〈 Cokolwiek z nim jest — niech będzie przeklęty!
Dla mnie jest kraj… wielki, święty,
Urządziłem… już powstanie
I zaklinam się na ród mój,
I na syna obłąkanie 〉
〈 Więc wy zgadnąć nie możecie,
Co jest we krwi mego syna?
Co jest w nerwach — już zaczyna
Wieść ta biegać tu w powiecie,
Że mój rod jest potępiony 〉
〈 Więc nie możecie odgadnąć choroby?
Jeszcze więc proszę — chodźcie za nim w kroki,
Wolność niechaj ma… niechaj każdej doby,
Jak mu się kiedy wędrować zamarzy,
Wychodzi gdzie chce… A wy jak obłoki
Otaczające niegdyś olimpiarzy
Wkoło mu stańcie… niewidzialni — bliscy.
Syn mój… odbiera często niewidzialne
Rozkazy… 〉
Polonius
Choroby nie odgadliście,
Nie zachodźcie więc do sporów…
Różne są drzew leśnych liście,
Różne są gatunki tworów,
I umysły ludzi różne
Jako żurawie podróżne
Przelatują ponad światem…
A kto nie jest serca bratem,
Ten nie pozna ze słów duszy…
Proszę więc was… nim, jak wiecie,
Ojczyzna się ta poruszy…
I pożar zacznie na świecie,
I my na polach czerwonych,
Gdzie czas rzuci krwawe kosy,
Pójdziemy ostatnie kłosy
Zbierać… i z rzeczy szalonych
I haniebnie rozpoczętych
Wyciągać mądrość — mądrością
Przed tą wielką okropnością,
〈 Myślący o tem, w jaką sieć zagarnie
Potem te tłuszcze… gdy wodze wyginą,
Ile stronników siedzi w jednej sarnie,
Ile mu kupi głów węgierskie wino.
Czy tu przyszedłem z mocą słowa żywą,
Ażebym czynił rzecz niesprawiedliwą?
Więc mógłbym także na tego kanclerza
Rzucić przekleństwem albo inwektywą,
Co w duchy ludzkie piorunem uderza,
I może jak wiatr, dąb ducha wywrócić.
Więc mógłbym nawet na niego krwią rzucić,
A tam zdjąć mu łeb… i dać na męczeństwo.
Lecz co tu ma z tą sprawą krew, przekleństwo.
AI Tu, gdzie widzicie strasznego obrońcę,
Który tę ziemię, ot, chwyta w ramiona,
A ona mu się rozlatuje w słońce
AII Kanclerz człek wielki, niech weźmie obrońcę,
Niechaj tę ziemię pochwyci w ramiona,
Niech mu się ona tak rozbłyśnie w słońce
Eheu — Bóg — duch — czart — pochodnia czerwona
Chorągiew krwawa…
Szczęk niby łańcuchów
Błysnął i stał się błyskawicą ciemną.
Nie brońcie, to nic, nic, to kilka duchów
Upadło na mnie i spłonęło ze mną.
a) Zgorzały duchy — strach grzmot burza w słowie.
Wy nieśmiertelni! stójcie wy, Bogowie!
b) O smętna! ciemna wron zwichrzonych kupa,
Którą ruszyłem opisaniem trupa,
Które już chcą krwi, a są tylko snami.
Stójcie, bo cisnę na was piorunami!
B Czy z krwi chorągiew — świętojańskie tęcze
Chorągwią… na tej krwi Ja, Panie, klęczę
I wołam sądu, Jezu sprawiedliwy…