Jakoby socjusz drugi tego śmiałka,
Podniósł… i o, tak, w płomieniach ta gałka
Na lasce, jakby na wielkiej łodydze
Chwiejąc się — drwiła ze mnie — że ją widzę
Po wiekach męki… — czoło — przed mem czołem —
Więc go kazałem w domu wziąć i ściąłem
Na wieki wieków.
Dreszcz poszedł przez duchy…
Czy Pan Bóg będzie na me skargi głuchy?
Księdzaś mi nawet nie dał…
Był posłany.
Przyprowadzono… mi, patrzę, on pijany
Z nóg się zatacza… i oczyma wodzi…
Rzekłem: mój ojcze, mnie o wszystko chodzi,
A tobie, widzę, co innego w głowie,
Idźże — i wyśpij się… Niech ten Ksiądz powie,
Jeżeli tu jest… Mnie tam szło o wszystko.
A on był pijany… 〈 o, noc smętna moja
Gdybym był to wiedział, to bym był z tym chłystką,
Księdzem… choć władza się kanclerska moja
Kończyła u bram klasztoru… na klamce 〉
Nad tym księdzem chłystką
Był biskup… a ja — wszakżem się ukorzył
I gdyś ty już szedł do strasznego celu,
Wołałem z bramy — odpuść Samuelu…
A tyś tak ręce do pacierzy złożył
I rzekł ponurym głosem — nie odpuszczę…
A więc nie dbając o katowskie tłuszcze,
Prawie otarłszy o katowskie sługi,
Prosiłem — odpuść… a ty mi raz drugi
Rzekłeś ponuro, twardo — nie odpuszczę…
Więc biegłem jeszcze… na krew, która pluszcze
Z boku Chrystusa… odpuść — a ty głośno
Rzekłeś: odpuszczam, ale przed miłośną
Sprawiedliwością Bożą dojdę prawa.
I oto, widzisz, jest przed Bogiem sprawa,
I oto widzisz… bo nie o mnie chodzi,
Ale o tę myśl, co narody rodzi,
A była we mnie twoim mieczem ścięta.
Więc oto moje biedne niemowlęta,
Dzieciątka moje, ty ohydny kacie,
Gdy postawiono przy trumnie w senacie,
W koszulki czarne ubrane od matki,
Gdy jęły płakać w senacie te dziatki,
To tam zadrżała wtenczas izba cała.
Bo w moich dziatkach moja krew płakała,
Bo serca mego wrzask niedomówiony,
Ostatnie jakieś mojej myśli słowo,
Coś — co tu było jak piorun czerwony,
Coś… tu… ja nie wiem — ot, cisnę tą głową.
[kontynuacja na k.18v]
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,
I harfiarz w srebrnych włosach
〈 I harfą złotą na ścianie…
I czas na zmartwychwstanie 〉
Nad harfą swoją złotą
Duma, niby z tęsknotą…
O! smętny, o! kochany!
Srodze ty oszukany…
W naszym chórze boleści
I płacz słychać niewieści…
Bo przy pochodni błysku
Ktoś do grobu zawitał
I stanął… i coś czytał
Na smętnym obelisku,
Twój dawny poznał Eden…
I zapragnął… on jeden…
Lecz ty… z boleści zgrzytasz,
Bo nigdy nie wyczytasz
〈 Ale te dawne głosy
Wieją jak wiatr we włosy,
Nad przepaście prowadzą,
Pchną morzem… za słońc głową
To, co czułeś… 〉
Tego z dawnych kamieni,
Lecz na serca czerwieni
Zapisaną ci będzie
Pios[e]nka obelisku,
Wszystkie łzy… wszystkie słowa,
Pierwsze w pamiątek rzędzie
Zapisane przez Pana…
Miłość czysta — siostrzana!
*
O smętny! o kochany!
Srodze ty oszukany.
Grób twój wygląda blado
Niby gmachów kaskadą
Cichą… a jednak grzmiącą.
〈 Niby pałac upiorów,
Lecz ziemi nie przeciekła
I nie znalazła piekła.... 〉
W kraj cieniów i upiorów
Z całą tęczą kolorów —
Pod ziemię wlatującą. —
I tak wisi pochyła,
A stoi — jak mogiła…
O duchu! smętny, śliczny,
Duchu mój letargiczny,
Możesz ty w ducha męce
Kąsać piersi i ręce,
Jeśli brak ci odwagi
Zacząć życie podróżne.
Bo dawne groby próżne
I twoje sarkofagi
Straciły… twój proch — ciało…
Nic z nich — nie zmartwychwstało —
Ani Atessa… Ani
〈 Już miłością siostrzani…
Wasze serca… jak liście
a) W sarkofagu… wstaliście
b) W grobie obudziliście 〉
Miłością wy siostrzani…
Obróceni ku sobie
W alabastrowym żłobie,
Piersią waszą i usty
Do siebie obróceni,
W grobowcu znalezieni —
〈 Och, grobowiec był pusty
W pustym podziemnym lochu
a) Ani ciał, ani prochu
b) Jedno — i drugie ciało… 〉
Jak leśny orzech pusty,
W którym nic nie zostało,
Choćby też muszki ciało. —