2 sierpnia 56.
Kochany Mietku!
Piszę ręcznie i w stylu telegraficznym, bo jestem dziko zaorany, a chcę Ci odpowiedzieć na zadane pytania. Z mieszkania
Leszka zdjęto pieczęcie i wszystkie rzeczy zostały ewakuowane. „Właścicielem” czy raczej „rozporządzicielem” ich jest komitet opiekuńczy
Zob. list z 20 czerwca 1956. Nie ma mowy o jakiejkolwiek niepożądanej interwencji, bądź spokojny. Do zapłacenia pozostało dwumiesięczne komorne, adwokat, który przeprowadzał sprawę mieszkania i kilka innych drobiazgów. Czy nie mógłbyś w związku z tym przysłać komitetowi
Zapewne chodzi o nieformalny komitet złożony z przedstawicieli polskiego środowiska, z którym związany był poeta, oraz jego przyjaciół; nie można wszakże wykluczyć, że ewentualnie jest mowa o Komitecie Wolnej Europy, który w istocie finansował pogrzeb Jana Lechonia oraz ponosił koszt wynajmu pomieszczeń w tzw. public storage, gdzie przechowywano przedmioty z mieszkania poety, zanim ostatecznie dopiero jesienią 1957 r. zostały przekazane do nowojorskiego Polskiego Instytutu Naukowego w Ameryce. (na ręce
gen. Kowalskiego) 300–500 dolarów, tytułem honorariów
Leszka? Napisz zaraz. Wszystkie rękopisy chcemy zdeponować albo w
Inst[ytucie] Piłsudskiego albo w
Ins[ytucie] Sikorskiego w
Londynie, albo wreszcie w Bibl[iotece], którą prowadzi
Danilewiczowa. Podaj mi pełną nazwę i adres Biblioteki i napisz, którą z tych instytucji uważasz za najodpowiedniejszą. Wysyłkę rękopisów możemy zacząć po 20-tym sierpnia, kierując je w jedno miejsce i polecając, by zostały udostępnione Tobie i
Sakowskiemu – ale nie możemy wysyłać ich do osób prywatnych, nawet tak bliskich jak Wy obaj. Rękopisy mają dziś już charakter historyczny i trzeba to uszanować. Taka jest opinia komitetu opiekuńczego i trudno odmówić jej racji. Rozumiem, że krzyżuje Ci to plany redaktorskie, przesuń druk rzeczy
Leszka na później, innego wyjścia nie widzę.
Wszystko to odnosi się do
pamiętników,
studium o Tuwimie i pozostałych fragmentów.
Fotografii
R[hody] nie mam pod ręką i muszę jej poszukać. Ponieważ przeprowadziłem się z piętra na parter i dawny mój pokój oddałem
Grzesiowi, rzeczy mam nie w porządku i nie wiem, gdzie co się znajduje. Przepraszam Cię, poczekaj jeszcze, nie przypuszczam, żebym fotografię zgubił. – Czy to prawda, co powiedział
Słonimski w wywiadzie, że
Staś zwrócił się do niego z prośbą o wydanie wierszy w
Kraju? Przypominam sobie, że
Staś powiedział mi, że zwrócono się do niego z propozycją wydania jego i moich rzeczy
Pierwsze po wojnie krajowe wydanie wierszy obu poetów nastąpiło znacznie później: S. Baliński, "Peregrynacje. Poezje wybrane 1928–1981",. wyb., posłowie i nota edytorska P. Hertz, Warszawa 1982; K. Wierzyński, "Poezje wybrane 1951–1964", red. M. Dłuska, Kraków 1972.. Po tym, co wiem od Was, pewnie skłamał, nie przypuszczam jednak, by skłamał
Antoni. Napisz mi, co wiesz o tym. Numer amerykański się robi!*
Ściskam Cię serdecznie.
Halusia dziękuje za list. Pozdrów
Julka – oratora,
Stefcię bien [---]gnéeFranc.: dobra [...] - dalej nie udało się odczytać rękopisu., czarującą
Stefę, do której pisała
Halina, adresując do
„Wiadomości”,
Bormana i
Weintraubów, i innych.
Twój stary K
Dopisek na lewym marginesie drugiej strony:
* tzn. rozmawiałem o nim i rozm[awiałem]
Odczytanie hipotetyczne – brak części wyrazu z powodu zniszczenia papieru na krawędzi. z „górą”
Fr[ee] Eur[ope]