Cholera, ten stół. Zawsze mówiłem, żeby go postawić pod ścianą. Gdzie człowiek nie chciałby się ruszyć, stale musi go omijać. Pomóż no, Oleś, przesuniemy.
No stał. Ale sam powiedz, co za pomysł postawić stół na samym środku celi.
A co w tym złego. W domu też miałeś stół na samym środku.
W domu. W domu to zupełnie co innego. I żeby to jakiś porządny stół. Ale taki stary, ciężki grat. Nawet pogadać swobodnie nie można. Jak ja tu, to ty gdzieś aż tam.
Powiedziałem już raz, że nie jestem od wymyślania. Inna rzecz mówić prawdę a inna łgać. Trzy lata ujechaliśmy na prawdzie. Na kłamstwie nie ujedziesz trzech dni.
Ale zlituj się, Kuźma, skąd tej prawdy tyle brać. Od śmierci szefa nie mamy już nic a nic do powiedzenia. Kończy się nasz ostatni wyrok. Powieszą nas.
A niech powieszą. Lepiej wisieć za prawdę, niż żyć trzy dni dłużej jako łgarz... No cholera mnie już bierze na ten stół! Czy można się dogadać na taką odległość?! Jak ja tam, to ty tu. No, pchnijmy go, Oleś, pod ścianę!
Kuźma, błagam cię, zostaw go.
Dlaczego?
Zdaje się, że padło mu na mózg. Mówi całkiem od rzeczy.
Ciara? To nie może być.
Kiedy tak. Mówi, że jak chcemy, to on doniesie śledczemu, że zabiliśmy muchę. Twierdzi, że za muchę też mogą nam coś dać.
Co on się wygłupia. Powiedz mu, że to nie jest pora na żarty.
Jasne, że pamiętam. Parę lat temu zrobił ostatni skok i przepadł jak kamień w wodę. Mucha... taaak Mucha... Czekaj, Oleś, bo to nawet nie jest zła myśl. Powiedz Ciarze, że może spróbować. Tylko niech mu się język nie poplącze i niech nie powie, że zabił go sam.
Już dobrze, dobrze... Zapytaj go, co mamy mówić. Kiedy zabiliśmy Muchę i gdzie. Nie lubię, jak w zeznaniach brakuje nam zgodności.
Chytry, skurczy syn... Czy mówił jeszcze coś?
Powiedział, że jak wróci, to zaraz da nam znać.
Tam znowu jakiś wisielec? Odstukaj mu Oleś. Powiedz, że tu jest pokój służbowy dyżurnego kata. Że wszystko jest już gotowe i że niepotrzebnie się niecierpliwi.
Nie jestem usposobiony towarzysko. Powiedz mu to.
To niech żałuje. Ja tam nie mam ochoty na nowe znajomości. Powiedz mu to.
Po cholerę ontam tak długo siedzi? Wiersze czyta śledczemu czy co?
Może go udusił?
Bez naszego udziału?
No sam mówisz, że Ciara zawsze był egoistą.
Za kogo, Kuźma?
Za tego, co obok. Za tego, co mówi, że chciałby nas poznać.
Jego zaraz powieszą.
No właśnie. A gdybyśmy tak powiesili go my. Dostalibyśmy coś za to, czy nie?
Nie wiem, Kuźma. Chyba tak. A myślisz, że można by się dostać tam?
On mówi, że już otwierają drzwi. Jeszcze raz wyraża żal, że nie mógł poznać cię i przekazuje ostatnie pozdrowienia. I jeszcze przeprasza cię...
Za co przeprasza?
Głupio, ale czegoś ty tak zbladł. Wyglądasz, jakby to już ciebie powiesili.
Nie wiem, Kuźma. Jakoś jestem uczulony na te pociągi. Cholernie denerwują mnie. I coś mi się tak wydaje, że tym razem to już naprawdę nasz ostatni dzień.
On pyta, czy tu ktoś jest.
Powiedz, że wszystko w porządku. Że jesteśmy.
Czy on oszalał? Powiedz, że jest nas dwóch. Niby gdzie mielibyśmy się podziać przez ten czas?
Co takiego?
No mówię, pyta, jak się nazywamy, Kuźma... Kuźma... To chyba nie jest Ciara. To jakiś zupełnie inny gość.
Cicho! Tam znowu ktoś jest.
On mówi, że tu jest jakiś napis na ścianie. Jakiś gryps do ciebie.
Do mnie?
Do ciebie. Ciara, mówi że tam pisze, żebyś nie gniewał się za tę wdowę i jubilera. Że ten, co pisał ten gryps, jak nigdy w życiu potrzebował wówczas pieniędzy. I tylko dlatego uprzedził cię.
Co ty robisz, Kuźma?
Po co ciągniesz ten stół?
O Jezu, Oleś, już ci mówiłem, że nic mnie tak nie irytuje jak ten grat. No bo co za idiota wymyślił, żeby postawić go na środku. Gdzie się tam chowasz? Pomóż mi.
Ja nie chcę, Kuźma! Zostaw go!
Co ty chcesz zrobić, Kuźma? Nie podchodź do mnie! Nie podchodź! Nie ruszaj mnie...!
O Jezu, o Jezu, o Jezu kochany...
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
Czego się tak przestraszyłeś?
Nie wiem, Kuźma. Sam nie wiem... Zabijesz mnie.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy zabiję cię.
Zabij, Kuźma, zabij już.
Już? A co? Powiedziałeś?
Powiedziałem.
