18.I.48
Droga
Halusiu. – Dziękuję Ci serdecznie za śliczny list – tak pięknie w dodatku pod względem technicznym zrobiony – co za przyjemność odczytywania tak czytelnego pisma. Zawsze nie przestaję myśleć o tym, jak wiele rzeczy inaczej by wyglądało, gdybyście byli tutaj – Ty w „Wiadomościach” naturalnie.
Szkoda, że nie wysłałaś listu, o którym piszesz, może jeszcze się zachował? Sprawy
Z.R. bardzo mnie przejmują – to istotnie makabryczne – a znam dobrze
H.Henryk Floyar-Rajchman uczęszczał do VI Gimnazjum Filologicznego w Warszawie, w 1911 r. przeniósł się do Krakowa, gdzie zdał maturę w I Szkole Realnej. Mieczysław Grydzewski uczył się w latach 1905–1912 w Szkole Handlowej Siedmioklasowej Zgromadzenia Kupców m. Warszawy. Zatem Grydzewski wspomina pierwszą dekadę XX w., kiedy obaj spotykali się w Warszawie. z czasów szkolnych i wiem, jak potrafi być nieprzyjemny. Ona w jednym z listów wspominała, że „zrobił jej niespodziankę i że się zakochał” – byłem przerażony, że na nowo w niej.
Dziękuję Ci za piękne wiersze: pójdą wszystkie razem w takim porządku od góry strony, na trzy szpalty plus fotografia – ale jeszcze nie nadeszła.
Pomysł przyjazdu doskonały – dziękuję za zaproszenie. Niestety będzie to możliwe dopiero po upadku „Wiadomości”, a i wtedy wyłonią się rozmaite kwestie paszportowo-dewizowe. Nie potrzebuję dodawać, jak bardzo bym tego pragnął, tym więcej że obiecujesz dodatkową atrakcję.
Czy nie dałoby się zdobyć lekarstwa dla
biedaka, którego list załączam.[1]
List nie zachował się
Może jego nazwisko Cię wzruszy?
Uściski bardzo serdeczne.