywilejów. Szpieg, nie szpieg... Daj no, Oleś, tutaj tę zupę. Co to znaczy, żeby facet nie chciał jeść!
39.
(cofa się, zbity z tropu)Zatyka sobie uszy, żeby nas nie słyszeć.
40.
Czego jęczysz?
41.
Jak to napina?
42.
(zaniepokojony)Napina? I co, myślisz, że będzie się z kimś kontaktował?
43.
Czego on tam chce?
44.
(mocno zaniepokojony)Czy on zwariował?
Epilog/ Scena I (9)
1.
A diabli z nim. Zostaw go, Oleś, w spokoju.
2.
A niech sobie zrobi. Powiedz mu, żeby się powiesił na prześcieradle.
3.
(zaniepokojony)Nie, Oleś, to nie może być. Do tego to już nie wolno nam dopuścić. (przypatruje się zabiegom Skazańca). Rzeczywiście niemiła sytuacja. Który to już jutro mamy dzień?
4.
No to i dość. Nie wolno nam ryzykować za wiele. Poprosisz jutro o przybory do golenia. A teraz zabierz mu to prześcieradło i dopilnuj, żeby nie powiesił się w nocy. Samobójcy nie zaliczą nam. Sądu nie wprowadzisz w błąd.
5.
Ciszej, jak Boga kocham! Dajże pan ludziom spokojnie spać. (odwraca się na drugi bok) Co to za facet... Będzie mi tu dysponował... Jakbym to ja sam nie wiedział, jak i co. Życie to jest życie, trzeba umieć je szanować. Trzeba wiedzieć, co z nim zrobić, żeby go nie zmarnować. (zasypia)
6.
A bodaj was jasny szlag! Czego znowu się drzesz?
7.
Jak to idzie? Tak skoro świt?
8.
(mocno zaniepokojony)Leż, Oleś, leż... Jak będzie trzeba, to sami każą ci wstać.
9.
Jak to, skórkowaniecZapis zgodny z ortografią to „skurkowaniec” (o osobie budzącej niechęć, zazdrość, a przy tym podziw). Słowo wypowiedziane przez Kuźmę może jednak kojarzyć się ze skórą, skórowaniem, czyli zdejmowaniem skóry ze zwierzęcia np. w celu pozyskania futra. Z uwagi na charakter działalności przestępczej Kuźmy (mordowanie ludzi i kradzież ich futer) skojarzenie to wydaje się zasadne, jak również pisownia wyrazu przez „ó”, tak sam?
Epilog/ Scena II (16)
1.
Cholera ten stół. Zawsze mówiłem, żeby go postawić pod ścianą. Gdzie człowiek nie chciałby się ruszyć, stale musi go omijać. Pomóż no, Oleś, przesuniemy.
2.
No stał. Ale sam powiedz, co za pomysł postawić stół na samym środku celi.
3.
W domu. W domu to zupełnie co innego. I żeby to jakiś porządny stół. Ale taki stary, ciężki grat. Nawet pogadać swobodnie nie można. (ciągnie stół pod ścianę)
4.
A niech powieszą. No, cholera mnie już bierze na ten stół! Czy można się dogadać na taką odległość?! Jak ja-tam, to ty-tu. No, pchnijmy go, Oleś, pod ścianę!
5.
Cholerny grat...
6.
A ten czego znowu chce?
7.
Dlaczego?
8.
Ciara? To nie może być.
9.
Powiedz, że wszystko w porządku. Że jesteśmy.
10.
Czy on oszalał?! Powiedz, że jest nas dwóch. Niby gdzie mielibyśmy się podziać przez ten czas?
11.
Co takiego?
12.
Cicho! Tam znowu ktoś jest!
13.
No tak.
14.
O Jezu, Oleś, już ci mówiłem, że nic mnie tak nie irytuje jak ten grat. No bo co za idiota wymyślił, żeby postawić go na środku. Gdzie się tam chowasz? Pomóż mi.
15.
O rany boskie, co za facet. I co mu za różnica tu czy tam. (dosuwa stół do ściany) No i nie lepiej tak. Pan Bóg mnie pokarał takim wspólnikiem. Ja się szarpię z tym gratem, a on już klęczy. I znowu będzie się modlił. Jak Boga kocham, że mam już tego dość.
16.
Ja do niego jak do brata... Ja do niego z wyciągniętymi rękami, a on przede mną na kolana. Jak pies. Wstań, Oleś! Przynajmniej jak mówię do ciebie, to wstań. (zbliża się ciężkimi krokami)
próba (1)