Sag Harbor, 6 grudnia 49
Kochany Mietku, dziękujemy Ci oboje za miłe listy z 1-go bm., otrzymane dzisiaj. Notatka pięknaMowa o notatce Książka Wierzyńskiego o Chopinie, „Wiadomości” 1949, nr 51–52 (194–195) z 25 grudnia.. Jeśli jest czas, popraw następujące rzeczy: 1) Doda Conrad nie jest kobietą, ani śpiewaczką, lecz mężczyzną i śpiewakiem. 2) Nie „New Post”, lecz „New York Post”. 3) W wieczorze Instytutu wziął udział prócz Haleckiego, Leszka (i mnie) Mieczysław Horszowski, znakomity pianista, który wykonał półgodzinny program chopinowski. Wydrukuj to czym prędzejZ niewiadomych powodów zauważone przez Wierzyńskiego błędy nie zostały w druku poprawione. W wyżej wymienionej notatce napisano o Dodzie Conradzie jako o kobiecie: „Gorąco przyjęła książkę w «Saturday Reviev» z 29 października p. Doda Conrad, amerykańska śpiewaczka polskiego pochodzenia”. O pomyłce tej pisał Lechoń do Grydzewskiego 2 stycznia 1950 r.: „Już wiesz na pewno, że Doda Conrad, o którym pisaliście jako o «śpiewaczce», jest to mężczyzna. Ze względów, których się domyślasz, wygląda to na kawał zrobiony bardzo wielkiej klasy facetowi, choć wiem oczywiście, że to zwyczajny lapsus” (M. Grydzewski, J. Lechoń, Listy 1921–1956, oprac. B. Dorosz, Warszawa 2006, t. 1, s. 274). Dopiero w „Wiadomościach” 1950, nr 1 (196) z 1 stycznia ukazała się notatka Nieporozumienie z Dodą prostująca błąd., zbaw mnie od listów, od congratulationsAng.: gratulacje., od zapytań: co pan tam właściwie napisał, czy to wierszem czy prozą, od nieznajomych Polaków i Amerykan [!], od czułych starych Amerykanek, od wariatów i ludzi przytomnych, ale węszących u mnie miliony (Boże mój, Boże!), od wszystkiego, co mi zabiera spokój, zmusza do odpisywania, pochłania czas i grozi wizytami, przyjazdami i spotkaniami nawet z ulubionym przez Ciebie, a strasznym Wańkowiczem. Jeżeli piszesz listy po angielsku bez błędu, przyjedź natychmiast! Mikołajczyk nie jest w Komitecie (jakoby, bo ja właściwie nie wiem, kto tam siedzi), Korboński niby to jest w stronnictwie, ale pono to indywidualista i dlatego ma tam wpływy w Komitecie. Wszystko to wie lepiej Solski, no i oczywiście Leszko.
Natomiast jest faktem, że upały tutejsze są okropne, ja ich znieść nie mogę. Jedno co mogę napisać Ci z równą szczerością – że mijają stosunkowo szybko. Ale my mieszkamy nad morzem, to co innego. Nie wierzę, byś zapomniał, że otworzyłem przed Tobą świat smaku i nauczyłem Cię jadać. Nie wierzę, że nie wypiłbyś ze mną paru kieliszków Smirnowa, który na etykiecie ma napisane: Lwow, PolandO tym alkoholu wspominał Wierzyński także w Listach z Ameryki, opisując spotkanie z amerykańskim aktorem Robertem Montgomerym u malarza Alexandra Brooka, który urządzał przyjęcie na otwarcie swego nadmorskiego domu w Sag Harbor: „Goście przybyli na uroczystość z podarkami, przy czym Montgomery i ja przynieśliśmy wódkę, każdy po butelce, nie wiedząc oczywiście, że przynosimy to samo. Była to wódka Smirnowa, znana także przed wojną w Polsce, którą produkował u nas we Lwowie emigrant rosyjski, Smirnow. Wojna zmusiła go do dalszej emigracji, Smirnow znalazł się w Ameryce, a wraz z nim jego wódka. Wytwarza ją obecnie w stanie Connecticut, a na etykietach ogłasza, że produkował ją przedtem w Polsce we Lwowie. Angielski napis brzmi: Lwow, w nawiasie: Poland. Jest to – o ile wiem ‒ jedyny publiczny i konsekwentny protest przeciwko Jałcie, Smirnow nie uznaje Jałty i nie oddał Lwowa Sowietom. Krótki wykład polityczny, który wygłosiłem przy tej sposobności, zjednał Smirnowowi wszystkich zebranych, a najwięcej uznania znalazł u Montgomery’ego. Okazało się, że ten aktor przejmuje się polityką, jest gorącym patriotą amerykańskim, a do najeźdźców sowieckich w Polsce ma takie samo uczucie co ja. Tak zaczęła się nasza znajomość, która z czasem przerodziła się w przyjaźń” (K. Wierzyński, Listy z Ameryki, [cz.] 15: Robert Montgomery; maszynopis z odręcznymi poprawkami w archiwum Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie; sygn. 1360/Rkps:V/3).. Nie wierzę, że nie tęskniłbyś przez resztę życia do flaczków à la polonaise, zrobionych przez moje cudo, Halusię! Nie, nie wierzę i nie uwierzę, i nie staraj się mnie przekonać. Nie mów nic złego na Żydów. Oni uratowali mnie od głodowej śmierci. W Korczyńskim kłębi się podskórny antysemityzm, to dziwne, że tego nie wyczuwasz. Resztę tematu odkładam do Twego przyjazdu, może to Cię zwabi?! Bo czy zobaczymy się jeszcze? W jaki sposób? – Proszę Cię, napisz mi, co wiesz o pani Notley? Czy ona drukowała swoje przekłady?Była m.in. tłumaczką antologii The Years of Exile. Selections from Polish Poets now in Britain (London 1943); w antologii Introduction to Modern Polish Literature. An Anthology of Fiction and Poetry, oprac. A. Gillon i L.udwik Krzyżanowski (New York 1964), tłumaczyła wiersze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Antoniego Słonimskiego. Poślij jej, proszę Cię bardzo, ten cykl, gdzie było Światło, Michał Anioł, Ptak i może o Cyganach. Ściskam Cię serdecznie.
Kazimierz
Odręczny dopisek granatowym atramentem:
Halusia mówi, żeby Ci posłać do odbitki list Simona z cytatami listów czytelników książki. (Simon dołącza do każdego egz[emplarza] kartę (z opłaconą pocztą) z zapytaniem: jak się podoba panu książka?, dlaczego pan ją kupił itp.) Posyłam. To dobre do „rozgłosu”, o którym pisałeś. Przyjeżdżaj! Twój pokój jest na piętrze, okno wychodzi na ogród – wejście niekrępujące.
Odręczny dopisek ołówkiem na lewym marginesie:
Simon wysyła Ci książkę na mój koszt – prywatnie.
Odręczny dopisek granatowym atramentem na lewym marginesie:
Proszę o zwrot listu Simona!