Szablami rąbiąc owe perły święte,
Myślisz, że świętych zabraknie mi szabel?
A jeśli zechcę sam i bez karabel,
Tylko przez pieśni ogromne, natchnięte
Pioruny, co mi kruszą całą duszę,
Kruszyć te bramy — myślisz — że nie skruszę?
A jeśli do tych bram… pozamykanych
Płynie się łodzią po krwi pościnanych
I z wielkim żaglem się otwartym wchodzi,
Myślisz, że braknie mi krwi albo łodzi?
A jeśli piorun mię w bramie uderzy,
Myślisz, że po mnie zabraknie pacierzy
I łez?… Nie będzie klątew?…
O! nie będzie!
Cicho — wy białe płaczące łabędzie
Z pożałowaniem — a wiecie wy, o co
Sprawa się toczy — i serca druzgocą —
I włos siwieje na słuchaczy głowach,
I żywot, oto ulatuje w słowach
Jako rzecz marna?… A one w klask mrącym!
〈 Panie… ci, którzy za formę przywłaszczą
To miasto święte i swemu duchowi
Pokażą, że tam sztandar zastanowi
I nad murami go zatknie złotemi,
A jednak — jeszcze będzie stał na ziemi
Z gromadką… Pańskiej owczarnej czeladzi,
A niebo duchem na ziemię sprowadzi,
Ten lud… obaczy zaraz cały przedział,
Cały gościniec do złotego grodu
I wnet o wszystkich formach będzie wiedział,
Które tam wiodą…
Z ludzkiego narodu 〉
O smętny o kochany, srodze ty oszukany
O smętny, o kochany, srodze ty oszukany