Niech wejdą kłosy świetne,
Niechaj wejdą czerwone,
Mrozem je ducha zwionę,
Sierpem je ducha zetnę…
Cóż tam więcej na ziemi?
Wrzask i nędza, i burza…
Patrz, księżyc się wynurza
Malowany świętemi
Jako tarcza tęczowa…
Niknij…
Siostro, bądź zdrowa!
1) 〈 Księżyc… snów… stoi na świecie ogromny…
Czy to mój duch… na miesiącu
Maluje… a) własną potęgę
b) rzeczy wyśnione
2) Czy mój Duch wymalował
To miesiąca oblicze?
Że takie tajemnicze…
I takie kolorowe?
Czy z siebie on wysnował
Swoje srebro różowe…
Czy jaki — duch z jeziora
Pokazuje mi głowę 〉
Przyjść w nocy nad jezioro…
Księżyc stoi na fali 〉
Księżyc się w kolorach pali
Ogromny...... jak kraj upiorów
I wybija mu na lice
Pot niby różnych kolorów,
Jak przez szyb kościelnych różyce
Rumieniec zorzy…
Tam w mgłę niby upiorny duch i Anioł Boży
Stoi na skałach…
O, gdyby w moich zapałach
Wynalazł głos tej naturze,
Która mi się w srebrnej chmurze
Taka piękna… wiecznie roi 〉
W noce ciche… błyszczące,
Gdy wiatr strachu we włosach…
I dwa wielkie miesiące,
Jeden w ciemnym jeziorze,〉
Raz mi się ciemne niebo wyiskrzyło,
Gwiazdy zaczęły w różnych stronach szczekać,
Serce mi w łonie zatrwożone biło…
Jakby na sądzie… i rozpaczą zdjęty,
Jakoby wirem głosów ogarnięty
Stałem… nareszcie tak mię owe głosy
Dręczyły… żem wstał, wyrywając włosy,
Jak potępieniec. — Teraz okolica
Cicha… i srebro różane księżyca
Zda się… tęczami wewnątrz wskroś przesiękło…
Coś w tej naturze niby serce zmiękło
I zesmutniało… i nie jest tak ciemną,
Jakby litością przejęta nade mną
Cyt… słyszę głosy… lecz bardzo z daleka…
1) 〈 Gdzież są ci, co kazali
Przyjść w nocy nad jezioro…
Księżyc stoi na fali 〉
2) 〈 Gdzież są ci, którzy mi przyjść rozkazali?
Księżyc się w kolorach pali
Ogromny...... jak kraj upiorów
I wybija mu na lice
Pot niby różnych kolorów,
Jak przez szyb kościelnych różyce
Rumieniec zorzy…
Tam w mgłę niby upiorny duch i Anioł Boży
Stoi na skałach…
O, gdyby w moich zapałach
Wynalazł głos tej naturze,
Która mi się w srebrnej chmurze
Taka piękna… wiecznie roi 〉
〈 Lubię tu na tych wrzosach?
W noce ciche… błyszczące,
Gdy wiatr strachu we włosach…
I dwa wielkie miesiące,
Jeden w ciemnym jeziorze,
a) Drugi w niebios otchłani
b) Drugi na niebios… łonie 〉
Tu rozkazały duchy przyjść… i czekać......
Raz mi się ciemne niebo wyiskrzyło,
Gwiazdy zaczęły w różnych stronach szczekać,
Serce mi w łonie zatrwożone biło…
Jakby na sądzie… i rozpaczą zdjęty,
Jakoby wirem głosów ogarnięty
Stałem… nareszcie tak mię owe głosy
Dręczyły… żem wstał, wyrywając włosy,
Jak potępieniec. — Teraz okolica
Cicha… i srebro różane księżyca
Zda się… tęczami wewnątrz wskroś przesiękło…
Coś w tej naturze niby serce zmiękło
I zesmutniało… i nie jest tak ciemną,
Jakby litością przejęta nade mną
Cyt… słyszę głosy… lecz bardzo z daleka…
Gdy wyrośniesz na człowieka,
Staną ci sny… jak liczny wróg,
I stworzysz świat… jak tworzy Bóg…
Ale nie świat realnych scen,
Lecz nikły świat — jak ze snu — sen.
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,
I harfiarz w srebrnych włosach
〈 I harfą złotą na ścianie…
I czas na zmartwychwstanie 〉
Nad harfą swoją złotą
Duma, niby z tęsknotą…
O! smętny, o! kochany!
Srodze ty oszukany…
W naszym chórze boleści
I płacz słychać niewieści…
Bo przy pochodni błysku
Ktoś do grobu zawitał
I stanął… i coś czytał
Na smętnym obelisku,
Twój dawny poznał Eden…
I zapragnął… on jeden…
Bo nigdy nie wyczytasz
Tego z dawnych kamieni,
Lecz na serca czerwieni
Zapisaną ci będzie
Pios[e]nka obelisku,
Wszystkie łzy… wszystkie słowa,
Pierwsze w pamiątek rzędzie
Zapisane przez Pana…
Miłość czysta — siostrzana!
Wieją jak wiatr we włosy,
Nad przepaście prowadzą,
Pchną morzem… za słońc głową
To, co czułeś… 〉
Lecz ty… z boleści zgrzytasz,
Bo nigdy nie wyczytasz
〈 Ale te dawne głosy
Wieją jak wiatr we włosy,
Nad przepaście prowadzą,
Pchną morzem… za słońc głową
To, co czułeś… 〉
Tego z dawnych kamieni,
Lecz na serca czerwieni
Zapisaną ci będzie
Pios[e]nka obelisku,
Wszystkie łzy… wszystkie słowa,
Pierwsze w pamiątek rzędzie
Zapisane przez Pana…
Miłość czysta — siostrzana!
*
O smętny! o kochany!
Srodze ty oszukany.
Grób twój wygląda blado
Niby gmachów kaskadą
Cichą… a jednak grzmiącą.
〈 Niby pałac upiorów,
Lecz ziemi nie przeciekła
I nie znalazła piekła.... 〉
W kraj cieniów i upiorów
Z całą tęczą kolorów —
Pod ziemię wlatującą. —
I tak wisi pochyła,
A stoi — jak mogiła…
O duchu! smętny, śliczny,
Duchu mój letargiczny,
Możesz ty w ducha męce
Kąsać piersi i ręce,
Jeśli brak ci odwagi
Zacząć życie podróżne.
Bo dawne groby próżne
I twoje sarkofagi
Straciły… twój proch — ciało…
Nic z nich — nie zmartwychwstało —
Ani Atessa… Ani
〈 Już miłością siostrzani…
Wasze serca… jak liście
a) W sarkofagu… wstaliście
b) W grobie obudziliście 〉
Miłością wy siostrzani…
Obróceni ku sobie
W alabastrowym żłobie,
Piersią waszą i usty
Do siebie obróceni,
W grobowcu znalezieni —
〈 Och, grobowiec był pusty
W pustym podziemnym lochu
a) Ani ciał, ani prochu
b) Jedno — i drugie ciało… 〉
Jak leśny orzech pusty,
W którym nic nie zostało,
Choćby też muszki ciało. —