Mgły
Twarz
Zakryłeś ptaków tęczami błękity
I rządzisz słońcem, i rządzisz gwiazdami…
Bo wam odpowie — Pan Bóg, że wy sami
Winniście formy… więc kto jest zabity,
Ten już umarły stał przed ciała gwałtem,
A trup jak forma jemu stał się kształtem.
Tu konkluduję… przy niebieskich świadkach,
Żem stawał wolny… tu, przy sądu kratkach,
Pierwszy za ducha wolnością… i władzą…
Nie dla zapłaty ani próżnej chwały,
A jednak… tam mój ojciec we łzach cały…
Dosyć mi na tym… — Teraz niech mi dadzą —
Co? —
Cały bladniesz…
Gasnę… niech mi dadzą
Czarę…
Co…
Gorszką od....
Chryste… on gaśnie…
— Kto ducha swego wyleje i zaśnie,
Ten jest…
Wyroku… nie domówił — zniknął.
Ja przy nim… z szablą — już jasny — kto krzyknął,
Że on umarły?… albo potępiony?
〈 Co to?
Od świata słychać głośne dzwony
Jak skrzydła złote 〉
On mi dał jasnej męczeńskiej korony,
To jakaś wielka duchowa osoba.
Kanclerzu… rękę daj… a przy nim oba
Będziemy lecieć szablami obiema…
Gdzie kanclerz… gdzie jest kanclerz?
〈 Myślący o tem, w jaką sieć zagarnie
Potem te tłuszcze… gdy wodze wyginą,
Ile stronników siedzi w jednej sarnie,
Ile mu kupi głów węgierskie wino.
Czy tu przyszedłem z mocą słowa żywą,
Ażebym czynił rzecz niesprawiedliwą?
Więc mógłbym także na tego kanclerza
Rzucić przekleństwem albo inwektywą,
Co w duchy ludzkie piorunem uderza,
I może jak wiatr, dąb ducha wywrócić.
Więc mógłbym nawet na niego krwią rzucić,
A tam zdjąć mu łeb… i dać na męczeństwo.
Lecz co tu ma z tą sprawą krew, przekleństwo.
AI Tu, gdzie widzicie strasznego obrońcę,
Który tę ziemię, ot, chwyta w ramiona,
A ona mu się rozlatuje w słońce
AII Kanclerz człek wielki, niech weźmie obrońcę,
Niechaj tę ziemię pochwyci w ramiona,
Niech mu się ona tak rozbłyśnie w słońce
Eheu — Bóg — duch — czart — pochodnia czerwona
Chorągiew krwawa…
Szczęk niby łańcuchów
Błysnął i stał się błyskawicą ciemną.
Nie brońcie, to nic, nic, to kilka duchów
Upadło na mnie i spłonęło ze mną.
a) Zgorzały duchy — strach grzmot burza w słowie.
Wy nieśmiertelni! stójcie wy, Bogowie!
b) O smętna! ciemna wron zwichrzonych kupa,
Którą ruszyłem opisaniem trupa,
Które już chcą krwi, a są tylko snami.
Stójcie, bo cisnę na was piorunami!
B Czy z krwi chorągiew — świętojańskie tęcze
Chorągwią… na tej krwi Ja, Panie, klęczę
I wołam sądu, Jezu sprawiedliwy…