101-07 Ascan Ave.
Forest Hills, N.Y.
4 lipca 46.
Kochany Mietku, dziękuję za list z 8-go czerwca. Nie odpisałem Ci zaraz, bo wpadłem w nieopisaną kabałę. Jestem w najtrudniejszej sytuacji od 39-go roku. Nie mam pieniędzy, a muszę je wysłać dla Grzesia (tzn. na prowadzenie jego sprawy), nic nie zarabiam i gdyby nie transfer należności z 2-go Korpusu, przeprowadzony ostatecznie na Francję, nie wiedziałbym co zrobić. Sprawa Grzesia szarpie nam nerwy, coraz to inny przybiera obrót i wymaga stałych narad z adwokatem i nieustannej korespondencji z Warszawą (okólną drogą) i ze Szwajcarią. Na razie udało mi się uniknąć kontaktu z władzami polskimi, ale w przyszłości będę go chyba musiał nawiązać, a wzdragam się przed tym. Na dobitek grożą mi wyrzuceniem z mieszkania. Oto obraz całości. Trochę za wiele tego dobrego. – Do Anglii chciałbym pojechać, by zobaczyć się z Wami, przewietrzyć się z tutejszej stęchlizny i zorientować się w tym i owym. Pisał mi Julek i Terlecki, że zaczęli starania w sprawie wizy. Wiadomość o brytyjskiej wizie dla Lechonia nie musiała być prawdziwa; w istocie poeta wyjechał ze Stanów Zjednoczonych za granicę jedynie do Montrealu, ale dopiero w maju 1952 r., na zaproszenie Kongresu Polonii Kanadyjskiej i Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w KanadzieLeszek mówił mi dziś, że konsulat brytyjski zawiadomił go, że wiza dla niego jest przyznana. Zobaczycie go zatem wcześniej, pewien jestem, że z tego skorzysta. Co do mnie – przyjechałbym jak najchętniej, ale na razie utrudnia mi wszelkie planowanie: 1) brak pieniędzy 2) sprawa Grzesia i mieszkania. Gdybym miał wizę dla Grzesia i pozwolenie na zabranie go z kolonii dziecięcej, w kt[órej] teraz przebywa – mógłbym pojechać po niego i przywieźć go tutaj. Sprawa tego dziecka stała się już naszą manią i właściwie wypełnia mi życie. – Dostałem list od Wiśki, który Ci załączam. Wysyłamy do niej w tych dniach nową paczkę. – Zosia wyjechała na lato do Hunter, N.Y.; Henrykiem, który podobno jest w dobrej formie, opiekuje się p. Stanisławowa Carowa. Bagniewscy, o ile wiem, jej nie pomagają. – Posyłam Ci parę nieogłoszonych wierszy, bo wstyd mi, że nic dotychczas w „K. Wierzyński, Strofa, Światło, Lato, „Wiadomości” 1946, nr 17 z 28 lipca.Wiad.[omościach]” nie drukowałem. Napisz, które i kiedy mogę tu drukować, byś miał pierwszeństwo. Podaj mi adresy pism rosyjskich (i ich nazwy po angielsku), zapodziałem gdzieś przesłaną mi poprzednio karteczkę i dlatego nie załatwiłem Ci tej sprawy. Mój drogi – mam do Ciebie prośbę, czy mógłbyś przysłać mi trochę pieniędzy à conto honorariów (a podnieś je wysoko!) via „Dziennik Polski”, Julek zna drogę, będę Ci bardzo wdzięczny. Ściskam Cię serdecznie, Halusia zasyła czułości
Kazimierz
P.S. W „Trudności finansowe sprawiły m.in., że „Tygodnik Polski” ukazał się z dwutygodniową przerwą: nr 26 z datą 30 czerwca, a nr 27 z datą 14 lipca.Tyg[odniku]” przestałem „pracować” – jeśli tak nazwać bezskuteczne użeranie się o wyciągnięcie tego pisma z ruiny. Za Krzyże nie dostałem tu dotychczas ani grosza – tak wygląda gospodarka Obierka.
Napisz, co wiesz o Parandowskim.