Piazza Cairoli 6
Roma
23 listopada 1966
Kochany Mietku,
Dziękuję Ci za honorarium za artykuły. Przypuszczam, że odciągnąłeś funta, który Ci byłem winien i którego nie miałem sposobności Ci zwrócić.
Wspaniały numer „Anteny”Zob. „Na Antenie”, nr 44, dod. do „Wiadomości” 1966, nr 48 (1078) z 27 listopada, numer poświęcony rocznicy polskiego Października. Znalazły się tu m.in. teksty: J. Nowak, "Zwycięstwo czy klęska?"; J. Ptaczek, "Polska 10 lat temu"; S. Zadrożny, "Ludzie Października"; "Młodzież w pierwszej linii frontu", oprac. J.P.; T. Podgórski, "Nic o robotnikach bez robotników". poświęconej Październikowi. Zasmuciła mnie natomiast wiadomość, że wydajesz numer gwiazdkowyNumer świąteczny „Wiadomości” 1966, nr 51–52 (1081–1082) z 18–25 grudnia miał 20 stron i ośmiostronicowy dodatek „Na Antenie” (nr 45). W tygodniku opublikowano m.in.: J. Brzechwa, "Wiersze pośmiertne"; J. Laterański, "Nokturn Chrystusowy"; I. Wieniewski, "Orli gród"; L. Paszkowski, "O panu Czarlińskim, co do Australii pojechał"; J. Tepa, "Nowości amerykańskie"; A. Chciuk, "Coraz dalej, coraz dalej…" obliczony na 28 stron. Za dużo ruszasz głową. Nie podoba mi się to i nie będzie się podobało żadnemu z Twoich czytelników.
Rzymowi grozi FlorencjaWierzyński ma na myśli powódź we Florencji, która zaczęła się w nocy z 3 na 4 listopada 1966 r.; kataklizm zabił 35 osób i przyniósł ogromne straty w sztuce i architekturze. Zob. E. Bieńkowska, "Historie florenckie. Sztuka i polityka", Warszawa 2015; J. Mikołajewski, "Florencja niezatapialna", „Gazeta Wyborcza” 2015, nr 284.. Od miesiąca padają deszcze, a od tygodnia padają nieprzerwanie dzień i noc. Dzisiaj Tybr podniósł się o metr w ciągu czterech godzin. My mieszkamy na trzecim i pół piętrze, ale to za wysoko, aby łowić ryby, na czym może się ta zabawa skończyć, jeśli tak dalej pójdzie. Napisz, czy Tamiza wylewa i czy już masz wędki.
Jest tu Fryling ze swoją żoną… Stara się o urządzenie odczytu, na którym zamierza powtórzyć artykuł z „Wiadomości” o Nehru, i obiecuje zaopatrzyć go komentarzami. O ile pamiętam, artykuł ten miał dwie strony, albo i więcej. Napisz, ile dokładnie. Chodzi mi o to, na ile Tybr może się przez ten czas podnieść. I czy zostanie jeszcze jakaś droga ratunku.
Ściskam Cię serdecznie, ucałuj Talę. Halusia zasyła Wam od siebie czułości.
Kazimierz
P.S. Jak się ma Toluś Borman? Jak Moja Ameryka? Czy uratujecie BibliotekęIstniejąca w Londynie od 1942 r. Biblioteka Polska korzystała z subwencji rządu brytyjskiego, który w ramach oszczędności zapowiedział wstrzymanie dotacji od 31 marca 1967 r. i wcielenie jej księgozbioru naukowego do Alexander Baykov Library przy Russian Centre na University of Birmingham oraz School of Slavonic nad East European Studies na University of London. „[…] protesty emigracji uratowały bibliotekę i doprowadziły do oficjalnego zrzeczenia się prawa do jej własności przez rząd brytyjski. Gotowość przejęcia odpowiedzialności za Bibliotekę przez nowo powstały Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny [oficjalnie powołany do życia 23 lipca 1964 r.], utworzenie przez Polską Radę Biblioteczną [powołaną do życia przez Zjednoczenie Polskie, Instytut Polski i POSK na początku 1966 r., której pierwszym przewodniczącym był Stefan Zamoyski] Polskiego Funduszu Bibliotecznego oraz zgoda School of Slavonic nad East European Studies London University na coroczne dofinansowanie Biblioteki zostały uznane za wystarczające do podjęcia decyzji o przekazaniu prawa własności do majątku i księgozbioru bibliotecznego POSK-owi, który 1 sierpnia 1967 r. został prawnym właścicielem Biblioteki Polskiej. […] zmieniono jej nazwę na Biblioteka Polska POSK” ("Przewodnik po zespołach rękopisów Biblioteki Polskiej POSK w Londynie", oprac. M. Wrede, J. Szmidt, przy współpracy M. Bocheńskiej-Chojeckiej i G. Pisarskiego, Londyn–Warszawa 2006, s. 10). Wierzyński pisał 4 listopada 1966 r. do Marii Danilewiczowej, kierowniczki Biblioteki Polskiej: „Nie daje mi spokoju myśl o Bibliotece. Wycinki o dyskusji w Izbie Lordów z «Timesʼa» i «Daily Telegraph» wysłałem natychmiast do Ameryki, do Rathausa, z prośbą, żeby porozumiał się ze Strzetelskim, czy da się coś zrobić. Niewiele mam nadziei, ale niech przynajmniej o tym pomyślą. Może jednak. Niech mi Pani napisze, czy Polacy londyńscy jakoś na to zareagują? Czy Zw. Pisarzy zamiast tropić złych poetów, nie zwoła teraz nadzwyczajnego walnego zebrania z powodu tego nadzwyczajnego świństwa? Proszę mnie podpisać, jeśli coś się zrobi. Właściwie to nadaje się do dużej artylerii, żałuję, że nie jestem w Londynie, by coś robić. Niech Pani napisze, czy coś się dzieje. Czy decyzja Labour, niech ją diabli wezmą, jest nieodwołalna” (kopia listu w zbiorach P. Kądzieli; kwestia ratowania Biblioteki Polskiej zajmuje sporo miejsca również w następnych listach poety do Danilewiczowej).? Dobrze, że nie musisz czytać i nic nie rozumieć „między wierszami”!