30.
Ten kanclerz... był to jakiś duch straszliwy
Duch tem straszniejszy że się prawa trzyma
Z odwróconemi na przeszłość oczyma
A tem straszniejszy że z ogromnym czołem30
U innych duchów... ten duch był aniołem
Albowiem trzymał zawsze miejsce przednie
A jego rozum stał za przepowiednie
U nas — jak lampa zagaszona swędził
Za nami styłu stał.... za nami pędził
— To jeszcze...
Małe są rzeczy... to was krew ruszyła
Tę krew już dawno gdzieś ziemia wypiła
Grobowiec dawno już chwastem szeleszcze
Lecz oto ten duch miał zrennice wieszcze J widział wiele rzeczy w ducha zorzach...
Słuchajcie... kiedy błąkał się po morzach
To Amfitryty o niego dbające
Wzięły go... na swe muszle jak miesiące
Srebrne... i piesniach głębokiego zalu ciche i
Zawiodły w morze podwodne groty
Gdzie jego cicha twarz... i kontusz złoty J koralowe ... zupana wyloty
Amfitryty go wodziły po morzach J na rozanych mu przyszłości Pokazywały mu w rozanych zorzach Pokazywały Gwiazdy.... i straszne koralowe trumny
On jednak... Cezar polski... smiały, dumny,
Podobny dawnym rycerskim polBogom
Przeciwko trumnom i przeciwko trwogom
Szedł na przod słysząc głosne bicie łona
Nieprawdaż krwawce... że ci ta czerwona
Trumna zabiegła nieraz w oczach drogę
J rzekła tobie stoj — a ty nie mogę
Uderzający — więc chciał tę nadbrzeżną
Widzieć krainę — co trumien dotyka;
Więc chciał Najświętszą Pannę widzieć Śnieżną,
Którą łańcuch gwiazd w niebiosach spotyka,
Okrąża… tęczą jej białoście plami;
I chciał rozmowę jej słyszeć z gwiazdami
Śnieżną, w posępnych mgłach mówioną smutnie,
A wszystko to chciał zobaczyć na płótnie,
Nim nazwał mistrzem jakiego malarza.
U nas… gdy sądzą jakiego pisarza,
A on na chwilę głos i lutnią złoży,
To mówią — milczy — bo niebo otworzy,
Milczy — bo zbiera teraz siłę duszy,
Którą kraj wskrzesi — i z mogiły ruszy.
Więc choć upadnie jaki brat Ikara,
To przy narodzie poezja i wiara. —
Gdyś architektem… a jest jakaś bryła,
Z której lud sobie mieć kolumnę marzy,
To myśli zaraz, że będzie świeciła
W nocy… jak miesiąc z płomieniem na twarzy
〈 I gwiazdy czołem słonecznym uderzy,
A mniejszych nie chce, dla swoich rycerzy
Coś[?] w takim kraju ty jako strach w szkodzie,
Na wstręcie… myślom ptasznik na usadce
Wychowujący szpaka w złotej klatce 〉
I chce, ażeby niebiosa ubodła
I gwiazdy wszystkie mu do kraju wiodła,
W północy niemi ogirlandowana
Jakby cudowny wid świętego Jana.
nas, gdy powie wieszcz: kolumny głowa,
To się kolumna ta duchowi kryśli
Z [—] z których lecą wielkie słowa,