A pomnisz… jak ja, bywało, przybiegnę…
Cały w płomieniach… aż na twoje brzegi,
A ty… na złotych muszlach — i szeregi
Twoich Amfitryt… twoich Oceanid
Znikają… wtenczas ja zapalam granit,
— Ha! Ojcze Heroda!
— A czy pamiętasz, jak ja — srebrna woda
Wbiegłam
na cmentarz ten?......
— A czy pamiętasz,
Jak się obudził pod falą ten cmentarz
— Do mnie, Oceanki!
— Królowa mdleje…
— Stójcie… z tej poganki
Ja człowiek… muszę drwić… myślą olbrzymią.
Patrz na mnie… ja wąż… moje usta dymią,
Wężowe oczy skrzą… kark się wyprężył,
Jam wstał… i twoje otchłanie zwyciężył,
— Nieprawda… w łona mego tajemnicy
Pamiętam ciebie.... pierwszy raz przy świécy
Moich najmniejszych w morzu Amfitrytek
Zaszłam cię, gdyś spał… w twoim brzuchu zbytek,
W otwartej paszczy była piana pjana
I zostawiłem cię jak wieki starą,
A sam… poszedłem do góry ofiarą
W królestwo Boże…
Cóż to za głos nowy?
Zaprawdę człowiek ten jest Mojżeszowy
Zapytaj Mojżesza.
O gad! Gdy pierwszy mu raz gadzin rzesza
a tyś tu została,
Gdy ja sam… ciągły stwórca mego ciała,
Tworzyłem siebie...... kawał po kawale…
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,