Na skrzydłach włosów tych ognistych węży
(A teraz pomsty trzeba)… Mówię, oczy
Poszle przed sobą w przyszłość… i zwycięży,
Choćby świat walczył…
Jak widmo nowe do lotu gotowe…
Więc ja podjąłem tę krew… więc ja, Panie,
Ucałowałem tę męczeńską głowę;
〈 Więc ja przez trzysta lat — o! święty Janie —
Więc niechże przy mnie dziś, z duchami stanie. 〉
Wiedziałem, że ty o naszym hułanie
Śniłeś… te wielkie wojska purpurowe
Widząc na białych koniach, z trupią twarzą.
Więc ja wiem, że dziś w chmurach się pokażą
Te wojska… szabel tych miesięczne nowie,
I ta kobieta ze słońcem na głowie,
Depcąca miesiąc — wiem, że wstanie cała.
Bo Polska miesiąc nogami deptała,
Bo Polska złote słońce w rękach nosi,
Bo ja… ja jestem proch, co się podnosi
Aż… aż do serca jej… i przed nią pada…
Więc nie ja — ale moc przeze mnie gada
I z mych otwartych oto ust wylata
Nie pieśń — ale już zmartwychwstanie świata
I całe wielkie form nowotnych dziwo.
Więc jeśli trzeba… to w ów duch kanclerza
Uderzę nawet głośno inwektywą:
Coś ściął — rycerza — więcej niż rycerza,
[kontynuacja na k.23v]
〈 Myślący o tem, w jaką sieć zagarnie
Potem te tłuszcze… gdy wodze wyginą,
Ile stronników siedzi w jednej sarnie,
Ile mu kupi głów węgierskie wino.
Czy tu przyszedłem z mocą słowa żywą,
Ażebym czynił rzecz niesprawiedliwą?
Więc mógłbym także na tego kanclerza
Rzucić przekleństwem albo inwektywą,
Co w duchy ludzkie piorunem uderza,
I może jak wiatr, dąb ducha wywrócić.
Więc mógłbym nawet na niego krwią rzucić,
A tam zdjąć mu łeb… i dać na męczeństwo.
Lecz co tu ma z tą sprawą krew, przekleństwo.
AI Tu, gdzie widzicie strasznego obrońcę,
Który tę ziemię, ot, chwyta w ramiona,
A ona mu się rozlatuje w słońce
AII Kanclerz człek wielki, niech weźmie obrońcę,
Niechaj tę ziemię pochwyci w ramiona,
Niech mu się ona tak rozbłyśnie w słońce
Eheu — Bóg — duch — czart — pochodnia czerwona
Chorągiew krwawa…
Szczęk niby łańcuchów
Błysnął i stał się błyskawicą ciemną.
Nie brońcie, to nic, nic, to kilka duchów
Upadło na mnie i spłonęło ze mną.
a) Zgorzały duchy — strach grzmot burza w słowie.
Wy nieśmiertelni! stójcie wy, Bogowie!
b) O smętna! ciemna wron zwichrzonych kupa,
Którą ruszyłem opisaniem trupa,
Które już chcą krwi, a są tylko snami.
Stójcie, bo cisnę na was piorunami!
B Czy z krwi chorągiew — świętojańskie tęcze
Chorągwią… na tej krwi Ja, Panie, klęczę
I wołam sądu, Jezu sprawiedliwy…