1.
No więc wszystko skończyło się.
2.
Wszystko. Wszystko, panowie. Skazano mnie.
3.
Tak. A jeszcze przed godziną łudziłem się. Człowiek łudzi się do ostatniej chwili. Teraz jest już po wszystkim. Zapadł wyrok... skończyło się. Wybaczcie, panowie, moje zachowanie. Jestem trochę załamany. Czy można by prosić odrobinę wody? (kładzie tłumok na stole)
4.
Jak to dobrze, że zamknięto mnie razem z wami. (stawia kubek na stole) Bałem się, że wsadzą mnie do osobnej celi. Chyba nie zniósłbym samotności.
5.
Bez przesady, panie kolego. Kogo może podtrzymać na duchu człowiek tak zgnębiony jak ja?
6.
(wyjmuje z kieszeni sporą buteleczkę z lekarstwem i przytyka do ust, następnie szybko zapija lekarstwo wodą)Jestem w niezłej komitywie z więziennym lekarzem. Złoto nie człowiek. Przez cały okres śledztwa ratował mnie tym. A panowie tu od dawna?
7.
Oj, panowie, żebyście się nie zawiedli. Jestem trudny w pożyciu.
8.
Co nie już? (do Kuźmy) Dlaczego pan mi się tak przygląda?
9.
Mnie?
10.
Chyba niemożliwe.
11.
Usiłuję, panie kolego, usiłuję, ale doprawdy nie.
12.
Jeździłem istotnie... jeździłem, fakt...
13.
Tak, miałem, tak...
14.
Panowie, doprawdy nie rozumiem, czym sobie zasłużyłem...
15.
(niezbyt zachwycony)He, świetnie! Świetnie, panowie!... Znakomicie! Uwielbiam taki niesamowity żart. Ale, że też panowie tak dobrze pamiętają to futro... Przecież nie kazalibyście mi go zdjąć...
16.
(nieco nienaturalnie)I ja również... I ja też...
1.
(rozbawiony)Tak jest, tak jest... Kapitalne! Znakomicie pan to podchwycił. Jak w dyplomacji. Tylko że to już nie pesymizm. Sytuacja właściwie bezwyjściowa. Ale kto wie, czy nie jest najmądrzejszą rzeczą taka filozofia pesymizmu. „Na cóż tworzenie wieczne, na cóż uganianie, jeśli stworzone pada w nicości otchłanie?!”Sformułowanie „nicości otchłanie” pojawia się jedynie w przekładzie Emila Zegadłowicza. Badacze wskazują, że tłumacz, kierując się poetyką młodopolską, zbyt często posługiwał się słowem otchłań. W oryginale w przywoływanym fragmencie Goethe zapisał słowo nichts (cały wers: „Geschaffenes zu nichts hinwegzuraffen”), które najczęściej jest tłumaczone jako nicość (np. w przekładzie z lat 60. XX w. Feliksa Konopki) lub nicestwo (w starszych przekładach, np. Józefa Paszkowskiego czy Feliksa Jezierskiego). Znacie, panowie, to?
2.
No ten wiersz. Nicości otchłanie...Sformułowanie „nicości otchłanie” pojawia się jedynie w przekładzie Emila Zegadłowicza. Badacze wskazują, że tłumacz, kierując się poetyką młodopolską, zbyt często posługiwał się słowem otchłań. W oryginale w przywoływanym fragmencie Goethe zapisał słowo nichts (cały wers: „Geschaffenes zu nichts hinwegzuraffen”), które najczęściej jest tłumaczone jako nicość (np. w przekładzie z lat 60. XX w. Feliksa Konopki) lub nicestwo (w starszych przekładach, np. Józefa Paszkowskiego czy Feliksa Jezierskiego). Przejmujące. Do szpiku kości przejmujące. Ale prawdę mówiąc, to dzisiaj nie jestem nastrojony pesymistycznie. Miałem nawet optymistyczny sen. Śniło mi się, że wychodziłem z więzienia. Klucznik otwierający mi bramę ubrany był na biało. I nie dacie, panowie, wiary... poruszał się lekko, jak majowy wiatr.
3.
Ale miły. Wszystko na biało. Ale najpiękniejsze to było to, że kiedy zechciałem, mogłem zupełnie swobodnie unosić się w tej przejrzystej białej mgle.
4.
Prawda, że ciekawe? A wie pan, że ja wierzę w sny?
5.
Pan goli pod włos. Naprawdę ledwo można usiedzieć. Nie ma pan zbyt lekkiej ręki.
6.
Czego to kolega Oleś tak się dzisiaj modli?
7.
(obmywa twarz w miednicy)A ja rano zgłaszałem się do pana, nie? Nie wypuścił pan mnie. Ileż można czekać? Czy mam stąd wyjść siłą?
8.
Słowo daję, panowie, samo serce. Widać to zresztą od pierwszego wejrzenia. W każdym ruchu, w każdym geście. I to spojrzenie, panowie... To spojrzenie dobrego, rozumiejącego życie mędrca. Naprawdę jestem nim oczarowany. Ze świecą szukać takiego drugiego człowieka.
9.
A o kim by, jeśli nie o naszym lekarzu. Kolego Oleś, czy można by prosić pana o trochę wody?
10.
Kto to powiedział, że lekarz-filozof równy jest bogom?
11.
Tylko on trzyma mnie przy życiu. (wyjmuje z kieszeni buteleczkę z lekarstwem) Życie... życie, panowie. Czy nie zastanawia was, że czasem postępujemy tak, jakby ono było czymś naprawdę rzeczywistym? Jak gdyby ono było zupełnie nie tym, czym w istocie swej jest? A przecież to tylko niezbyt wyrazisty majak Absolutu. Przedmiot bezustannie zmieniającego się snu. (wyciąga papierowy korek) A my jak te bezrozumne istoty… staramy się je podtrzymywać, przedłużać je. Co za bezsensowne działanie! (podnosi flaszkę do ust, pociąga z niej i prędko zapija wodą) Pfy... ohyda!
12.
Lekarstwo.
13.
(spogląda pod światło na buteleczkę)To? Spirytus.
14.
Tak, salicylowy. Chcecie skosztować?
15.
To ma wprost zbawienny wpływ. Potęguje magnetyzm psychofluidów, przywraca trzeźwość umysłu.
16.
(nie odrywając wzroku od książki)Zupa? Aaa... zupa. Nie, nie będę jadł.
17.
(czyta coś półgłosem)Bo dzisiaj poniedziałek.
18.
Zwykle w poniedziałki w ogóle nie jadam. Robię sobie przerwę. Do piątku. W piątek znowu zaczynam jeść.
19.
Takie mam zasady. I bardzo ściśle ich przestrzegam. To pozwala mi skupić się.
20.
(podnosi głowę znad książki)Gdybyście, panowie, czytywali przynajmniej gazety, wiedzielibyście, że Ghandi wytrzymał dni czterdzieści. I dlatego był najzdrowszym człowiekiem na świecie. (ponownie pogrąża się w czytaniu)
21.
(oschle)Kto powiedział „szpieg”?! To pan, panie Kuźma? Pan mnie obraża. Nie jestem żadnym szpiegiem. Jestem teozofem, a teozof to nie to samo co szpieg. Proszę to przyjąć do wiadomości. Zresztą wyłączam się. (wyjmuje z kieszeni dwa woskowe czopki i wtyka sobie w uszy)