Stockbridge, Mass.
P.O. Box 562
10 grudnia 1948.
Kochany Mietku,
Dopiąłeś swego. Straciłem spokój po Twoim liście. Cały dzień prześladuje mnie i nęka Twoja tajemniczość. Nie mogę zrozumieć, dlaczegoś to zrobił, Katarzyna mówi, że umyślnie i że to dowcip, ale ja nie mogę jakoś tego tak przyjąć. Jeżeli bohater Twój ma mnie zainteresować, jak piszesz, to oczywiście jest nim Chopin. Wiesz przecież, że nad nim pracuję. Jeżeli i Ty go opracowywałeś, dlaczego ukrywasz to przede mną, gdy ja odkryłem Ci moją tajemnicę. Możesz nie zdradzać tematu, dopóki nie ukończysz pracy, rozumiem to doskonale i sam usiłuję stosować tę zasadę, ale przecież już po wszystkim, już posłałeś rzecz do wydawcy, dlaczego więc mnie męczysz? Ponieważ pisałeś o antologii, myślę, że przygotowałeś głosy prasy angielskiej o Ch[opinie] w Anglii, ale może to za mało ciekawe, by liczyć na powodzenie? Słowem umieram z ciekawości i męczę się. Proszę Cię, napisz natychmiast po otrzymaniu tego listu, coś napisał, jeżeli to antologia, to o czym, jeśli dotyczy Ch[opina], to w jakim stopniu i co to takiego – słowem zlituj się, nie dręcz mnie i nie męcz! Napisz zaraz! Błagam Cię! Jak załatwiłeś sprawę przekładu? Ile u was się płaci za tłumaczenie? Co to znaczy, że chcesz sprzedać tę rzecz w Ameryce? I co, że wtedy przyjechałbyś tutaj. Proszę Cię o jasny, lojalny wobec mojej szczerości – list. Czekam niecierpliwie.
Jak ci się podobał fragment Leszka? Ucieszyliśmy się oboje z Katarzyną z opowiadania Zdzisława, bośmy go oboje, a zwłaszcza ona, do pisania namawiali, a nawet Halusia dała na ubiegłej wilii poradnik do napisania noweli jako prezent świąteczny. Napisz coś o tym szerzej, bo my tego roku zostajemy na święta w naszej dziupli i czekamy na Ciebie. Przyjedź koniecznie. Weź samolot. To niewielka różnica. Będzie polska wilia i polskie pijaństwo. Czy wiesz, że istnieje tu wódka Smirnowa (znakomita) z firmą: Lwów (Poland)O tym alkoholu wspominał Wierzyński także w "Listach z Ameryki", opisując spotkanie z amerykańskim aktorem Robertem Montgomerym u malarza Alexandra Brooka, który urządzał przyjęcie na otwarcie swego nadmorskiego domu w Sag Harbor: „Goście przybyli na uroczystość z podarkami, przy czym Montgomery i ja przynieśliśmy wódkę, każdy po butelce, nie wiedząc oczywiście, że przynosimy to samo. Była to wódka Smirnowa, znana także przed wojną w Polsce, którą produkował u nas we Lwowie emigrant rosyjski, Smirnow. Wojna zmusiła go do dalszej emigracji, Smirnow znalazł się w Ameryce, a wraz z nim jego wódka. Wytwarza ją obecnie w stanie Connecticut, a na etykietach ogłasza, że produkował ją przedtem w Polsce we Lwowie. Angielski napis brzmi: Lwow, w nawiasie: Poland. Jest to – o ile wiem ‒ jedyny publiczny i konsekwentny protest przeciwko Jałcie, Smirnow nie uznaje Jałty i nie oddał Lwowa Sowietom. Krótki wykład polityczny, który wygłosiłem przy tej sposobności, zjednał Smirnowowi wszystkich zebranych, a najwięcej uznania znalazł u Montgomery’ego. Okazało się, że ten aktor przejmuje się polityką, jest gorącym patriotą amerykańskim, a do najeźdźców sowieckich w Polsce ma takie samo uczucie co ja. Tak zaczęła się nasza znajomość, która z czasem przerodziła się w przyjaźń” (K. Wierzyński, "Listy z Ameryki", [cz.] 15: "Robert Montgomery"; maszynopis z odręcznymi poprawkami w archiwum Wierzyńskiego w Bibliotece Polskiej w Londynie, sygn. 1360/Rkps:V/3).. Czy mam ją postawić?? Zresztą co to za pytanie. Trzymam ją już na lodzie! Los „Wiad[omości]” jest czymś tak ponurym, że nie chcę o tym pisać. Wiem, że pieniądze są. Niech Ci to wystarczy. Wiem z wszelką pewnością. Nawet są tu wydawane różnym panom. Może w Londynie ukryli je polscy niepodległościowcy, jak na uczciwych konspiratorów przystało. Może je po cichutku podkradają. Wszystko to więcej niż prawdopodobne, ale że pieniądze są, to niewątpliwe. Pisałem do paru osób, że literaci powinni zrobić rebelię i zaawanturować się poważnie – to przecież przechodzi ludzkie pojęcie. W gruncie rzeczy nie powinienem się tak dziwić, bo przecież odczułem coś podobnego na własnej skórze. 2-gi Korpus był winien „Tygodnikowi” około 10 000 dol[arów] i nie zapłacił, a po wyroku sądu obywatelskiego zapłacił tylko małą część wyznaczonej przez sąd sumy. Dziwię się jednak, bo wciąż jeszcze jestem za uczciwy i wobec świństwa ludzkiego za głupi. – Z Jarosławem dajmy spokój. Ty mnie nie przekonuj, że on postępuje źle, bo to ja wiem i o tym w pierwszym liście już pisałem. Mnie chodzi o to, że nie powinno się pisać i drukować: Świnia. To źle brzmi na papierze i nie działa. Różnimy się w ocenie jego znaczenia. Propagandowość J[arosława] jest nikła jak cały jego intelekt, możliwość wpływu, siła przekonywająca. Nikczemność Tuwima jest w skali historycznej. Gratulować Stalinowi? Do czego jeszcze można się posunąć?! Co zrobił Gałczyński w Moskwie? Palnij tego chuligana, pałkarza i proroka czarnej sotni w Polsce. Czy mam odesłać Weintraubowi pisma z materiałami o Wrocławiu? Ale wszystko to to bagatela wobec Twojej pracy i przyjazdu. Pisz o jednym i o drugim. Wesołych Świąt będę Ci życzył tutaj.
Ściskam
K.