Druga
Niechaj wejdą kłosy świetne,
Niechaj wejdą czerwone,
Mrozem je ducha zwionę,
Sierpem je ducha zetnę…
Cóż tam więcej na ziemi?
Pierwsza
Wrzask i nędza, i burza…
Druga
Patrz, księżyc się wynurza
Malowany świętemi
Jako tarcza tęczowa…
Niknij…
Pierwsza
Siostro, bądź zdrowa!
Księżyc… snów… stoi na świecie ogromny…
Czy to mój duch… na miesiącu
rzeczy wyśnione
Maluje… własną potęgę
Czy mój Duch wymalował
To miesiąca oblicze?
Że takie tajemnicze…
I takie kolorowe?
on
Czy z siebie ta wysnował
Swoje srebro różowe…
Czy jaki — duch z jeziora
Pokazuje mi głowę
Gdzież są ci, co kazali
Przyjść w nocy nad jezioro…
Księżyc stoi na fali
Gdzież są ci, którzy mi przyjść rozkazali?
Księżyc się w kolorach pali
Ogromny...... jak kraj upiorów
I wybija mu na lice
Pot niby różnych kolorów,
Jak przez szyb kościelnych różyce
Rumieniec zorzy…
〈 Myślący o tem, w jaką sieć zagarnie
Potem te tłuszcze… gdy wodze wyginą,
Ile stronników siedzi w jednej sarnie,
Ile mu kupi głów węgierskie wino.
Czy tu przyszedłem z mocą słowa żywą,
Ażebym czynił rzecz niesprawiedliwą?
Więc mógłbym także na tego kanclerza
Rzucić przekleństwem albo inwektywą,
Co w duchy ludzkie piorunem uderza,
I może jak wiatr, dąb ducha wywrócić.
Więc mógłbym nawet na niego krwią rzucić,
A tam zdjąć mu łeb… i dać na męczeństwo.
Lecz co tu ma z tą sprawą krew, przekleństwo.
AI Tu, gdzie widzicie strasznego obrońcę,
Który tę ziemię, ot, chwyta w ramiona,
A ona mu się rozlatuje w słońce
AII Kanclerz człek wielki, niech weźmie obrońcę,
Niechaj tę ziemię pochwyci w ramiona,
Niech mu się ona tak rozbłyśnie w słońce
Eheu — Bóg — duch — czart — pochodnia czerwona
Chorągiew krwawa…
Szczęk niby łańcuchów
Błysnął i stał się błyskawicą ciemną.
Nie brońcie, to nic, nic, to kilka duchów
Upadło na mnie i spłonęło ze mną.
a) Zgorzały duchy — strach grzmot burza w słowie.
Wy nieśmiertelni! stójcie wy, Bogowie!
b) O smętna! ciemna wron zwichrzonych kupa,
Którą ruszyłem opisaniem trupa,
Które już chcą krwi, a są tylko snami.
Stójcie, bo cisnę na was piorunami!
B Czy z krwi chorągiew — świętojańskie tęcze
Chorągwią… na tej krwi Ja, Panie, klęczę
I wołam sądu, Jezu sprawiedliwy…