Śmierć białej pończochy - strona tytułowa (0)
[Osoby] (0)
Od wydawcy (0)
[1.] (21)
1.
Czuje pani matka to powietrze? Jakby ktoś naraz tysiąc jodeł z kory obłupał. Nigdy dotychczas nie łykałam tak bursztynowego powietrza!
2.
Jakby się uciszyło. Czy mama nie odczuwa potrzeby krzesła?
3.
(recytuje z przesadną grzecznością) Słów rodzicielskich słuchaj w pobożnym milczeniu.
4.
Dajmy na mszę.
5.
(coraz bardziej marszczy twarz, wstaje z krzesła, odsuwa je, strzepuje z głowy bławaty i, oparta o poręcz, trzymając paluszek w buzi) A mój mąż? Muszę wiedzieć, co o tym sądzi Wilhelm.
6.
Co „ha”?
7.
Wilhelmowi trzeba dać podróść. Mój ojciec też musiał podróść. Zobaczysz, jak Wilhelm podrośnie – to pokaże Krzyżakom.
8.
(opanowując skurcz wymiotów) Nigdy! Nimmer! Przestań!
9.
Brr! Obrzydliwe…
10.
Polaków? Krzyżaków?
11.
A czym ich czuć?
12.
Pffeeee…
13.
Mego taty nie czuć.
14.
(wybucha śmiechem) Pffeeee…
15.
(tupie nóżką) Nigdy nie stanie tu noga Litwina. Tu gdzie andegaweńska księżniczka austriackiego księcia poślubiłaZaręczyny Jadwigi Andegaweńskiej (1373/1374–1399) i księcia Wilhelma Habsburga (1370–1406) prawdopodobnie odbyły się korespondencyjnie, a porozumienie zawarli książę austriacki Leopold III Habsburg (1351–1386) i król Ludwik Węgierski (1326–1382). „Na przyszłym połączeniu tych dzieci bardzo zależało tak Ludwikowi, jak i dworowi wiedeńskiemu. Habsburgowie poczęli wchodzić na drogę szczęśliwego układania małżeństw, które im bez prowadzenia wojen zaborczych pozwoliły zdobyć największe znaczenie monarsze na świecie i odziedziczyć liczne kraje od Siedmiogrodu do terytoriów amerykańskich. […] Wejście w rodzinę potężnego Ludwika mogło im dać dużo ewentualnych korzyści. Tym się kierując, Leopold w porozumieniu z Ludwikiem powziął zamiar połączyć swego 8-letniego syna Wilhelma i 4-letnią Jadwigę jeszcze ściślejszymi więzami przez urządzenie im uroczystości ślubnej w formie naśladującej sponsalia de praesenti z dodaniem ceremonii towarzyszących rytowi małżeństwa. Spotkanie dzieci nastąpiło w pogranicznym Hainburgu, gdzie w kościele parafialnym arcybiskup ostrzyhomski Dymitr udzielił im 15 VI 1378 ślubu, a potem na zamku odbyły się »pokładziny«, które wówczas należały do całości obrzędu ślubnego. Prawdopodobnie przez okres dwu tygodni dzieci sypiały razem” – ks. B. Przybyszewski, Jadwiga i Wilhelm, „Analecta Cracoviensia” 1975, t. 7, s. 109.! (z wyrzutem) Dlaczego pani matka nie zamówiła poemy o naszym ślubie? (wskazuje palcem) Tu! Tu! Tędy! Stamtąd szliśmy.
16.
(śmiejąc się, pokazuje Jadwinię) Widzi pani matka?
17.
(bierze sznur z rączek Jadwini i zaczyna skakać, coraz mocniej) Hop! I – hop! I – hop! I – hop! Hop! Hop! Hop!
18.
(stając nagle w rozkroku) Czy to prawda, że w Polsce jest największy sklep z solą?
19.
Czy moglibyśmy tam zrobić wycieczkę?
20.
Żeby go mogli sobie polizać?
21.
A deszcz? A burza?
[2.] (0)
[3.] (0)
[4.] (0)
[5.] (0)
[6.] (10)
1.
(w przerażeniu) Keine dupajtis. Keine Lektion. Deutsch oder polnisch sprechen!
2.
(uśmiecha się) Besten Dank, meine Herren! (plus arcyksiążęcy ruch rączką)
3.
(wstaje) Mein Gott…
4.
Besten Dank, meine Herren! Dziękuję…
5.
