Strona tytułowa (0)
[0] Noc. Cela (0)
[a] Noc. Korytarz Cytadeli (0)
[b] Dzień. Izba przesłuchań z rozjaśnienia (0)
[1] Dzień. Izba przesłuchań (0)
[2] Wieczór. W celi (0)
[3] Wieczór. Izba przesłuchań (0)
[c] Noc. Cela (0)
[4] Poranek. W celi (19)
1.
A to co?
2.
Wydawało mi się, że to ten wasz telegraf.
3.
(do drugiego więźnia)A cóż u pana, Piotrze Pawłowiczu?
4.
Cygaro?
5.
Może któryś z panów? No, trudno... No, niechże mi pan wreszcie uwierzy. Naprawdę wiemy, kim pan jest. Milczenie niczego już nie utrudnia... Chciałem panu powiedzieć, że niebawem pojedzie pan do Modlina.
6.
Pora na spacer?
7.
Zaczekaj... Czemu nie był u pana lekarz?
8.
No i cóż?
9.
Ach, tak... (do Strażnika) Zostaw go!... Życzę udanego spaceru, Iwanie Michajłowiczu.
10.
Bardzo pan cierpi? Cóż to za dolegliwość?
11.
No, tak... Nietrudno tu o coś takiego.
12.
Nie znam się na przepisach więziennych. Nie jestem członkiem komisji. W wolnych chwilach poznaję miasto. Ale nie w zamiarach policyjnych. Rozczarowałem się, szczerze mówiąc. Wydawało mi się, że jest piękniejsze.
13.
Domyślam się, co pan ma na myśli. Przecież nie porę roku, czyż tak?
14.
Pozwoli pan, że tu zapalę?
15.
Musiałbym wyjść z cygarem na korytarz. Tam też się dobrze rozmawia.
16.
O rzekomych urokach tego miasta. (po chwili) Pan jest stale nieufny. Naprawdę nie interesuje mnie pańska sprawa. Nie wiem nawet, jak się pan nazywa.
17.
Owszem. Jeśli się ma ochotę. I, być może, nabiorę takiej ciekawości. Przyjechałem tu dla zbadania sprawy tego milczącego więźnia. Przez pewien czas udawało mu się nas zmylić. Nie wiedzieliśmy, kim on jest, choć podejrzewaliśmy – zaraz po ujęciu – że to jeden z rosyjskich oficerów. Otóż mnie interesuje wyłącznie ten człowiek.
18.
Badam wyłącznie sprawy dezerterów. Interesują mnie moi rodacy, którzy zdecydowali się na dezercję i którzy są – z naszego oczywiście punktu widzenia – zdrajcami narodowej sprawy. Każdy taki przypadek to osobna pasjonująca historia. Ten również wzbogaci niebawem moją wiedzę.
19.
Z pewnością. Żegnam.
[d] Noc. Korytarz (0)
[5] Wieczór. Izba przesłuchań (30)
1.
Witam pana, panie...
2.
Owszem. (do Waszkowskiego) No i jak tam? Mój podopieczny milczy nadal?
3.
Milczy, milczy z pewnością. Ale wkrótce rozwiąże mu się język.
4.
Nie lubię się spieszyć, panie pułkowniku.
5.
Nie udała się, widzę, rozmowa?
6.
Nie. To przecież widać. Oni również nie mieli zadowolonych min.
7.
Źle się pan czuje?
8.
Powiedziałem coś śmiesznego?
9.
Tak mi się zdawało. Wczoraj wracałem pieszo do hotelu. Było już dość późno, bo zagadałem się z przyjaciółmi. Boże, jakie to ponure miasto!
10.
Czego?... Kręcą się przecież na każdym kroku patrole.
11.
Tyle się opowiada o tym, że to miasto tak wspaniale umiało się bawić.
12.
Żałoba nie może trwać wiecznie. Podczas wczorajszej rozmowy mój przyjaciel, który, podobnie jak ja, choć z innych powodów, interesuje się dziejami waszego ruchu...
13.
Właśnie! Opowiadał o rozmowie z pewnym tutejszym arystokratą, którego nikt nie podejrzewa o sprzyjanie waszej sprawie. Powiedział mu, że te tylko narody kończą swoją historię, które zatracają poczucie odrębności i że nie ma sposobów materialnych, które mogłyby takiej amputacji dokonać. Niezmiernie rzadko zdarza się, aby w walce wyginął cały naród.
14.
Inaczej bym to określił. Tajemnice staram się przed historią skutecznie ukryć... Dalej ten znajomy dowodził, że skuteczniejsze bywają środki, które do utraty poczucia narodowej odrębności prowadzą nie drogą rozwiązań gwałtownych.
15.
Zastanawiam się skąd u niektórych z was brało się to zdumiewające przeświadczenie, że cel narodowy – o którym marzyliście w swoim czasie – można pogodzić z wyobrażeniami wolności dostępnej wszystkim ludziom.
16.
Ależ nie ma takiej wolności.
17.
To idealiści lub szaleńcy. Śmierć stu powstańców nie ma dla nas takiego znaczenia, jak śmierć jednego z nich.
18.
To prawdziwa tragedia. A tragedię wymyśliło złe sumienie człowieka.
19.
Policjantem. I to tymczasem dość niskiego szczebla. Jestem pewnie pańskim rówieśnikiem.
20.
