Mgły
Twarz
Od pater ojca idą patery kielichy,
Więcej nie potrzebują wiedzieć dobre mnichy…
— A zwłaszcza boni fratry… właśc. bonifratrzy, od łac. bonus frater – dobry brat, katolicki zakon szpitalny.
— Brawo… cóż tam w świecie?
— Książę podobno chory…
— Aha? to już wiecie?…
— Cały klasztor najmocniej nad tym ubolewa.
— Dobrze… płaczcie jak beczki… A który z was śpiewa?
— Jak to?…
— Który z was śpiewa, powiadam… dyszkantem?
— Oba basy…
— Siadajcie… będę koryfantem
koryfeusz, koryfej (gr. κορυφαῖος korypháios, od κορυφή koryphé „szczyt”, „wierzchołek”) – przewodnik chóru w teatrze starogreckim.
…
Bo ja dyszkant… powiedzcie mi, mnichy, dlaczego
Wy nie wskrzeszacie ludzi…
— Do Boga samego
Należy wskrzeszać…
— Brawo! tak, do Pana Boga…
— A dla czego bierzecie wy tabakę z roga,
Nie z tabakiery…
— Taki zwyczaj — u nas rożki…
A tabaka — od czasów się krakowskiej Włoszki
U nas robi najlepsza… sekret mamy sami…
— Świat cały postępuje zawsze sekretami.
I prawda jest sekretem, i wasza tabaka.
Daj niuch… Niechaj was diabli, mnichy… a to taka
Jakby ogień piekielny…
— Dobra?
— Wyśmienita…
A wierzycie wy w duchy?
— Czy Pan żartem pyta,
Czy poważnie?…
— Poważnie.
— Są......
〈 Myślący o tem, w jaką sieć zagarnie
Potem te tłuszcze… gdy wodze wyginą,
Ile stronników siedzi w jednej sarnie,
Ile mu kupi głów węgierskie wino.
Czy tu przyszedłem z mocą słowa żywą,
Ażebym czynił rzecz niesprawiedliwą?
Więc mógłbym także na tego kanclerza
Rzucić przekleństwem albo inwektywą,
Co w duchy ludzkie piorunem uderza,
I może jak wiatr, dąb ducha wywrócić.
Więc mógłbym nawet na niego krwią rzucić,
A tam zdjąć mu łeb… i dać na męczeństwo.
Lecz co tu ma z tą sprawą krew, przekleństwo.
AI Tu, gdzie widzicie strasznego obrońcę,
Który tę ziemię, ot, chwyta w ramiona,
A ona mu się rozlatuje w słońce
AII Kanclerz człek wielki, niech weźmie obrońcę,
Niechaj tę ziemię pochwyci w ramiona,
Niech mu się ona tak rozbłyśnie w słońce
Eheu — Bóg — duch — czart — pochodnia czerwona
Chorągiew krwawa…
Szczęk niby łańcuchów
Błysnął i stał się błyskawicą ciemną.
Nie brońcie, to nic, nic, to kilka duchów
Upadło na mnie i spłonęło ze mną.
a) Zgorzały duchy — strach grzmot burza w słowie.
Wy nieśmiertelni! stójcie wy, Bogowie!
b) O smętna! ciemna wron zwichrzonych kupa,
Którą ruszyłem opisaniem trupa,
Które już chcą krwi, a są tylko snami.
Stójcie, bo cisnę na was piorunami!
B Czy z krwi chorągiew — świętojańskie tęcze
Chorągwią… na tej krwi Ja, Panie, klęczę
I wołam sądu, Jezu sprawiedliwy…