Teraz tu za tą siadajcie zasłoną.
Oto już zasnął mój najukochańszy,
Ale od ptaszka on leśnego rańszy,
Wnet się obudzi… czy te światła płoną
Dobrze?… czy dobrze będziecie widzieli?
〈Twarz jego… już jest tej okropnej bieli,
Która zwiastuje sny… Do potępieńca
Podobny… zasnął, patrzcie, bez rumieńca,
Róże dzieciństwa nie wykwitły z liców,
A jednak pot jak rosa brylantowa
Na nie wystąpił…〉
Twarz jego… pełna tej okropnej bieli,
Która sny wróży… już to śnicie trzecie…
Gdy będzie mówił… pytać go możecie
O to, co związek ma… z jego widzeniem,
A on odpowie… z szaleństwa natchnieniem
Rzeczy dziwaczne…
Stan somnambulizmu
A często skutek w piersiach anewryzmu.
— To jest rzecz moja, jestem Teologiem.
On, widzę, rozmawia z Bogiem.
Zapytam go… więc, co widzi…
Lepiej by tu starzy Żydzi
Pomogli i talmudziści…
Powiedz… co widzisz… młodzieńcze
〈 — Prorocy ogniści
Stoją na górach…
— A teraz… mój panie…
Arka w srebrzystym Jordanie
Rozdzielone wody… 〉
Nic… widzę… ognistą tęczę,
I to mię o tu, o tu, boli…
Ta tęcza nim świat okoli…
Różnopromiennemi pióry,
Nim go dokoła obleci,
To ja przejdę przez tortury
I duch się we mnie rozkwieci,
I zwinę… nieanielską tęczę…
〈 Myślący o tem, w jaką sieć zagarnie
Potem te tłuszcze… gdy wodze wyginą,
Ile stronników siedzi w jednej sarnie,
Ile mu kupi głów węgierskie wino.
Czy tu przyszedłem z mocą słowa żywą,
Ażebym czynił rzecz niesprawiedliwą?
Więc mógłbym także na tego kanclerza
Rzucić przekleństwem albo inwektywą,
Co w duchy ludzkie piorunem uderza,
I może jak wiatr, dąb ducha wywrócić.
Więc mógłbym nawet na niego krwią rzucić,
A tam zdjąć mu łeb… i dać na męczeństwo.
Lecz co tu ma z tą sprawą krew, przekleństwo.
AI Tu, gdzie widzicie strasznego obrońcę,
Który tę ziemię, ot, chwyta w ramiona,
A ona mu się rozlatuje w słońce
AII Kanclerz człek wielki, niech weźmie obrońcę,
Niechaj tę ziemię pochwyci w ramiona,
Niech mu się ona tak rozbłyśnie w słońce
Eheu — Bóg — duch — czart — pochodnia czerwona
Chorągiew krwawa…
Szczęk niby łańcuchów
Błysnął i stał się błyskawicą ciemną.
Nie brońcie, to nic, nic, to kilka duchów
Upadło na mnie i spłonęło ze mną.
a) Zgorzały duchy — strach grzmot burza w słowie.
Wy nieśmiertelni! stójcie wy, Bogowie!
b) O smętna! ciemna wron zwichrzonych kupa,
Którą ruszyłem opisaniem trupa,
Które już chcą krwi, a są tylko snami.
Stójcie, bo cisnę na was piorunami!
B Czy z krwi chorągiew — świętojańskie tęcze
Chorągwią… na tej krwi Ja, Panie, klęczę
I wołam sądu, Jezu sprawiedliwy…