Mgłą muszę wstawać i do ludzi chodzić.
Ani mi umrzeć… ani się narodzić…
Dopókiż ja w mgłach, gdzie mi władze gorą,
Będę się czołgał pod litością Bożą
I żył w tych ciałach… które ze mnie biorą
Siłę natchnienia… i tą siłą tworzą;
Dopókiż będzie to żądanie we mnie,
Ażeby ten świat — nic nie mógł beze mnie…
W każdym nieszczęściu ludzkim moje pchnięcie,
W każdej łzie ludzkiej — jest moja trucizna…
Mój duch… jest każde zimne strachem zdjęcie,
Nawet gdy zadrży przed wrogiem ojczyzna,
To ja poruszam jej kością spróchniałą…
I strach jest ze mnie… a na niej drży ciało…
Lecz cóż to? piorun znów otwiera wrota
I duch mię jakiś woła…
— Iskariota!
— Idę… w powietrzu widzę tysiąc cyfer
Baltazarowych… ktoś woła…
— Lucyfer…
— Idę… i jeszcze obłok się piekielny
Przybliża pełny głosów…
— Nieśmiertelny!......
— Lecę. W płomieniach reszta...... ja duch skazitelny.
Gdzież piekło… to widmo babie,
Ten dawny… Gibelin… stary,
Te blade słońcem jedwabie,
Gdzie z mar już się stały mary
Z kolorów słońcem wypite.
Gdzie jest to zwierciadło zbite…
Gdzie obraz na pajęczynie?
Widziałże kto trumien skrzynie
Z cedrów starych smolnej rdzeni,
Pełne trupów i płomieni,
Ogniem nakryte? gadem?
Szedłże kto… grzeszników śladem,
A zląkł się… ogni piekielnych?
Gdzie i który z nieśmiertelnych
Wierzył… w nieśmiertelność żywą,
Ognistą i robaczliwą,
I żywotowi… wydartą......
Kto nad tą spaloną kartą
Żywota… stojąc u brzega
Widział jak skra — za skrą biega
I ogniów… mrowisko chodzi?…
Kto był na Charona łodzi…
I w mgieł okropnych zamęcie
Słyszał tej łodzi stuknięcie
Żałosne… o brzeg piekielny?
Kto… ze mną… w łódź pełną trupa
Nie wstąpi, jeżeli dzielny,
I nie odbije od słupa,
Na którym życia latarnia,
Obaczyć… co za męczarnia
〈 Dla tamtych mar zgotowana 〉
[—][—]|Żre tamte głupie mary
Co tu żywota sztandary
Dla próżnych strachów… rzuciły?
Gdzie są te stracone siły,
Która z dusz na ziemi zgasła…
Czy ojca?… krzyknijcie hasła,
Których duch umarły łaknie,
A wrócą… żaden nie braknie.
Czy żebrak… czy pan — czy książę,
Czy człowiek ubogi z dyma,
Żadnego… grób nie zatrzyma,
Żadnego ogień nie zwiąże,
Wąż nie przykuje do trumny.
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,
I harfiarz w srebrnych włosach
〈 I harfą złotą na ścianie…
I czas na zmartwychwstanie 〉
Nad harfą swoją złotą
Duma, niby z tęsknotą…
O! smętny, o! kochany!
Srodze ty oszukany…
W naszym chórze boleści
I płacz słychać niewieści…
Bo przy pochodni błysku
Ktoś do grobu zawitał
I stanął… i coś czytał
Na smętnym obelisku,
Twój dawny poznał Eden…
I zapragnął… on jeden…
Lecz ty… z boleści zgrzytasz,
Bo nigdy nie wyczytasz
〈 Ale te dawne głosy
Wieją jak wiatr we włosy,
Nad przepaście prowadzą,
Pchną morzem… za słońc głową
To, co czułeś… 〉
Tego z dawnych kamieni,
Lecz na serca czerwieni
Zapisaną ci będzie
Pios[e]nka obelisku,
Wszystkie łzy… wszystkie słowa,
Pierwsze w pamiątek rzędzie
Zapisane przez Pana…
Miłość czysta — siostrzana!
*
O smętny! o kochany!
Srodze ty oszukany.
Grób twój wygląda blado
Niby gmachów kaskadą
Cichą… a jednak grzmiącą.
〈 Niby pałac upiorów,
Lecz ziemi nie przeciekła
I nie znalazła piekła.... 〉
W kraj cieniów i upiorów
Z całą tęczą kolorów —
Pod ziemię wlatującą. —
I tak wisi pochyła,
A stoi — jak mogiła…
O duchu! smętny, śliczny,
Duchu mój letargiczny,
Możesz ty w ducha męce
Kąsać piersi i ręce,
Jeśli brak ci odwagi
Zacząć życie podróżne.
Bo dawne groby próżne
I twoje sarkofagi
Straciły… twój proch — ciało…
Nic z nich — nie zmartwychwstało —
Ani Atessa… Ani
〈 Już miłością siostrzani…
Wasze serca… jak liście
a) W sarkofagu… wstaliście
b) W grobie obudziliście 〉
Miłością wy siostrzani…
Obróceni ku sobie
W alabastrowym żłobie,
Piersią waszą i usty
Do siebie obróceni,
W grobowcu znalezieni —
〈 Och, grobowiec był pusty
W pustym podziemnym lochu
a) Ani ciał, ani prochu
b) Jedno — i drugie ciało… 〉
Jak leśny orzech pusty,
W którym nic nie zostało,
Choćby też muszki ciało. —