Stockbridge, Mass.
P.O. Box 562
25 lipca 47
Kochany Mietku,
Jestem zaniepokojony brakiem wiadomości od Ciebie. Zostawić trzy moje listy bez odpowiedzi i dać mi takie „for” – to nie w Twoim zwyczaju. Zachodzę w głowę, co się mogło stać, czy nie dzieje się to w związku z „polityką”, jeśli tak można nazwać koszmarną głupotę
KwapińskiegoKwapiński był sygnatariuszem Koncentracji Demokratycznej. et Co[1]Skrót od łac.: et consortes – i towarzysze, i wspólnicy.
? Napisz mi, proszę Cię, jak się w tej dziedzinie układają stosunki. Jeśli w
N.J. byliśmy jak tabaka w rogu, tu, na kompletnym odludziu i tylko śród Amerykan[!] jestem naprawdę na księżycu. Nic nie wiem, bardzo niewiele potrafię zrozumieć, gubię się w przypuszczeniach. Co znaczy, że „
Dziennik Polski” przez kilka dni nie podał, a może w ogóle nie podaje składu rządu? Czy
Kwapiński nie zabrał przypadkiem ze sobą także książki czekowej? W moim mniemaniu, jeśli
Arciszewski nie uznaje konstytucyjnych władz, o które walczył – wszystko jest możliwe. Kończy się wszelki sens, sprawa nasza okrywa się nie tylko hańbą, ale ginie zamordowana przez nas samych. Na Boga, gdzie się podziać? – Mój drogi, napisz mi, co sądzisz o tym, co myślą inni. – Mam do Ciebie dwie prośby. 1) Jaki jest adres (i imię)
Dziewanowskiego? 2) Bądź łaskaw wyślij
Mischlowi trzy rzeczy: wiersz
Stasia o [---]
Ghetto,
artykuł Terleckiego z
„Wiad[omości] Pol[skich]” o Żydach i Twój
tomik, gdzie drukowałeś mój wiersz
Do Żydów. Zależy mi, by dostał ten materiał jako komentarz do mego listu, który w tych dniach mu wyślę. Poślij to od siebie, nie wspominaj o mnie. Donieś mi, co mówił
Jarosław, z kim się widział, jakie zrobił wrażenie. Bardzo Cię proszę o rychłą wiadomość. Adresuj do
Stockbridge’aNa farmie Artura Percivala w Stockbridge Wierzyńscy mieszkali od listopada 1947 do września 1949 r. „Farma leżała – pisał Wierzyński – na końcu polnej drogi, poza nią rozpościerały się lasy, właściwie puszcza amerykańska. Składała się z zabudowań gospodarskich i trzech domów mieszkalnych, głównej rezydencji, pawilonu gościnnego i domu dla farmera. Jeździło się po niej serpentynami, po wzgórzach ciągnęły się w nieskończoność strzyżone trawniki, przy ogrodzie warzywnym stały ule. Pośrodku tych wzgórz i dróg rosła gigantycznych rozmiarów sosna, pobita piorunami ale niezłomna, zwana przez nas katedrą. Ze wzniesienia, na którym stał główny dom, widać było grzebienie kilku pasm górskich, nocą wybłyskała spoza nich zorza polarna, o świcie przychodziły sarny na pólko lucerny” (K. Wierzyński, Chopin i wiersze, w tegoż: Moja prywatna Ameryka, Londyn 1966, s. 24).. Ściskam Cię mocno i serdecznie,
Halusia załącza czułości, oboje prosimy o szybką odpowiedź.
Twój Kazim
P.S. List
Pragiera b[ardzo] dobry. Chciałem pisać do niego, ale wstrzymałem się z powodu opóźnienia, z jakim list ten tu dotarł. Jeśli się z nim komunikujesz, pozdrów go i powinszuj postawy.