Helion
O! wtenczas..... Ale nie, myśleć nie smiem aby tak
wielka łaska przyszła za dni naszych; aby wszechjasność
rzeczy mogła nastąpić po tak wielkiej ciemności....
Xiąze
Ten ciągły sen i fantazija mojego syna
zaczyna mię niespokoić, zwłaszcza że przybiera
dziwne kształty logiczne — Sprowadziłem tu
dwoch najpierwszych professorów
z Getyngi
Mistr Theologus i
Mistrz Logicus
z przechadzki powraca....
— Mowisz że
moj syn...
powraca z przechadzki
Z corką rybaka....
Niechaj xiąże patrzy.....
—
Patrz pr
Tam kędy zorza rozana ozłaca
Most... zawieszony nad kaskadą.... bladszy
mara
Niż
LucyferusXięcia syn.... w płaszczu brunatnym
na goralsk
J z orlem piórem
na czapce gorala
jak goral....
— Nad zament
zda się nadswiatnym
Kaskad... z rozanych mgieł....
a taki smętny
Zjawiskiem... wielki Ojców mych dyament
Jak ow — przedwschodni... błękitny dyament
Na piesiach jego niby ta przedwschodnia
Gwiazda ktorą lud zowie Lucyferem
Pali się.... straszna czerwona pochodnia
We mgłach porannych
Na
Tej wielkiej piersi....
[—]
Lucyfer
Moim go orderem
Ozdobił.... — Przy nim oto
mości Xiążę
Cien srebrny, niby która z oceanid
Kiedy perłami swoj warkocz podwiąże
Korala smokcze w ustach.... i na granit
Wyjdzie... oblana morskiemi swiatłami,
W miesięcznej szacie...
6
6
Xiąże
O! jak ród moj plami
Takie szalenstwo!....
Lucyfer
W koło zieleń swieza
Łąk.... a nad niemi czarne stoją buki
J oto tęcza z pod kaskad uderza
J anielskiemi się zakresła łuki
Nad młodą parą....
Xiąże
O! straszna korona
Synowi memu.... ktory za zywota
Już jest w niebiesiech
Lucyfer
Ach, kłoda rzucona
Mostem!
Xiąze
Co...
Lucyfer
Pękła.... Para cieni złota
Upadła w przepaść....
Starzec niedopędzi
Bo rozwinęli skrzydła na błękity....
J polecieli jak para łabędzi....
Syn Apolina....
z corką Amfitryty...