Cholera ten stół. Zawsze mówiłem, żeby go postawić pod ścianą. Gdzie człowiek nie chciałby się ruszyć, stale musi go omijać. Pomóż no, Oleś, przesuniemy.
No stał. Ale sam powiedz, co za pomysł postawić stół na samym środku celi.
A co w tym złego? W domu też miałeś stół na samym środku.
W domu. W domu to zupełnie co innego. I żeby to jakiś porządny stół. Ale taki stary, ciężki grat. Nawet pogadać swobodnie nie można.
Zostaw, Kuźma, niech stoi, jak stał.
A niech powieszą. No, cholera mnie już bierze na ten stół! Czy można się dogadać na taką odległość?! Jak ja-tam, to ty-tu. No, pchnijmy go, Oleś, pod ścianę!
Kuźma, błagam cię, zostaw go.
Cholerny grat...
A ten czego znowu chce?
Cicho, Kuźma. To może być coś ważnego.
Z Ciarą jest coś chyba źle.
Dlaczego?
Zdaje się, że padło mu na mózg. Mówi całkiem od rzeczy.
Ciara? To nie może być.
On pyta, czy tu ktoś jest.
Powiedz, że wszystko w porządku. Że jesteśmy.
Tak jest, Kuźma.
Czy on oszalał?! Powiedz, że jest nas dwóch. Niby gdzie mielibyśmy się podziać przez ten czas?
Co takiego?
No mówię, pyta, jak się nazywamy, Kuźma... Kuźma. To chyba nie jest Ciara. To jakiś zupełnie inny gość.
Cicho! Tam znowu ktoś jest!
Ciara.
To Ciara. Mówi, że klops. Mówi, że zaraz mają i po nas przyjść.
No tak.
On mówi, że zostawia jakiś napis na ścianie. Jakiś gryps do ciebie. I prosi, żebyś się na niego nie gniewał się za tego faceta, którego załatwił sam... Mówi, że jak nigdy w życiu potrzebował wówczas pieniędzy. I tylko dlatego uprzedził cię. Co ty robisz, Kuźma? Po co ciągniesz ten stół?
O Jezu, Oleś, już ci mówiłem, że nic mnie tak nie irytuje jak ten grat. No bo co za idiota wymyślił, żeby postawić go na środku. Gdzie się tam chowasz? Pomóż mi.
Ja nie chcę, Kuźma! Zostaw go!
Orany boskie, co za facet. I co mu za różnica tu czy tam. (dosuwa stół do ściany) No i nie lepiej tak. Pan Bóg mnie pokarał takim wspólnikiem. Ja się szarpię z tym gratem, a on już klęczy. I znowu będzie się modlił. Jak Boga kocham, że mam już tego dość.
Ja do niego jak do brata... Ja do niego z wyciągniętymi rękami, a on przede mną na kolana. Jak pies. Wstań, Oleś! Przynajmniej jak mówię do ciebie, to wstań.
Co ty chcesz zrobić, Kuźma? Nie podchodź do mnie! Nie podchodź! Nie ruszaj mnie! Nie!