Proszę przekazać Wielkiemu Księciu wyrazy mej…
6.
…radości. (opada na krzesło)
7.
(sama, szlochając) Keine dupajtis… Keine Lektion… (mdleje)
8.
(przychodząc do siebie) Aaa… Cieszę się bardzo… ale zamiast haftów wolałabym coś dla mej lali uszyć.
9.
(rozkłada bezradnie ręce) Nie… mogę.
10.
(zaczyna pociągać nosem) Nie mogę… (płacze)
[7.] (3)
1.
Moi wierni poddani.
2.
Za to witają prawdziwego króla!
3.
Ich sihe mîn lieb für bluomen schîn, min lieb für vogel singen; min lieb daz kan wol twingen und owê, lieb, solt ich mit liebe ringen!
[8.] (0)
[9.] (5)
1.
(nadal w koronie, z trwogą w głosie) Nie-nieee! Tu tak gorąco.
2.
(grając na zwłokę) Bitte… niech król jeszcze przez okno pomacha ludziom…
3.
Pewnie dlatego, że zimno…
4.
(skacze przez łoże i dopada pierwszych drzwi, otwiera je, a tam Matka) Ratuj! Ich will nicht! Nein! Nein!
5.
(upada i krzyczy, czołga się po łożu i skacze do drugich drzwi; napiera, aż ustąpią. W drzwiach zastępujący drogę Biskup) Ratuj! (szeptem-jękiem) To poganin! To niewierca! To staruch, co cuchnieObraz Władysława Jagiełły (1352/1362–1434) jako barbarzyńcy ze Wschodu, obcego, wroga, poganina, analfabety, pozbawionego inteligencji, moralności i kultury osobistej utrwalił się w historiografii przede wszystkim za sprawą tendencyjnych przekazów kronik Jana Długosza oraz poczytnego dzieła Karola Szajnochy „Jadwiga i Jagiełło” (1855–1856). Dopiero dzięki badaniom XX-wiecznych historyków udało się zerwać z takim wizerunkiem władcy. Jak pisze Stefan Maria Kuczyński w krytycznym wstępie do jednego z wydań dzieła Szajnochy: „Co do kultury osobistej, to według wszelkiego prawdopodobieństwa król obyczajami i czystością osobistą górował nad całym swym otoczeniem. Przede wszystkim nie pił żadnego alkoholu, co zapewniało mu zawsze trzeźwą głowę i łatwiejsze panowanie nad sobą. Potrawy jadał proste i ubierał się skromnie. Koszule nosił z bielonego płótna, ubrania z szarego brukselskiego lub angielskiego sukna. W podróży miał zawsze z sobą brzytwę, nożyczki, szczotki, grzebień z kości słoniowej. Golił codziennie zarost, używał lnianych chustek do nosa i ku zdumieniu polskiego otoczenia kąpał się codziennie. Jedynie pycha możnowładców polskich w wieku XV, a szowinizm narodowy i okcydentalizm historyków XIX stulecia nie dozwoliły im dostrzec wyższości Jagiełły, »dzikiego barbarzyńcy« ze Wschodu, nad »zachodnimi« panami małopolskimi” – S. M. Kuczyński, „»Jadwiga i Jagiełło«” Karola Szajnochy na tle jego życia i twórczości naukowej”, [wstęp do:] K. Szajnocha, „Jadwiga i Jagiełło 1374–1413. Opowiadanie historyczne”, t. 1–2, Warszawa 1969, s. 34. Sądy współczesnych na temat Władysława Jagiełły, wyraźnie polemiczne wobec wizji utrwalonej przez kroniki Długosza, zostały omówione w publikacjach: J. Ochmański, „Jagiełło w oczach współczesnych i historyków”, [w:] tegoż, „Dawna Litwa. Studia historyczne”, Olsztyn 1986; K. Biedrowska-Ochmańska, J. Ochmański, „Władysław Jagiełło w opiniach swoich współczesnych. Próba charakterystyki jego osobowości”, Poznań 1987; S. Kuczyński, „Władysław Jagiełło”, [w:] „Życiorysy historyczne, literackie i legendarne. Seria 2”, red. Z. Stefanowska, J. Tazbir, Warszawa 1989, s. 47–78.…
[10.] (0)
[11.] (0)
[12.] (8)
1.
Liebe Niania… przynieś! (uśmiech znaczący)
2.
