to oddam
Panie... oddaję w twoje ręce ducha
J rób z nim co chcesz...
Oklaskiem go w górę
To miasto panie wyrosnie nad nami Jest to cel naszych dusz.... i kształt ostatni
Panie! ty owym tęczom latającym
Kazałeś mi przyjść we snie przed oczyma
A oto moja już zrenica trzyma
Jak orzeł w szponach... te siedem kamieni laną
Bramę tę widzę wielką z perły jednej Ktorą korona twoja z łez czerwieni
Wiecież wy ze tam przed płomienną paszczą
Tej formy... ktora ziemskim jest szatanem
To miasto Jasne odlatuje z Panem
Ktory na bramie, na tych perły płytach
Z cierniowym krzakiem jak kometa złoty
Przyszedł.... po cichych stąpając błękitach
w
Panie oto więc pokazałem gorze
Ten ostateczny wschod — ostatni z wschodów
Więc to nie tylko cel złoty narodów
Ale i duchów jest to cel konieczny
Jakiś ostatni — wielki — i słoneczny
Atmosferyczny.... mgłom rzucony nat tło...
Co? może większe niż słoneczne swiatło
Pełne pierwiastków jako duch nasz wiecznych Na ziemię — w czarach zniesione serdecznych Zniesione w czarach
J [z] serc wylane naszej atmosferze
***
(Nad kaskadą — Książę lamentujący)
Niechże mię teraz w grobowcu położą,
Niech stare kości moje tam próchnieją.
Ciemne mię bramy piekielne nie trwożą,
Tu się rozstałem z jedyną nadzieją,
Tu… w tej przepaści… dziecko mi jedyne
Leży… niechże ja z moim dzieckiem ginę…
Nie mówcie mi już — o mękach narodu…
Cóż naród… dla mnie… bezdzietnego… człeka?
Serce się moje nagle stało z lodu
I myśl od ludzi jak zbójca ucieka,
I brata w żadnym człowieku nie widzi,
I zamiast kochać ludzi — nienawidzi.
Pójdę i skarby moje będę kopał w ziemię,
〈 I będę myślał o skarbach wkopanych,
Uczynię sobie z nowych mocy plemię,
I pełno podziemnych dzieci trumnianych
Urodzę sobie… 〉
I będę myślał o… złota kopicach,
Jakby to było moje nowe plemię
Ze mnie… leżące pod ziemią — w trumnicach.
Z temi garnkami myśli moje ciemne
Siądą, jak czarne upiory podziemne.
I już przed świata… piorunowym końcem
Nie zadrżę… ani już podniosę czoła,
Gdy wszystko, co tu umarło pod słońcem,
Piorun ostatni do życia zawoła,
Bo proch napełnił ciała mego skrzynię,
Bo dziś wymarłem cały — w moim synie…
Nie bierzcie mię stąd — ale na tych skałach
Pozwólcie zostać. — A przykryjcie dachem,
Albo na słońca tak zostawcie strzałach
Skałę… kwiateczków tych leśnych zapachem
Nieorzeźwioną...... I mówcie…, kto spyta,
Że stary książę trup…