9.V.56.
Kochany Mietku!
Kongres przesunięto na 7–10 września. Urządź się tak, byś mógł wyjechać po tej dacie. Może ja bym się dołączył, jeśli miałbym pieniądze i jeśli wszystko pójdzie składnie. Nie bardzo się na to zanosi. Cała sprawa paruje jak bagno i złość mnie bierze, że wlazłem w tę kabałę. Nie chcę o tym pisać, ale wierz mi – to jedno z najbardziej gorzkich moich doświadczeń.
Chopina dostałem i zdaje się, że pisałem Ci o tym. Dziękuję Ci jeszcze raz. Jest to wspaniałe wydawnictwo, budzi podziw moich przyjaciół amerykańskichbudzi podziw moich przyjaciół amerykańskich – podkreślone odręcznie pojedynczą linią. Napisałem o nim tzw. List z AmerykiW 56. odcinku gawęd radiowych z cyklu „Listy z Ameryki”, zatytułowanym "Chopin w kraju" Wierzyński mówił m.in.: „[…] Przeglądałem ten album, przeglądam go ciągle – a właściwie nie przeglądam, lecz zapadam i tonę w nim i jeszcze nie ocknąłem się z tych 300-tu dużych kart, tak troskliwie opracowanych i tak okazale wydanych. Przenoszą mnie one wstecz, w inne lata, kiedy pracowałem nad książką "Życie Chopina". Przyszło mi wtedy na myśl, a raczej zacząłem marzyć, żeby ktoś zrobił rodzaj fotograficznego «przewodnika po Chopinie» […]. Żeby pokazał nam naocznie, jak wyglądała Warszawa, w której Chopin mieszkał […]. Jak wyglądali otaczający go ludzie, przyjaciele i profesorowie, aktorzy, śpiewacy i wirtuozowie polscy i zagraniczni, koncertujący w Warszawie. A nada wszystko – marzyłem dalej – jak wyglądała Polska owych czasów, którą poznawał podczas wyjazdów wakacyjnych, te dwory, do których zajeżdżał w gościnę. […] Widziałem w marzeniach mapę tych podróży […], wsie leżące przy dworach, zabawy, śpiewy i tańce chłopskie, zapisane w pamięci miejskiego dziecka.
Coś z tych marzeń – nie wszystko, ale i nie mało – ucieleśniło się w wydawnictwie Chopin w kraju. Zobaczyłem np. pierwszy raz niektórych jego nauczycieli i kolegów. […] Album Krystyny Kobylańskiej jest szlachetnym wyrazem pietyzmu dla Chopina, znawstwa przedmiotu i kultury. Pani Kobylańskiej można powinszować i należy jej się szczera wdzięczność za to dzieło. Jest [to] ostatni oddźwięk stulecia śmierci Chopina, które przyniosło wiele bezcennych materiałów i opracowań dotyczących jego życia i twórczości. Do niedawna zaniedbania na tym polu były doprawdy zawstydzające. Dość wspomnieć, że zanim wydano listy Chopina po polsku, ukazały się one w tłumaczeniach na niemiecki, francuski, angielski i rosyjski. Także monografii o Chopinie i jego biografii ukazało się więcej w obcych językach niż w jego ojczystym. […] Jarosław Iwaszkiewicz w przedmowie do księgi "Chopin w kraju" pisze: «Aby zrozumieć twórcę, nie tyle trzeba przewędrować jego krainę – jak to powiada Goethe – ile raczej spojrzeć jego oczami na świat, który go otaczał». Słusznie. Zbiór dokumentów i pamiątek wydany przez Krystynę Kobylańską jest właśnie takim otwarciem na świat Chopina. I naprawdę trudno jest oderwać [się] od obrazów albumu, który prowadzi nas przez jego młodość jak autentyczny przewodnik” (maszynopis w arch. KW w BPwL; sygn.: 1360/Rps/V.3). Data emicji radiowej tego odcinka nie jest znana.. Z początku nie mogłem się domyśleć, kto mi to przysłał, nie powiem Ci jednak, co serce podszepnęło. Teraz wszystko jest jasne. Bardzo się tą księgą wzruszyłem. Czy myślisz, że mogę o tym napisać do Jarosława? Co wiesz o nim, co pisał, czy tylko o fotografii?
Nie wiem, co Janka Romanówna miała na myśli. Nie obiecywałem jej książek, bo przecież z nią nie koresponduję, może pisała o nich do Jadzi Smosarskiej, nie wiem. Dziękuję Ci, żeś jej posłał, co było pod ręką. Czy załączyłeś Korzec maku i Siedem podków? Jeśli nie, ja jej poślę, napisz mi o tym i podaj mi jej adres.
Wiadomość o R[hodzie] – rozdzierająca. Oczywiście, że jest tak, jak przypuszczasz. Nie chcę o tym myśleć.
Grześ dostał dobre noty na ten kwartał. FrylingDo Nowego Jorku Jan Fryling przybył w sierpniu 1956 r. Przedtem od listopada 1943 r. przebywał w Chinach, był najpierw radcą w poselstwie RP, a w latach 1945–1949 stał na czele placówki z ramienia Rządu RP na uchodźstwi przy rządzie Republiki Chińskiej (Czang Kaj-szeka.) W kwietniu 1949 r. wyjechał do Indii, gdzie do maja 1956 był nieformalnym przedstawicielem Rządu RP na uchodźstwie w Kalkucie. wyjeżdża 12 bm. z Indii i płynie do San Francisco. Cieszę się, że mu pomogłem. Może mnie nie znienawidzi za to, jak pewien facet, który mi pisze, że ocaliłem mu życie.
Dlaczego Silva nie zabiera głosu w sprawach polskich? Poproś go i poradź mu, żeby się odezwał. Czy widziałeś czternasty numer „Przeglądu Kulturalnego”W „Przeglądzie Kulturalnym” (1956, nr 14 z 5 kwietnia) opublikowano referaty wygłoszone w Warszawie 24–25 marca 1956 r. podczas XIX Sesji Krajowej Rady Kultury i Sztuki (Włodzimierza Sokorskiego, Stefana Żółkiewskiego i Jana Kotta) oraz stenogram burzliwej dyskusji po tych referatach, w której głos zabrali m.in. Julian Przyboś, Antoni Słonimski, Artur Sandauer, Witold Wirpsza (którego wypowiedź wydrukowano pt. "Dlaczego jedliśmy tę żabę?"). Słonimski w tekście "O przywrócenie swobód obywatelskich" wystąpił przeciw lansowanej przez Sokorskiego teorii „kultu jednostki”; mówił, że winna jest „nie jednostka, ale system, który umożliwia takie szkodliwe działanie jednostki” oraz: „Gotów jestem uznać, że zarówno ci, którzy bili w bębny, jak i uczestnicy tej literackiej Armii Zbawienia wierzyli, a częściej wierzyć chcieli, gdyż jest cechą ludzką dorabianie dla własnej wygody nadbudowy ideologicznej, a raczej ideonielogicznej. Ważnym jednak czynnikiem był strach”. i czytałeś spowiedź Antoniego?
Stawiaj zawsze na Casimira, życzę Ci powodzenia i jestem dumny z mego imiennika.
Ściskam Cię serdecznie i idę do kuchni zgotować coś dla Halusi, która za godzinę wraca z Nowego Jorku.
Kazimierz