(wzrusza ramionami, bierze czarnulkę i kołysze ją przy piersi, pod wzruszonym okiemNiani; teraz śpiewa)Co samiuteńka robiła?Jakie sukienki szyła?Moja czarniutka łątka,ciepła jak brzuszek jagniątka… Dobrze śpiewam po polsku?
3.
To dalej razem.
4.
(podając rączkę lalczyną Niani) Trzymaj mocno! (i jak nie szarpnie, aż z lalki trociny!)
5.
(wybucha grubym śmiechem; klepie się po brzuchu) Tu mam łątkę! Tu mi rośnie łątka, co będzie mówiła „dupajtis”, „rzygajtis”, „kołdunas” i ,,kał”!
6.
(przerażona) Ach! Warum? Dlaczego??
7.
(arcyspokojna) To był ostatni z czarnych orłów?
8.
To znaczy, że to był zwykły orzeł… taki sobie orzeł… ot, tyle że orzeł… jeden z wielu. Niech pan król ustrzeli pierwszego orła, orła z dalekich stron… takiego co króluje niebom… (uśmiech lekceważący) A to (wskazuje nogą) do kuchni… dla psów. (wraca na krzesło, ciągnąc za sobą kozi sznur)
[13.] (19)
1.
(chowa haczkowanie pod suknię; z dziwną radością) Ciągle coś mi się śni. Różnoooości! (chwyta się za głowę i potrząsa nią) Słyszy ksiądz biskup? Tam ciągle sen o sen podzwania… tyle ich tam się ponazbiegało.
2.
(jak w transie) Biegnę z krucyfiksem. Staję przed białym koniem. Uderzam nim konia…
3.
Żałuję… i koń – czarny! A na koniu – szara gęś i syczy na mnie! A ja jej pluję w dziób i czuję, że usta mam pełne cynamonu… a tuż-tuż wyrasta spod ziemi sucha kostropata jodła… stara aż siwa!
4.
Tak.
5.
(patrzy mu w oczy, niewidząca) Pątnicy rzadko kłamią.
6.
…albo łątka, kiedy ją staruch szczeciniasty…
7.
On wie o tym… i dlatego (podnosi nogę ze sznurem) mię co dzień na nowo przywiązuje… żeby łątka nie uciekła… do łątek, do zielonych paniątek, co koronami łowią ryby w szmaragdowym morzu, co za pan brat z makami tańcują po zbożu…
8.
A łątka jest pokalana… Pokalana przez starego gwałtownika.
9.
(westchnienie) Pierwszy mój mąż był i jest młody. I będzie młody. (radośnie) Z czarną łątką do białego ślubu… Lilie same się liczą, bo do trzech liczyć umieją… Już nie takie, jak były, czarną buzią się śmieją…
10.
Na pewno Chamajtis albo Plugajło…
11.
(siedzi przez chwilę nieruchomo z książeczką w ręku; nagle zrywa się, staje prosto i woła) Nie! (opada zmęczona i płacze)
12.
(uśmiecha się, ociera łzy) Danke, liebe Elisabethliebe Elisabeth (niem.) - kochana Elisabeth…
13.
(z dziwnym ogniem w oczach) Białą Pończochę.
14.
To Pończocha.
15.
To Pończocha!
16.
(przeczy głową bezczelnie) To Poń-czo-cha!
17.
Wystarczy mu jedna. On zawsze jedną nogą kroczy. To dla tej jednej, czarnej, kroczącej, wysoko wzniesionej nogi! (uśmiech szczęścia) Jak zechce – to i drugą tu włoży. I dwunóż pokroczy! (wkłada ogromną stopę Pończochy na głowę) Idzie-idę, idzie-idę…
18.
Jeden taki prync, co robi szprync! Co, jak rano zaziewa – to lewą dłonią zburzy Wawel, a prawą Wilno śmierdzące kiszoną kapustą. (nie widzą zaczajonego na palcach Jagiełły, którego twarz może na moment wyjawić reflektor) Co, jak zatoczy koniem – to świat się obróci jak fryga! Czerwony krzyż ma na piersiach, od wschodu na zachód, od południa na północ!
19.
