25 marca 46
Kochany Mietku, otrzymałem dziś listy do Cwojdzińskiego i Czermańskiego, wysyłam je do nich natychmiast. Cwojdziński jest w Detroit, pracuje na stacji radiowej, adres A. Cw.: 5503 Sheridan Ave., Detroit 13, Mich. Przypuszczam, że zapraszasz ich do współpracy w „Wiad.[omościach]”; bardzo żałuję, że ja Ci nic nie mogę przysłać. Wierszy postanowiłem nie pisać (!), moja proza w nieśmiertelnym zamierzeniu nie wychodzi poza gorączkowe i b.[ardzo] nieproduktywne zniecierpliwienie autora. – Wysłałem Ci Krzyże i miecze, byś zobaczył co to za tom, bądź łaskaw zbadaj, czy Stowarzyszenie Pisarzy (via Terlecki) zajmuje się wydaniem tej książkiZob. list K. Wierzyńskiego do M. Grydzewskiego z 17 października 1945 r. na Anglię. Moją ambicją jest by dotarła ona czym prędzej do kraju. Przyślę Ci egzemplarz nieoprawiony (z maszyny), może tak będzie łatwiej przesłać. – Do Henia depeszowałem i pisałem, odpowiedzi nie mam. – Wittlin (który nie podpisał bagatelnego protokołu o powstaniu nowojorskiej sekcji PEN Clubu londyńskiego) mówił mi, że ma on od Słonimskiego wiadomość o zapowiedzianym przyjeździe do Londynu Parandowskiego i Borowego, jako delegatów PEN Clubu. Czy to prawda, kto tu kłamie Józio czy Antoni? – Czy masz może „Robotnika” z Łodzi z artykułem czy listem TuwimaZob. List Tuwima do Szyfman, „Robotnik” 1946, nr 90 z 31 marca, dod. „Literatura i Sztuka”. W artykule opublikowano fragment listu pisanego przez poetę w Nowym Jorku 25 października 1945 r., w którym informował o swoich planach powrotu do Polski oraz o projektach teatralnych – „blisko 25 lat spędziłem w tej zaczarowanej atmosferze” – pisał. „Wiem, ileś zniósł, przecierpiał, jaką straszliwą poniósł stratę. Ale wiem, ile w Tobie żywotności, energii i ognia miłości dla teatru – więc nie zdziwiła mnie wiadomość, że znów jesteś czynny, robisz, tworzysz, organizujesz, nawet jakieś autobusy dla wożenia publiczności wymyśliłeś” (cyt. za: E. Krasiński, Arnold Szyfman. Kronika życia i działalności, „Pamiętnik Teatralny” 1982, z. 1-4, s. 52). Na ten list Arnold Szyfman odpowiedział 4 kwietnia 1946 r.: „List Twój z 25 października 1945 otrzymałem przed kilku dniami z rąk ministra Kruczkowskiego. Sześć miesięcy trzeba było, żeby list doszedł rąk moich. […] Wzruszyły mnie słowa Twoje o tym, jak często myślałeś o mnie. Niejednokrotnie miałem i ja gorącą potrzebę wpaść do Ciebie i pogawędzić. Mam z Tobą do pomówienia nie tylko na długie godziny, ale pewnie na długie dni. Może z nikim tyle, co właśnie z Tobą. Wiem, że Ty będziesz najlepszym słuchaczem. […] Powrót Twój jest pod wieloma względami konieczny. Może nie od razu się przyzwyczaisz do nowych warunków życia, ale powoli się przyzwyczaisz i będziesz się czuł lepiej niż dawniej. Ja osobiście – odsuwając myśl o tragicznej śmierci mojej Żony i życiu bez Niej – czuję się lepiej niż w całym okresie ostatnich dwudziestu lat. Teatr jest teraz całym moim życiem. Mieszkam nawet w Teatrze i pracuję bez przerwy i życia innego nie widzę i nie mam. I to jest moim jedynym ukojeniem. Atmosfera w Teatrze jest świetna. Pracujemy bardzo artystycznie i poważnie, poza wielką troską o sprawy finansowe, które mnie dawniej gnębiły. Powodzenie Teatru jest ogromne. Dotychczas wystawiliśmy Lillę Wenedę, która ma już 90 przedstawień, a przed tygodniem odbyła się premiera komedii Korzeniowskiego Majątek albo imię. Sztukę przyjęto znakomicie, a rzecz zapowiada się na równie wielkie powodzenie. Biblioteka teatralna ocalała w 80% (wywieziono ją do Krakowa, umieszczono w szkole żydowskiej – tam ją odnalazłem i sprowadziłem do Warszawy). Ocalały również szkice dekoracyjne, natomiast całe archiwum i korespondencję z autorami spalili dyrektorzy tego teatru jako «nikomu niepotrzebne»” (E. Krasiński, Życie Szyfmana w dokumentach, „Pamiętnik Teatralny” 1982, z. 1-4, s. 119-120).? Jeśli tak, przyślij. – „Dziennik” zaczął znów przychodzić, to pewnie skutek Twojej interwencji, dziękuję Ci bardzo. – Przekładów do antologii nie mam. Może z Krzyżów i mieczów coś się nada – czy nie zostawić inicjatywy wyboru wierszy tłumaczowi? Ja chciałbym widzieć takie przekłady jak: Teby, Do Żydów, Msza żałobna. – z dawnych wierszy Atlantyk (z Gorzkiego urodzaju).
Mój drogi, zbadaj, czy Nowakowski pisze dla nas Mój Kraków. Pisałem do niego, kilkakrotnie depeszowałem, wysłałem mu $ 50 – na to wszystko dostałem dopisek z listu do Morawskiego z „Nowego Świata” (to bydlę i wariat jednocześnie) i dwie depesze, z których druga donosiła o złamaniu dwóch żeber. Przypuszczałem, że on jest solidny partner w robocie, ustal – proszę Cię – co się dzieje.
Słyszałem, że Szerer był w Warszawie. Dowiedz się jakoś, mój drogi, czy nie dowiedział się czegoś o losie Brysi?
Kilka dni temu wyjechał stąd do Londynu Fitelberg Grzegorz. Jedzie przez Anglię, Holandię i Szwecję do Polski. Po drodze wszędzie będzie dyrygował. To porządny człowiek. Porozum się z nim: London Philharmonic Orchestra 53 Welbeck St. London W.I. Telefon: Welbeck 1258. – Tu był Michałowski, mąż Marysi, mówił, że Heniuś ma przyjechać na koncerty do Londynu. Mnie wszyscy ci panowie unikają (z wzajemnością), sądzę tylko z daleka o ich poczynaniach. S[---]irbeg przemawia na wiecach.
Ściskam Cię, mój drogi, serdecznie
Twój Kazimierz
P.S. Po trzech latach dostałem Twój list z 42 r. z wycinkiem artykułu Al.[eksandra] HertzaWycinek się nie zachował. Trudno powiedzieć, o jaki tekst Aleksandra Hertza chodzi, w roku 1942 nie drukowała on na łamach „Wiadomości Polskich”. Być może Wierzyński wspomina artykuł A. Hertza, Amerykanin patrzy na wojnę niemiecko-sowiecką, „Wiadomości Polskie” 1941, nr 33 z 17 sierpnia. o Sowietach. – Zatrzymany przez cenzurę.