Mgły
Twarz
A pomnisz… jak ja, bywało, przybiegnę…
Cały w płomieniach… aż na twoje brzegi,
A ty… na złotych muszlach — i szeregi
Twoich Amfitryt… twoich Oceanid
Znikają… wtenczas ja zapalam granit,
〈 Okropną morza czarę do dna wychylę....
Aż ujrzę… dawne mego ducha chwile
W trupach… 〉
Piorunem skręcę się aż w morskiej czarze
Jak słup dusz… który wstąpił na cmentarze
I własnym kościom świeci… Bo na Ducha…
W tym morzu wyschłym i polip ropucha,
I płaz, co ze mnie miał warkocz szeroki,
Grzyb trzyserdeczny — i mózg jednooki,
I wszelkie dawne — formy, jak zjawiska
Martwe do mego przybiegły ogniska,
Grzać się jak trupy.
— Ha! Ojcze Heroda!
— A czy pamiętasz, jak ja — srebrna woda
Wbiegłam
na cmentarz ten?......
— A czy pamiętasz,
Jak się obudził pod falą ten cmentarz
〈 Jak zmartwychwstała w tobie wężem… kłoda
Jak ja… duch w kłodzie — ostrożny i blady…
Pierwszy raz… z głową posłałem na zwiady
Myśl… z latarniami oczu… 〉
I żywot zaczął okropny na spodzie,
Jak ja duch — w pierwszej obudzonej kłodzie,
A już ostrożny… z wewnętrznej dorady
Naprzód myśl z głową… posłałem na zwiady,
Latarnie wielkie w łeb wprawiwszy sobie,
A za tą… głową… i te gwiazdy obie
Przeszły… gdzie ciało już drogą znalazło,
Tam serce moje dopiero polazło…
〈 A za nim ogoń… który niszczył drogę....
Ja wąż, Salomon pierwszym gadu tronem
Władnący… na dnie twych fal, Amfitryto…
Pierwszą mądrością świata 〉
I drogę własnym zmiatało ogonem,
Bo ja sam pierwszym byłem Salomonem
I pierwszą mądrą na tym świecie gliną,
I pierwszą niegdyś najwyższą gadziną
W czwartym żywocie.
— Do mnie, Oceanki!
— Królowa mdleje…
— Stójcie… z tej poganki
Ja człowiek… muszę drwić… myślą olbrzymią.
Patrz na mnie… ja wąż… moje usta dymią,
Wężowe oczy skrzą… kark się wyprężył,
Jam wstał… i twoje otchłanie zwyciężył,
— Nieprawda… w łona mego tajemnicy
Pamiętam ciebie.... pierwszy raz przy świécy
Moich najmniejszych w morzu Amfitrytek
Zaszłam cię, gdyś spał… w twoim brzuchu zbytek,
W otwartej paszczy była piana pjana
I zostawiłem cię jak wieki starą,
A sam… poszedłem do góry ofiarą
W królestwo Boże…
Cóż to za głos nowy?
Zaprawdę człowiek ten jest Mojżeszowy
Zapytaj Mojżesza.
O gad! Gdy pierwszy mu raz gadzin rzesza
a tyś tu została,
Gdy ja sam… ciągły stwórca mego ciała,
Tworzyłem siebie...... kawał po kawale…
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,
I harfiarz w srebrnych włosach
〈 I harfą złotą na ścianie…
I czas na zmartwychwstanie 〉
Nad harfą swoją złotą
Duma, niby z tęsknotą…
O! smętny, o! kochany!
Srodze ty oszukany…
W naszym chórze boleści
I płacz słychać niewieści…
Bo przy pochodni błysku
Ktoś do grobu zawitał
I stanął… i coś czytał
Na smętnym obelisku,
Twój dawny poznał Eden…
I zapragnął… on jeden…
Lecz ty… z boleści zgrzytasz,
Bo nigdy nie wyczytasz
〈 Ale te dawne głosy
Wieją jak wiatr we włosy,
Nad przepaście prowadzą,
Pchną morzem… za słońc głową
To, co czułeś… 〉
Tego z dawnych kamieni,
Lecz na serca czerwieni
Zapisaną ci będzie
Pios[e]nka obelisku,
Wszystkie łzy… wszystkie słowa,
Pierwsze w pamiątek rzędzie
Zapisane przez Pana…
Miłość czysta — siostrzana!
*
O smętny! o kochany!
Srodze ty oszukany.
Grób twój wygląda blado
Niby gmachów kaskadą
Cichą… a jednak grzmiącą.
〈 Niby pałac upiorów,
Lecz ziemi nie przeciekła
I nie znalazła piekła.... 〉
W kraj cieniów i upiorów
Z całą tęczą kolorów —
Pod ziemię wlatującą. —
I tak wisi pochyła,
A stoi — jak mogiła…
O duchu! smętny, śliczny,
Duchu mój letargiczny,
Możesz ty w ducha męce
Kąsać piersi i ręce,
Jeśli brak ci odwagi
Zacząć życie podróżne.
Bo dawne groby próżne
I twoje sarkofagi
Straciły… twój proch — ciało…
Nic z nich — nie zmartwychwstało —
Ani Atessa… Ani
〈 Już miłością siostrzani…
Wasze serca… jak liście
a) W sarkofagu… wstaliście
b) W grobie obudziliście 〉
Miłością wy siostrzani…
Obróceni ku sobie
W alabastrowym żłobie,
Piersią waszą i usty
Do siebie obróceni,
W grobowcu znalezieni —
〈 Och, grobowiec był pusty
W pustym podziemnym lochu
a) Ani ciał, ani prochu
b) Jedno — i drugie ciało… 〉
Jak leśny orzech pusty,
W którym nic nie zostało,
Choćby też muszki ciało. —