Wielki nowoczesny gabinet kierownika działu analiz polskiej filii holenderskiego Rembrandt Banku. Senso pracuje przy komputerze: kolumny liczb, nic poza liczbami.
Senso jest nimi całkowicie pochłonięty: długie rzędy cyfr snują jakieś fascynujące opowieści, mówią do Senso , a on je rozumie.
Jasne, że Senso to pracoholik, żadnej taryfy ulgowej, nic „na pół gwizdka”.
Pukanie do drzwi
,
wchodzi Sekretarka.
Dyskretnie elegancka, jawnie piękna, po matczynemu opiekuńcza,
wchodzi z tacą,
na której stoją pudełeczka z orientalnym jedzeniem.
Sekretarka
Szefie! Tak nie można! Szef zapomina o całym świecie!
SENSO
(zajęty cyframi)
Taaa... O czym? O świecie? Skądże, bardzo się interesuję światem! W
Meksyku – powódź..
.
Sekretarka
Owszem, ale to w Meksyku. A u nas już piąta! I od rana nic pan nie jadł!
SENSO
Rzeczywiście! Nie mogłem wyjść na obiad – Van Dyck przyjeżdża za trzy dni. Mmmm! Jak pachnie. Chyba rzeczywiście zgłodniałem.
Sekretarka stawia tacę na biurku Senso .
Sekretarka
I kawa! Z mlekiem i cukrem. Czy... będę mogła iść do domu? Ojciec znowu w szpitalu...
SENSO
A sprawozdanie dla Van Dycka?
Sekretarka
(uradowana)
Dziękuję,
szefie! Pan ma bardzo dobre serce! Umie pan współczuć...
Sekretarka wychodzi. Senso odsuwa krzesło, prostuje plecy, wykonuje jakąś namiastkę ćwiczeń. Otwiera kartoniki z potrawami i je łapczywie, potem zaczyna pić kawę. Włącza radio
– prawie natychmiast rozlega się dżingiel ostry jak nóż,
a
że Senso szybko się uczy (powiedzmy raczej: jego ciało szybko się uczy), więc pomny porannych wypadków
odstawia kubek z kawą
(„żadnych płynów w ustach podczas słuchania informacji” – mówi mózg i przekazuje to polecenie od razu do ręki, pomijając to, co można by, z pewną przesadą, nazwać świadomością Gregora Senso).
RADIO
Pięciu górników zostało rannych podczas wybuchu metanu w kopalni Wujek Lipcowy. Ofiary z rozległymi poparzeniami kończyn...
Dalszego ciągu „Informacji” już nie słychać, albowiem Senso , ni z tego, ni z owego, zaczyna drżeć i szlochać
– mogłoby to wyglądać jak niespodziewany przypływ współczucia dla rannych górników! Ten obraz byłby na swój sposób piękny i poruszający: proszę, oto bankowiec w garniturze, przy biurku, „współ-odczuwa”, jak by powiedział filozof Scheler, z nieznanymi sobie ludźmi!
J
ednak cichy szloch Senso zamienia się w skowyt, a skowyt – w zwierzęce wycie
(a o takim natężeniu „współ-odczuwania” Scheler nie wspomina)
.
Senso wyje z bólu pełnym głosem. Wyje
i zrywa z siebie marynarkę, potem koszulę
. Krzycząc,
wyciąga przed siebie nagie ramiona
.
Widzi, jak skóra gwałtownie czerwienieje, jak się marszczy, jak wybrzusza w wielkie pęcherze, zamieniając się powoli w czerwoną ranę („jak na Discovery Channel!” – myśli mózg).
Senso nie przestaje krzyczeć.