Samuel Zborow 17
Ja; com ojczyznę włonił
J całą nosił
Tu w sercu w sobie
Lezę w skrwawionym grobie
Zadną w narodzie wzmianką
J chwałą nie uczczony
Lezę w grobie czerwony
Scięty gdzieś pod Lubranką
Krakowa
Pod bramami
przedmieścia
A oto moja głowa
Gdzie biją psy i woły
swiadek
Jako swiadek oczewisty
Ktora przez potok krwisty
Oswiadcza. — Kto... zaprzeczy?
Dawniej w polszcze bywało
Kiedy król zabezpieczy
Jakie szlachcica ciało
Ciało... bo duch człowieczy
Do krola nie nalezy
To człek uczciwy lezy
W łozku ... swoim spokojnie
Jeśli mrze, to smierć sroga
Przychodzi mu od Boga
Albo li tez na — wojnie
mu błyska
W ogniu szabel
się jawi
Lecz kat — jeszcze mi drzy ciało
Lecz kat co za gardziel ściska
w
J budowę doskonałą
Ktora jest Chrystusa wzorem
Jak rzeznik wali toporem
J rujnuje — razem sławe
Lecz kat w ręce plugawe
J zimne bierze człowieka
Na kark szlachcica kl[adzie]
Wyjmuje topor i czeka
Aż człowiek..... skonczy pacierze
Bo jeśli w polsce kanclerze
Byli katami — to kaci
Serce Chrystusowych braci
Mieli dla ludzi ścinanych
Bo i ten.... jeden z wybranych
J spity winem Cherezu[?]
Czlek jakiś — powiem — litosny
Czekał az wyrzeknę Jezu
A gdy ukrzywdeniem głośny
Klęcząc na drzącym kolanie
Zawołałem Jezu — panie
To zamiast ciąc.... nieprzytomny
Już prawie stojąc z zamachem
Zdjęty Jezusowym strachem
Miecz swoj porzucił ogromny
J uciekł... jak od baranna
Nie smiejąc dorżnąć — ofiary
Więc sługa tego szatana
Jakiś jego lokaj szary
w laskę
Co
pewnie szuka Boga nie wierzył
Mieczem mię srogim uderzył
Po mojej czerwonej dołmie
J nadciął — a potem ściął mnie
Więc oto cała straszliwość
Jest mego zgonu i męki
Gdzież — Pan Bóg i sprawiedliwość