Stockbridge, Mass.
P.O. Box 562
4 października 48
Kochany Mietku,
Dziękujemy Ci za dwa miłe listy. Do kompletnej satysfakcji brak w nich tylko obiecanych fotografii i wykazu moich honorariów. Przyślij obie te rzeczy w następnym liście. Czy mógłbym przeczytać artykuł Nowakowskiego o Jarosławie? Nie mam należytego obrazu tego, co działo się we Wrocławiu, podobno powzięto tam jakąś ogólną rezolucję, którą podpisała także Dąbrowska i Parandowski, czy to prawda?Mowa o Światowym Kongresie Intelektualistów w Obronie Pokoju we Wrocławiu. Organizatorem był Komitet Polsko-Francuski; funkcję sekretarza generalnego pełnił Jerzy Borejsza. Ze strony francuskiej udział wzięli m.in. G. Duhamel, Le Corbusier, P. Picasso, F. Léger. W Kongresie brały udział delegacje z 45 krajów. W przyjętej rezolucji pisano m.in.: „W kulturze krajów europejskich, które wniosły ogromny wkład do światowego dorobku ludzkości, grozi niebezpieczeństwo utraty oblicza narodowego. (…) Ludzie, którzy przyjęli metody faszyzmu, uprawiają w swoich krajach dyskryminację rasową, prześladują wybitnych przedstawicieli nauki i sztuki. (…) Kongres domaga się (…) zniesienia ograniczeń, które stoją na przeszkodzie swobodnemu poruszaniu się osób służących sprawie pokoju i postępu oraz ograniczeń w ogłaszaniu i rozpowszechnianiu książek, wyników naukowych (…). Podnosimy głos w obronie pokoju, w obronie swobodnego rozwoju kulturalnego narodów, w obronie ich niepodległości narodowej, ich ścisłej współpracy i przyjaźni” (cyt. za: M. Fik, "Kultura polska po Jałcie. Kronika lat 1944–1981", Londyn 1989, s. 103). Pełny tekst Rezolucji Światowego Kongresu Intelektualistów we Wrocławiu, wraz z podpisami uczestników, opublikowało na pierwszej stronie „Odrodzenia” (1948, nr 36). Nie ma wśród nich podpisów Parandowskiego i Dąbrowskiej (widnieją natomiast podpisy J. Iwaszkiewicza, Z. Nałkowskiej, K. Wyki, J. Zawieyskiego i S. Żółkiewskiego). Może Weintraub ma jakieś pisma ze sprawozdaniami o tym zjeździe i mógłby mi je przysłać? Giedroyć pisał mi, że Janta mówił im w Paryżu dawno temu, że zamierza pojechać do Polski. Podobno wybrał się na krótko i za parę tygodni ma być w Paryżu z powrotem i na jesieni wrócić do Ameryki. GiedroyćJ. Giedroyc pisał do Wierzyńskiego w liście z 22 września 1948 r.: „Co do Janty, to myślę, że nie można go zbyt ostro potępiać. Pojechał do kraju nie na stałe, a tylko na parę tygodni. Za parę dni wraca tu do Paryża, a na jesieni wraca do Ameryki. O swym wyjeździe mówił nam grubo przed samym faktem. Wydaje mi się cennym, by od czasu do czasu ktoś popatrzył na polską rzeczywistość, to nam da niezbędna korekturę” (oryginał w archiwum K. Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie, sygn. 1360/Rps/VI/1e). wspomina, że dobrze mieć relacje z pierwszej ręki… Nie rozumiem, jak można spodziewać się czegoś po takim idiocie. Przecież po ostatniej podróży do Europy nie umiał mi powiedzieć dwu słów inteligentnych na żaden temat. Mówił tylko, kogo gdzie spotkał, a rzeczywiście zna i spotyka wszystkich. Jeśli pracuje dla dwójki, pożal się Boże, jak ją informuje. Jego wuj, dr Jurasz także spisał się niepospolicie. Szpital im. Paderewskiego zamierza przewieźć do… Porto Rico! I co robić z narodem takich durniów i kanalii!
Mietku drogi, bardzo ucieszyliśmy się, że stanąłeś na nogi, może sforsujesz jakoś trudną passę przez ten okres, kiedy masz zapewnione subsydium i na przyszłość potrafisz uniknąć niepewności. Życzymy Ci gorąco, byś utrwalił pismo, bo to przecież honor, przyjemność, a także interes nas wszystkich. Jeżeli możesz, wstaw przed Argonautamiwiersz ukazał się z tą dedykacją. dedykację: Tymonowi Terleckiemu. Może jeszcze nie za późno. Ubiegły tydzień byliśmy w N.Y. Zosia mówiła mi, że nie dostała Twego listu „małego arcydzieła sentymentu”, i powiedziała, że napisze do Ciebie, podając inny adres. Serce mi się kraje na widok jej życia, to męczarnia nie do opisania. Nie uwierzyłbyś, co musi znosić. Henryk miał nagle wylew w płucach, jest suchy jak szczapa. Teraz ma się lepiej, ale jeżeli coś się nie zmieni na lepsze, myślę, że niedługo w tym stanie wytrzyma. Już dziś wygląda jak zwłoki. W ogóle nastój w tym kamiennym mieście okropny. Wróciliśmy na wieś z radością. Kiedy do nas przyjedziesz? Możesz przecież wybrać się w podróż dla przyjemności? Będziesz miał psa, znakomite jedzenie, świetne płyty najznakomitszych artystów, dwoje przyjaciół i atmosferę domu. Dlaczego nigdy nie odpowiadasz mi na moje przypomnienia dawnych naszych wędrówek i przygód? Na przykład nie wzruszyłeś się zupełnie, gdy Ci przypomniałem Garboniaka? Czyżbyś go nie pamiętał? Czy zapomniałeś też o Maison Segoviana i o zupie, jaką nam tam podali?
Ściskam Cię serdecznie, dziękuję za pismo Mackiewicza i „Tygodnik Powszechny”. Czy nie znalazłeś jakiegoś śladu mojej nieszczęsnej Delfiny. Zwróć na nią uwagę. Warta lepszego losu, niż jej zgotował nasz rozkoszny narodzik. Pisz! Ściskam jeszcze raz i czekam na długi list.
Kazimierz