Ja byłem cały sercem.
Duchy klaszczą…
Za adwokata cię sobie przywłaszczą
Wszyscy pośmiertni… ale za żywota
Kto mi u prawa sąd o to wytoczył,
Że ciebie ściąłem… Wszakże gdzieś mówiono…
Że ktoś tam… w twojej krwi chustę umoczył
I z tą kurzącą się płachtą czerwoną
Poprzysiągł zemstę… jak dziwny Archanioł.
A czemu, powiedz, ten człowiek nie stanął
I nie pokazał się z tą chustą krwawą?
A czemu on te twarde moje prawo
Tak ucałował jak krzyż… Zbawiciela?
Bo we mnie był duch, co części wydziela,
Granice kreśli… ledwo Chrystusowi
Ugięty — prawa narodu stanowi
I ma moc z Boga.
— Sprawa poszła wyżéj…
I schodzi kilka gwiaździc złotych krzyży
I chmura srebrna — cudownej świętości…
Ktoś z was miał, duchy, najwięcej miłości?
Panie, przez miłość ten świat cały stworzon,
Lecz ja przez język — jestem upokorzon.
Jeżeli pełne miłości masz usta,
To się twej sprawy kto podejmie Boży…
Panie, ten człowiek, u którego chusta
Krwawa, jeżeli ją przed tobą złoży,
Krew mówić będzie — podobna kolumnie
Krwi sprawiedliwej…
Ta chusta jest u mnie.
Hic advocatus cordis… mei… hic est.
Panie, oto jest jedyny manifest
I rzecz… za czasu… swego dobrze znana,
Lecz teraz ją tu kładę pod kolana,
Prosząc o wolny głos… za mym narodem,
Który oto tu, przed niebieskim grodem,
W tych dwóch osobach stoi… przeszły wieki…
Sławy — a on już [w] grobowcu — o panie,
Jako głos harfy wygląda daleki
I dawne proste pastuszków śpiewanie
Kolędujących… w świecie już nieważne,
Dajże mi siłę i głosy poważne,
Adwokatowi, już nie szczęścia sławy,
Ale oto tej wielkiej Bożej sprawy,
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,