5
— Kto jesteś ty co gadasz o Aniołach?
— Rybaka jestem corką... zyję z niemi
W tęczowych mi się pokazują kołach
W nocy z tęczami przychodzą srebrnemi
J mowią do mnie....
Ubior twoj ubogi
Koszula prosta — szara — bose nogi
A jednak perły we włosach rozlane
Są jako gwiazdy pełne — swietne, duże....
J lekkie twoje, rumieńcowe roże
Jakoby wstydem na pół pochowane
tajemnemi wschody
W białości lica
widne do połowy
Są takie jak róż jagody
Dziwią.... jako róż z perłowej jagody
Słońcem dobyty....
— Ja niezawstydzona....
Alem od wiatru gornego czerwona
Albo... od mojch snów... swiecąca... w nocy....
— Więc ty sny miewasz.... bądzże ku pomocy
Mnie.... bomm jest także — dziwny... i duchowy....
A w marach w głosach ktore dotąd słyszę
Piękniejszej niby
p brakuje połowy....
Tej — ktora daje harmoniją i ciszę....
ręka twoja silna....
— Gdzież mnie prowadzisz?..
ująwszy za rękę....
silna twoja ręka....
Serce mi bije.... i duch moj się lęka....
— ...Jak sen prowadzę.... gdzie... sam nie wiem wcale....
Jeśli duch powie... wstąpimy na fale
polecim w niebiosa
Jeśli pochwyci...
w niebo polecimy
Jeśli mgła wezmie.... rozbije nas w dymy
Jeśli rostopi... spadniemy jak rosa....
Jeśli zaspiewa chor co teraz niemy
W echo się jego głosów rozlejemy
przepadnę....
— Lękam się... pozwol mi odejść...
do chaty
Jezeli z tobą pojdę.... boś mocniejszy....
(oddala się...)
— Wszakże ty widzisz... ze ja jestem mniejszy
Ze ci na szyję — ręce dziecka kładnę...
J zawiesiwszy się... tak w calej sile —
jak kwiatu↙
Ledwo nad sobą...
cię trochę nachylę....
J tak oblany
wstęgą twych warkoczy
Abym.... się w oczach
okryty w twym złotym warkoczu
Patrzę w twe dziwnie usmiechnione oczy
Mam gwiazdy z twoich usmiechnionych oczu
J w usta.... twoje także uśmiechnione
Dziwnie błękitne.._....
— O rozwiąż twe
O puść ... ramie ręce.....
— Perłami cię łez związę
Rozami cię snów znęcę...
Swiaty moje pokażę
z mgły się jawić....
Snom każę
stanąc.... gorze
Będę jak dziecko bawić
Zachwycę — i przerażę —
Pochwycę i poniosę....
— Dziecko ty czarnowłosę...
Strasznych duchów dziecina...
A ja dobra dziewczyna
Prosta... jak kamień chłodna
serca
W głębi
ducha pogodna
—.. O więc ty z mego ducha
Oderwana... sród burzy....
Jak mały listek rózy....
Stracona, gdzieś w podroży.
Z żorawiego łańcucha
Gdym leciał do miesiąca
Mewa za mną lecąca....
Stracona w mgle...
— Cud ze mną
Gdy słucham... jestem nowa....
Swiat jakiś widzę — ciemno
Czekam jednego słowa....
na wieki....
Powiedz... a .... wezmiesz
duszę.....
(Szepcze jej do ucha)
— Zamknij teraz powieki
aż jaw się zjawi.....
J do dna duszy własnej patrz...
wchodzim w dolinę—
Widzisz... gmachy.. błękity... girlandę żorawi
W dziwnym kluczu lecącą... po
niebiosach bladych.. niebiosach......
Czy słyszysz szelest smierci gałązek we włosach....
wejściem
Czy widzisz... grób... co
gmachow kad ogromnym przeraża
J posągi... i przy tych posągach harfiarza
strunach
Po złotych
stronach br srebrną lejącego brodą....