(wraca do haczkowania; z ironią) Łatwo za dwieście tysięcy kupić… trzęsącą się koronę… z królową na dodatek – ale zdobyć Malbork to nie dla tych, co… (bije się po udach, imitując charakterystyczny śmiech Litwinów) Mój prync… da im bobu! (z dziecinnym zapałem) Będą zmykać, aż się zakurzy! Będą czmychać – gdzie pieprz rośnie! (klaska w ręce i tupie nogami w złej radości) Jak króliki! Jak myszy! Jak karakony! (Jagiełło wycofuje się niezauważony. Światła gasną, ale jeszcze słychać rytmiczny szept haczkującej królowej) Ein-zwei-drei! Po zimie przyjdzie maj! Dwa oczka znowu spuść, żeby konwalia mogła róść…
[14.] (13)
1.
Brrr…
2.
Znowu na mnie gęś syczała.
3.
…i Turek wziął ją na głowę… a ona z góry na mnie! Tak wzięłam (wybucha śmiechem budzącym zgorszenie) kuchenny nóż i ją ryziu-ryziu… (otrzepuje ramiona) Krew mi po twarzy… po ramionach… ale taka dobra krew, co zastyga w jasne rybie łuski…
4.
Nein! (głośno) Nie. Nein. Nein!
5.
(zatyka sobie nos) To Litwini. Na pewno oni.
6.
(do Matki krzyczy) Patrz się! Zięć w zięcia – jak malowanie! (klaska w dłonie) Moi mężusiowie idą. (wdycha powietrze) Ach, jak pachną! Jak padlina w zamkowej fosie!
7.
(wybucha gardłowym śmiechem) Ha-haaaa! (naciąga na głowę białą Pończochę i woła) Hunde! Nimmer! Nigdy! Będziecie lizać mury Malborka…
8.
(śmiech szalony) Z murów… mój prync rzuci wam… jabłko zielone, ale kamienne, ogromne jak dynia… na wasze nosy. Łapcie! Hop! I swoją jedną czarną nogą zacznie stąpać… Idzie-idę! Idzie-idę! (maszeruje i odsłania swój brzuch pomalowany na czarno). Idzie-idę
9.
Król, co pluje dukatami, rycerz z trzema liliami przy zbroi, król Polskiej Korony – Wilhelm! Co się nikogo nie boi!
10.
(jęcząc) Nein! Nein! Czarny orzeł górą.
11.
(prosi na migi, żeby ją podnieść do siadu) Herr Doktor…
12.
(już unoszona) Herr Doktor… czy będę jeszcze miała dzieci?
13.
(od drzwi, promieniejąc) Danke! Dziękuję, Herr DoktorDrastyczny opis okoliczności utraty dziecka przez królową Jadwigę (1373/1374–1399) jest fikcją literacką, ale istotnie Andegawenka zmarła 17 lipca 1399 roku w wyniku powikłań po porodzie. Nie przeżyła również jej córka, Elżbieta Bonifacja. Jan Długosz zapisał w swej kronice: „Kiedy zaś nadszedł dzień porodu, królowa Jadwiga dwunastego czerwca [w rzeczywistości 22 czerwca – B. K.] wydała na świat córkę, która ochrzczona w katedrze krakowskiej przez biskupa krakowskiego Piotra Wysza otrzymała dwa imiona, Elżbieta Bonifacja. Po jej urodzeniu królowa Jadwiga zaczęła ciężko chorować. Zaś nowo narodzona dziewczynka zmarła w ciągu trzech dni. O jej zgonie doniesiono w momencie, kiedy oddawała ducha, bo kobiety, które pielęgnowały królową, starały się to ukryć przed nią, by ból nie powiększył jej choroby. Potem zaś, kiedy choroba się wzmogła, zaopatrzona najświętszym Wiatykiem, namaszczona olejem świętym, bardzo pobożnie i religijnie, jak przystało świątobliwej istocie, pełna świętych i zbożnych dzieł zmarła siedemnastego lipca, koło południa, na zamku krakowskim i została pochowana w katedrze krakowskiej, po lewej stronie głównego ołtarza, w pobliżu zakrystii” – J. Długosz, "Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego. Księga dziesiąta 1370–1405", przeł. J. Mrukówna, Warszawa 2009, s. 301.… Nie będzie smerd litewski w andegaweńskim brzuchu miał gniazda! Nie będzie moich czarnych orląt kozim sznurem przywiązywał… (unoszą ją czym prędzej; jeszcze dobiega jej głos) Od Malborka na północ czerwona wali droga i na południe czerwona… i na zachód, i na wschód czerwony pędzi gościniec. A w pośrodku – mój prync. Na nim pancerz na glanc. Mój prync jasnym śmiechem zakwita…