Niech wejdą kłosy świetne,
Niechaj wejdą czerwone,
Mrozem je ducha zwionę,
Sierpem je ducha zetnę…
Cóż tam więcej na ziemi?
Wrzask i nędza, i burza…
Patrz, księżyc się wynurza
Malowany świętemi
Jako tarcza tęczowa…
Niknij…
Pierwsza
Siostro, bądź zdrowa!
Księżyc… snów… stoi na świecie ogromny…
Czy to mój duch… na miesiącu
Maluje… własną potęgę
rzeczy wyśnione
Czy mój Duch wymalował
To miesiąca oblicze?
Że takie tajemnicze…
I takie kolorowe?
Czy z siebie on wysnował
Swoje srebro różowe…
Czy jaki — duch z jeziora
Pokazuje mi głowę
Gdy wyrośniesz na człowieka,
Staną ci sny… jak liczny wróg,
I stworzysz świat… jak tworzy Bóg…
Ale nie świat realnych scen,
Lecz nikły świat — jak ze snu — sen.