Słuchajcie mnie... gdyby tu kto teraz z mogiły
Wszedł — czybyście się bali
— A niech Pan Bóg strzeże...
— Przez tę salę duch przejdzie... On wam nie zabierze
Tych kielichów....
— Bez myśli chwytaliśmy — za co...
Pierwszego... było schwycić....
— Mnichy głowę tracą...
Słuchajcie... byście mogli widzieć jego ciało
wielki w delije
Opiszę wam.... Otyły... krwi ... deliją białą
Ubrany.... z koralowym płaszczem na ramieniu
Przy szabli.... co ja mowię.... przy wielkim płomieniu
U boku.... z szyją grubą cokolwiek i tlustą
Ktora.... dziś.... może będzie obwiązana chustą
Chociaż.... zwykle.... za zycia gołe nosił garło
Z twarzą smętną... i obu grozną... chociaz obumarłą
Pełny skier... biegających po białek przezroczach
Patrzący na was jak trup... patrzcie reszta w oczach
— Widzieliście....
— Czy za nim... takich jeszcze wielu....
Sala pełna....
— Oto są słuchajcie....
— Janie.....
— Samuelu!
— Tak... tak już się stało
drzysz liść...
— Ty sam jak martwica....
— Jdzie do tej sypialni — po ciało
Xięcia....
Tam duch
Obadwa poszli jedno drogą
Jdzcie — w sypialni nie ma już teraz nikogo....
O smętny o kochany, srodze ty oszukany
O smętny, o kochany, srodze ty oszukany