Eolion
Pyszne to głosy… głosy, jestem z wami…
Eolion
Jaki głos czysty!… jak do nieba płynie…
Eolion
Zaprawdę… jam ją widział gdzieś… szedłem przez wały
Do niej… jak ogień się darłem…
A teraz jestem nieśmiały… —
Tęcze ducha rozpostarłem —
Aby jąjej oczom stanąć w całym blasku,
w
Aby ją całej piękności ducha zobaczyła
Postać moją… gdzie się ruszy
Staję przed nią słońcem duszy.
Piękności przydałem duchowi,
Aby się przed nią jak anioł — postawił,
Zaraz porwał…
Wnętrze się moje ubrało
W piękność i moc, i odwagę…
A zatrwożyło się ciało
I cofa się jak wąż od niej…
Pomiędzy dwoma — głosami… wiszący…
Jak człowiek śpiący
Tamte… odlatują w górę…
Straszne, ponure…
Nad tamtych dębów czołem
Jeszcze coś nad
z ni
Jeszcze je słychać gwarzą
Śród nieba błękitnego
Na nieba ciemnej ścianie…
dębowym
Tam — nad niebiosów wierszchem
Coś… gada…
Coś gadało w błękicie…
Przy dębowych konarach
pokona
Eol.Jeden z tych głosów czuję świat — zwycięzy.._
— Jezus, Maryja... upadł...
To nic, pulsy biją…
Niech go teraz położą na łożu — okryją,
Ja będę mu lekarstwa me administrował,
Gdy się obudzi…
— Niańki zawołajcie… Niańki…
Wyznam, że mię ten dziwny sen zelektryzował.
Trzeba będzie na karku postawić mu bańki…
O! smętny — o! kochany!
Srodze ty oszukany…
Przez sfinksowe aleje
Piasek stepowy wieje…
Jaszczurki łuską brzęczą
I ludzi się nie boją,
Palmy przy sfinksach stoją,
W palmach wielbłądy klęczą…
Na Luksoru wyżyni
Cicho jak na pustyni…
Przeszło lat trzy tysiące,
Te same złote słońce
Przez niebiosa się pławi,
I girlanda żurawi
Ta sama na niebiosach,
I kolumn głowy ścięte,
I groby odemknięte,