O ten Na tym lwielew bazaltowymbazaltowy
Oprę się — widzę stąd
Mgłę i ogień i sąd.... Pluton boi się[?] głowy Na tronie brylantowym
Uciekł w płomienie blask Ktos siedzi...fala g i głąb... Ha musieli już przyjsc A ten.... niebieskiwozny....
A wozni są od wniść.... Woźny
— Samuelu... ilesto
—Tysiąc trąb...
Samuelu
— Drzę jak liść.._ Cały drzę Jaki zgiełk jaki ruch
— Samuelu
— Stanął duch....
Blask duch...
J lysnął tu pancerzem Wozny
Sprawa z wielkim kanclerzem! Głos
O co .... Bukary O gardła.... Głos błyskawica Bukary
Ach...
Kanclerz stanął jak strach
Z laską w złotym zupanie... Pluton
Jdzie o porownanie Prawem Zapozwane Prawem zapozwanego ktorego tu zgon
Z tym oto.... co tu stoi....
Dostawił....
Samuel (Chwytając leb wlasny
i oswiecając trupa)
Ze łba mego
Masz latarnię — oto on —
Widzicie ten sam trup
Ktorego już dwa razy krukom
Ciągnę duchom na lup
↑pod pręgierz słup Patrzajcie....
Za me dawne urazy na nim wyrok
Chcąc mu wyrok zyskać
— Bukary
O! strach... ta w ręku głowa
Okiem zaczęła błyskać
J lać krwią.... Pluton
Ja ogniowa
Potęga — i pan czarnych
J Bóg elementarnych
Muszę się trzymać prawa...
Kto adwokatem stawa
Od stron.... Samuel
Za mnie — moj łeb... Pluton
Kto adwokat.... Samuel
Moj szczep
Rodowy... już wymarły
Patrzcie... a ci od swiata
Pomiędzy temi karły znajdę
Gdzie ja mam adwokata
Ktory by... mię ratował
W ucisku.... i obronił.?..
Sam będę instygował
Z głową, gdzie wielkie kolumnowe myśli,
Z oczyma… i wnet spytaj się gawiedzi,
Powie, że serce w tej kolumnie siedzi,
Serce… co wiecznie się pęka i broczy.
Taka jest wielka moc błyskawic w łonach,
Że dotknij, a wnet piorun ci wyskoczy
Z każdego serca…
〈 I ty z nim przy dzwonach Adwokat
Chciałeś, ażeby grała włoska lutnia…
Wracam… do rzeczy… więc świat jako kłótnia
Hierarchii duchów… z hierarchią widomą.
A Polska górą jest wielką i stromą,
Z morzami ludów skrwawionych na dole,
Gdzie sam szczyt ducha w tę skorupę kole
Już końcem swego płomienia w błękicie.
A ten mój klient był na ducha szczycie 〉
〉〉 A ty na tych tronach Adwokat
Chciałeś budować — co?…
Bij go, słowa tęczą… Chorus
Nie! nie — patrzajcie, jego teraz dręczą Adwokat
Zbudzone myśli — nie, na Pana Boga,
On nie wygląda na ojczyzny wroga,
On także zguby narodu nie żąda,
On teraz dawnych myśli twarz rozgląda
I widzi, że go czeka przyszłość z nami.
Zostawcie go więc smętnego z myślami,
To jego kara.
Patrz na tym obelisku... pracownicy
prości
Nierozumiejąc — ryli historją miłości
Historią naszej duszy - jasnej - rozkochanej
Historją tej małżenskiej razem i siostrzanej
Pary serc naszych... siostro! obejmij w ramiona
Ten kamień... tam są
imiona
a
〈 Nad tamtych dębów czołem
Jeszcze je słychać gwarzą
Na nieba ciemnej ścianie… 〉
b
〈 Śród nieba błękitnego
Tam — nad dębowym wierszchem
Coś… gada… 〉
c
〈 Coś gadało w błękicie…
Przy dębowych konarach 〉
a) 〈 Nad tamtych dębów czołem
Jeszcze je słychać gwarzą
Na nieba ciemnej ścianie… 〉
b) 〈 Śród nieba błękitnego
Tam — nad dębowym wierszchem
Coś… gada… 〉
c) 〈 Coś gadało w błękicie…
Przy dębowych konarach 〉