17.II.66
Drogi Kaziu. – Dostałem wczoraj
list z 12 lutego, a dzisiaj z
15-go. Raz jeszcze przepraszam Cię za bałagan z przesyłką wierszy, które były przygotowane do wysłania 12 grudnia. Tzw. Sic! Sic! Sic! Nie chce się wierzyć, ale tak było i tak będzie. Poza tym jesteśmy świadkami ostatecznego zaniku instytucji zwanej pocztą.
Cieszę się, że przyjedziecie, bo chyba
Minden po swoim liście nie zawiedzie. Pochwalam powrót do kolei. Nie pamiętam, czy Ci opowiadałem, że
Jan Badeni, który był
squadron leaderemSpolszczenie ang. squadron leader – dowódca eskadry. i wsławił się swoimi czynami lotniczymi po wojnie na
Malajach, kiedy opowiedziałem mu o swoim wypadku i że od tego czasu nie latam
O tym wypadku Grydzewski pisał po latach: „W czerwcu 1925 Słonimski odprowadzał redaktora «Wiadomości Literackich», który udawał się samolotem do Pragi. Samolot był marki «Spad». Kiedy redaktor znalazł się w samolocie, Słonimski, wskazując na zdobiące samolot litery SPAD, zaczął podnosić obie ręce do góry i szybko opuszczać. Żart się udał, bo w godzinę potem samolot z powodu wady silnika musiał lądować w zbożu. Wywrócił się przy lądowaniu, benzyna zaczęła się palić, a pasażerom udało się wydostać z samolotu, który w chwilę potem spłonął doszczętnie” ([M. Grydzewski] Silva rerum: Proroctwa literatów, „Wiadomości” 1961, nr 35 [804] z 27 sierpnia, przedr.: M. Grydzewski, "Silva rerum", wybór J.B. Wójcik, M.A. Supruniuk, Warszawa 2014., s. 601)., spojrzał się na mnie i powiedział: „A któż by latał? Ja nigdy”.
Zgłoszenia nagród muszę dać w najbliższym numerze, więc jeżeli nie wskażesz telegraficznie zmian (do środy włącznie), dam Twoją listę.
O zmianach statutu pomówimy ustnie.
Uściski serdeczne, także dla
Halusi.