Stockbridge, Mass.
P.O. Box 562
17 września 48
Kochany Mietku,
Dziękuję Ci za
list z 10 bm., istotnie zanadto spóźniony jak na moje męki przy pisaniu na maszynie. Proszę o więcej pilności. Teraz od razu do
businessu.
Halusia przyśle Ci wykaz prenumerat w tych dniach*. Wczoraj pisał do nas
Michał Kranc (zresztą b[ardzo] porządny człowiek, co notuję nie tylko jako komplement dla niego, ale i jako sensację w naszych czasach) i doniósł nam, że dotychczas nie dostał ani jednego numeru
„Wiadomości”. Prenumeratę wpłacił
Halinie jeszcze wiosną, o czym natychmiast zawiadomiliśmy Ciebie i co potem pokwitowałeś.
Mietku drogi, zbadaj tę sprawę i napisz do
Kranca od administracji z wyjaśnieniem. Adres:
22 East 69 Street, New York 21, N.Y. Po tym przykładzie byłoby może wskazane zbadać także i inne przekazane przez [nas] adresy. Tu panują takie stosunki i nastroje, że ludzie (?) mogą myśleć, żeśmy zwędzili ich pieniądze. Zrób to, proszę Cię, dla mnie. Inne prenumeraty nie nadchodzą. Niepewność losu
„Wiadomości” jest dla mnie czymś niezrozumiałym i upokarzającym. Farma i okręt – jeśli to prawda – tłumaczy dużo, ale jednak nie wszystko. Włosy mi siwieją od myśli, na jakim jesteśmy świecie. – O jakim almanachu piszesz, nic o nim nie wiem. –
„Dziennika” nie dostaję, może wprowadzili obostrzenia oszczędnościowe. Szkoda, bo
„Nowy Świat” przestaję czytać, nic w nim nie ma i to w doskonałej formie. W rezultacie zostaję bez polskiej prasy. Dziękuję Ci za wiadomości o
Rzewuskiej. Jak Ty to robisz, że masz czas na
Br[itish] Museum? Ile godzin tam spędzasz w tygodniu? – Czekamy na fotografie
Kossowskiej, czy jesteś tam także? Jak wyglądasz? Boże, czy my się jeszcze zobaczymy? Czy pójdziemy do
Bachusa na raki?
Garboniaka pamiętasz? Nie tracę nadziei, że może jednak tu się zjawisz.
Halina zrobiła się znakomitą kucharką, piecze nawet ciastka i robi torty. Na nasz przyjazd nie licz. W tym miesiącu zarobiłem… 20 dolarów, a jeżeli mi przyślą to, co mi się należy, nie dociągnę do setki. Najtańszy, niemożliwie oszczędny miesiąc = $250. Na
Zosię proszę się nie boczyć, to bardzo biedna osoba. Ostatnio pisała nam, że wraca z
Hunter do
N.Y. z lękiem i nie wie, czy będzie miała siły znieść tę zimę.
On dziś telefonował,
Zosia będzie jutro w
N.Y. Pewnie tam pojedziemy na parę dni. – Z
Polski pytają mnie, co to są
Argonauci i proszą, by im przysłać. Kiedy to wydrukujesz? –
Mietku, nie poddaj się! Sprzedaj się diabłu, a wydawaj
pismo. Ratuj nasz honor. Ściskam Cię,
oboje pozdrawiamy i życzymy triumfu.
Kazimierz
Na lewym marginesie dopisek Haliny Wierzyńskiej niebieskim atramentem:
*Załączam
Wykaz nie zachował się.