Powiedziałeś, gdzie walizki? Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
Kocham, Kuźma, kocham. Kocham życie, ale wiesz, jaki jestem niewytrzymały na ból.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
Urwałem, Kuźma, no urwałem. Ale i tak jeszcze prawie tydzień do wyroku, a potem te sześćdziesiąt dni, zanim przyjdzie zatwierdzenie. Przez te sześćdziesiąt dni coś się już może stać.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
Nie wiem, Kuźma. Może wojna, może rewolucja, może jakaś nowa władza...
Nowa władza, ty gnojku... nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
Ciara... Słyszysz, Kuźma, Ciara. Pogadaj z nim. On kiedyś mówił coś o rewolucji.
Utop, Kuźma, utop. No, utop, Jezu kochany...
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę. Zmarnowałeś mi Lolę. Zmarnowałeś mi Lolę i kawał życia. Dwadzieścia, a może i pięćdziesiąt pięknych dni.
Kuźma, tam ktoś jest.
Słyszę.
Pogadać z nim?
A czego on chce?
On pyta, czy my nie wiemy, co to za cela, w której on siedzi. Mówi, że tam takie dziwne przepierzenie i nie wie, co za nim jest. Czy mam mu powiedzieć?
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik co najmniej piętnastu.
Szesnaście.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
Czap? Osiem. Tyle co i on. A po co mu to?
On mówi, że jak kiedyś uda mu się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę. I to w trybie przyspieszonym. Nie tak jak tu.
Dobrze, Kuźma. Abyśmy tylko stąd wyszli. Bo mi się coś zdaje, że już nigdy nie wyjdziemy. Ani ja, ani on, ani ty.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?!
No to co?
No to już wie, co jest za tym przepierzeniem. Chce teraz wiedzieć, jak długo siedzi się w tej poczekalni.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
Już stukam, Kuźma.
O Jezu, o Jezu, o Jezu kochany...
Czego jęczysz? Dotknęli cię?
O Jezu, Kuźma! O Jezu miłosierny!
Czego się tak przestraszyłeś?
Nie wiem, Kuźma. Sam nie wiem... Zabijesz mnie.
Zabiję. Ani kropli wody w wiadrze. Zawsze mówiłem, że cię zabiję. Kiedyś przecież wyczerpie się ten zapas nieboszczyków. Wtedy ciebie zabiję.
Zabij, Kuźma, zabij już.
Już? A co? Powiedziałeś?
Powiedziałem.
Powiedziałeś, gdzie walizka. Ty gnojku, ty... To ty tak kochasz życie?
Kocham, kocham, kocham. Kocham życie, ale wiesz, jaki jestem niewytrzymały na ból.
Ach tak... Urwałeś nam co najmniej trzy tygodnie. Trzy tygodnie, ty gnojku, ty...
Urwałem, Kuźma, no urwałem. Ale i tak jeszcze prawie tydzień do wyroku, a potem te sześćdziesiąt dni, zanim przyjdzie zatwierdzenie. Przez te sześćdziesiąt dni coś się jeszcze może stać.
Co się może stać przez sześćdziesiąt dni?
Nie wiem, Kuźma. Może wojna, może rewolucja, może jakaś nowa władza albo coś...
Nowa władza, ty gnojku, nowa władza. Co ci tam nowa władza. Nie jesteś polityczny. Powieszą cię i tak, i tak.
Ciara... Słyszysz, Kuźma, Ciara. Pogadaj z nim. On kiedyś mówił coś o rewolucji.
Utop, Kuźma, utop. No, utop, Jezu kochany...
Ciara jest wściekły. Mówi, że to była sprawa na długie tygodnie, a ty rozłożyłeś ją już w drugim dniu. Uważa, że powinienem powiesić cię na prześcieradle. Jak parszywego psa. I ma rację. Zmarnowałeś mi kochankę i kawał życia. Dwadzieścia, a może pięćdziesiąt pięknych dni.
Kuźma, tam ktoś jest.
Słyszę.
Pogadać z nim?
A czego on chce?
On pyta, czy my nie wiemy, co to za cela, w której on siedzi. Mówi, że tam takie dziwne przepierzenie i nie wie, co za nim jest. Czy mam mu powiedzieć?
Powiedz. Powiedz, że to przymierzalnia krawatów. I powiedz, że przez ciebie i my tam niedługo przyjdziemy.
Możesz mu powiedzieć, żeby się nie cieszył. Że zanim my tam przyjdziemy, to takich jak on przejdzie przez ten pokoik przynajmniej piętnastu.
Oj, Kuźma, dałby Bóg.
Znowu, Ciara? Po co on stuka, Kuźma? Czego on znowu chce?
Cholera, co za dzień. Człowiek nawet w celi nie może spokojnie posiedzieć.
Ciara pyta, ile masz już wyroków.
Szesnaście.
Jemu chodzi o to, ile masz czap.
Czap? Osiem. Tyle co i on. A po co mu to?
On mówi, że jak kiedyś uda nam się stąd wyjść, to dostaniesz od niego dziewiątą. Za Lolę.
Dobrze, Kuźma. Żebyśmy tylko stąd wyszli. Bo mi się coś zdaje, że już nigdy nie wyjdziemy.
Jasny szlag! Czego on znowu chce?
Nie denerwuj się, Kuźma. Porozmawiam z nim sam.
Chce teraz wiedzieć, jak długo siedzi się w tej poczekalni.
To powiedz mu. Powiedz, że jak usłyszy osobowy pociąg, to żeby się przygotował. I że potem przejedzie furka, a po furce ekspres. Ale ekspresu może już nie usłyszeć. Zresztą powiedz mu, co chcesz. I zastukaj, do cholery, żeby szef przyniósł nam wody.
Już stukam, Kuźma.