20.9.48
Droga Halusiu. – W pierwszych słowach mego listu donoszę Ci, że możesz zawsze pisać swoim ślicznym charakterem. Nie robi mi to żadnej różnicy, bo nie męczę się przy odcyfrowywaniu.
Ustęp o „ryzykownych tematach” wywołał rzeczywiście nowy atak irytacji, no ale już się przyzwyczaiłem, że z tej strony nic dobrego mnie spotkać nie może.
Sprawę prenumerat amerykańskich uważałem zawsze raczej za beznadziejną, ale robię wszystko, by mieć czyste sumienie. Dziękuję Ci raz jeszcze za starania. Leon Orłowski (jeśli to ten, który był w Londynie, urodzony z Argentynki, o której stary Orłowski powiedział, że wygląda jak córka banana i papugi) chciał „kupić” swego czasu „Wiadomości Polskie” i przez cztery wieczory targował się ze mną, jaki udział mieć będzie w „Wiadomościach Literackich”. Co do Kranca, wyjaśniam nieporozumienie w liście do Kazia. Co do „Wiadomości”, mam zapewniony budżet do końca roku. Ponieważ dostałem à conto naszych należności, więc trochę raźniej patrzę w przyszłość.
Chciałem dać Twój inteligentny list do przeczytania Stefie, ale nie jestem pewny aluzji do słowa Bikini, więc ograniczę się do przeczytania ustępu o Kasi. Pani mecenasowa Szurlejowa (Wanda?) mieszka w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Mają ładny ogród i bardzo nad nim z mężem pracują. Mały Szurlej jest obecnie razem z nimi. Zdaje się, że ma romans z wdową po słynnym tenorze Tauberze, wielką przyjaciółką Polaków, ale nie wiem na pewno.
Dziękuję za nowego pięknego Beau – bardzo go Wam zazdroszczę. Sakowscy mają czarnego Kota i suczkę (spaniela) Czajkę. Bardzo miła, ale nieprzywiązana.
A może coś napiszesz do „Wiadomości”? Nie tracę nadziei.
Ściskam Cię najczulej.