Uderzający — więc chciał tę nadbrzeną
Widziec krajnę — co trumien dotyka
Więc chciał najswiętszą pannę widziec snieżną
Ktorą łancuch gwiazd w niebiosach spotyka
Okrąza.... tęczą jej białoście plami
J chciał rozmowę jej słyszeć z gwiazdami mgłach
Snieżną w posępnych gwiazd mowioną smutnie
A wszystko to chciał zobaczyć na płotnie
Nim nazwał mistrzem: jakiego malarza
U nas... gdy sądzą jakiego pisarza
A on na chwile głos i lutnią złozy
To mowią — milczy — bo niebo otworzy
Milczy — bo zbiera teraz silę duszy
Ktorą kraj wskrzesi — i z mogiły ruszy
Więc choć upadnie jaki brat Jkara
To przy narodzie poezya i wiara._
Gdyś architektem... a jest jakaś bryła
Z ktorej lud sobie, miec kolumnę marzy
To myśli zaraz że będzie swieciła
W nocy... jak miesiąc z płomieniem na twarzy J chce azeby niebiosa ubodła J gwiazdy czołem słonecznym uderzy Albo w nią snycerz takie serce włozy J gwiazdy wszystkie mu do kraju wiodła A mniejszych nie chce, dla swoich rycerzy W polnocy niemi ogirlandowana strach Coś[?] w takim kraju ty jako ptak w szkodzie U nas więc sztuka, to oczekiwana Jakby cudowny wid swiętego jana ptasznik na usadce
Na wstręcie... myślom młodym Wychowujący szpaka w złotej klatce
U nas gdy powie wieszcz kolumny głowa się kolumna
To się Jndyj ta duchowi krysli
Z [—] z ktorych lecą wielkie słowa
Uderzający — więc chciał tę nadbrzeżną
Widzieć krainę — co trumien dotyka;
Więc chciał Najświętszą Pannę widzieć Śnieżną,
Którą łańcuch gwiazd w niebiosach spotyka,
Okrąża… tęczą jej białoście plami;
I chciał rozmowę jej słyszeć z gwiazdami
Śnieżną, w posępnych mgłach mówioną smutnie,
A wszystko to chciał zobaczyć na płótnie,
Nim nazwał mistrzem jakiego malarza.
U nas… gdy sądzą jakiego pisarza,
A on na chwilę głos i lutnią złoży,
To mówią — milczy — bo niebo otworzy,
Milczy — bo zbiera teraz siłę duszy,
Którą kraj wskrzesi — i z mogiły ruszy.
Więc choć upadnie jaki brat Ikara,
To przy narodzie poezja i wiara. —
Gdyś architektem… a jest jakaś bryła,
Z której lud sobie mieć kolumnę marzy,
To myśli zaraz, że będzie świeciła
W nocy… jak miesiąc z płomieniem na twarzy
〈 I gwiazdy czołem słonecznym uderzy,
A mniejszych nie chce, dla swoich rycerzy
Coś[?] w takim kraju ty jako strach w szkodzie,
Na wstręcie… myślom ptasznik na usadce
Wychowujący szpaka w złotej klatce 〉
I chce, ażeby niebiosa ubodła
I gwiazdy wszystkie mu do kraju wiodła,
W północy niemi ogirlandowana
Jakby cudowny wid świętego Jana.
nas, gdy powie wieszcz: kolumny głowa,
To się kolumna ta duchowi kryśli
Z [—] z których lecą wielkie słowa,