Mój Boże, te lakoniczne odpowiedzi! Czy to ostrożność nakazuje tę powściągliwość, czy raczej cechy charakteru? Nie ukrywam, że pan sam mnie interesuje: Jest pan bowiem pierwszym człowiekiem, który do niedawna działał na tak wysokim stanowisku w wa¬szej organizacji, którego tu poznałem... A pewnie i ostatnim.
21.
Niewiele. Wie pan, czemu tak bardzo pragnąłem wiedzieć, co pan tam właściwie robił?
22.
Chciałem poznać motywy postępowania. Fakty nie mają dla mnie znaczenia. Tym zajmuje się pułkownik Tuchołko i pułkownik Griszyn.
23.
Wracając do pańskiego postępowania – nie interesuje mnie również kara, jaka zostanie panu wymierzona.
24.
Szczerość za szczerość. Domorosłym wielbicielem filozofii, proszę pana, istotnie czasami bywam. Proszę mi powiedzieć, czy możemy przewidzieć, kiedy w historii zło staje się dobrem i kiedy znów mamy do czynienia z odwróceniem takich pojęć?
25.
Czyż to pana zdaniem nie istotne pytanie?
26.
Dla pana również, zapewniam... Może jeszcze znajdziemy czas, żeby dłużej porozmawiać. Wie pan, że sporo się teraz o panu mówi w mieście?
27.
Myślę o pana rodakach. Lubił pan podobno robić sobie portrety fotograficzne?
28.
Jak pan widzi, nie staram się niczego ukrywać. Te fotografie to drobiazg świadczący o próżności. Ja też jestem próżny.
29.
A wie pan, interesuje się panem także konsul angielski – pan White. O mnie nie słyszał dotąd żaden konsul angielski.
30.
To był raczej monolog, panie pułkowniku.
[6] Wieczór. W celi (0)
[e] Noc. Korytarz (II) (0)
[7] Dzień. W izbie przesłuchań (22)
1.
Jeszcze przed wybuchem mieliśmy wiadomości, że wśród spiskowców w Warszawie zdarzają się oficerowie tutejszego garnizonu i że, niestety, są to również Rosjanie.
2.
Ile razy mam powtarzać, że nie jest mi pan potrzebny przy poznawaniu spraw, które tutaj badam. Wcale nie podejrzewam, że utrzymywał pan z nimi jakiś kontakt. Dzisiaj znamy już wszystkie nazwiska... Chcę natomiast poznać pański sposób myślenia. I od początku tego nie ukrywam. Spodziewam się też, że i pana również interesować mogą motywy, jakimi się kieruję, choć stoimy przecież po różnych stronach barykady.
3.
Wynikałoby z tego, że nie jesteśmy wrogami, ale to przecież nieprawda. Jesteśmy nimi, niech pan nie zaprzecza...
4.
No to w porządku... Wiedzieliśmy więc, że owi oficerowie zamieszani byli w przygotowania zamachu na hrabiego Berga. Okazało się, że zanim jeszcze doszło do wybuchu waszego powstania – jeden z organizatorów zamachu w Ogrodzie SaskimPodana lokalizacja – Ogród Saski dotyczy zamachu na Aleksandra von Lüdersa. Organizator zamachu, Andriej Potebnia poległ w powstaniu, nie mógł więc być aresztowany, jak twierdzi Oficerek. Trudno się spodziewać, że wzmianka o Ogrodzie Saskim jest świadomą manipulacją Oficerka – jest to raczej omyłka autora, któremu zapewne nadal chodzi o wspomniany chwilę wcześniej zamach na Fiodora Berga. Jeden z zamachowców, Paweł Landowski, został aresztowany rzeczywiście przypadkowo, ale rok po zamachu. Oprócz innych zarzutów, oskarżono go o próbę otrucia von Lüdersa – stąd być może skojarzenie autora z zamachem na tego namiestnika w Ogrodzie Saskim. Landowski w śledztwie wydał wiele osób, a karę śmierci, tuż przed wykonaniem wyroku, zamieniono na 20 lat katorgi w skutek interwencji jego matki. W 1874 r., a więc po 10 latach zesłania, wyjechał do Francji. został dość przypadkowo aresztowany. Zna pan oczywiście jego nazwisko?
5.
Został już skazany. Na karę śmierci. Wzięto pod uwagę poprzednie jego zasługi i wyrok zamieniony został na dożywotnie roboty.
6.
Cóż my możemy o tym wiedzieć? Dla niego pewnie najważniejsza jest nadzieja. Bardzo to zdolny i odważny człowiek. Tacy również wpadają w nasze sieci.
7.
Od razu duma! Zadowolenie raczej, którego doświadczamy, dobrze wykonując powierzone zadania.
8.
Sam pan wie najlepiej, że ta potężna maszyna bywa niekiedy bezradna. Dajmy lepiej temu spokój. Przypuśćmy, że nasz bohater dotrze w końcu do miejsca swojego przeznaczenia. Będzie to istotnie śmierć rozłożona na raty. Stamtąd, dokąd jedzie, nikt nie wraca, to prawda. Przyjmijmy jednak, że zdarzy się coś jeszcze.
9.
Ucieczka. Zdarzają się – co prawda niezbyt często – ucieczki z etapowego więzienia. Co nastąpi w takim wypadku?
10.
Pan? Po cóż? Sam stawiam sobie to pytanie. Bo przecież naprawdę zdarzają się podobne fakty. Jeśli więc ów kapitan ucieknie?
11.
Ma pan rację. Zostawmy to. Nie warto, aby zastanawiał się pan nad takimi pytaniami. Mogą mieć pewien sens tylko dla mnie.
12.
Mam pewne podstawy, aby sądzić, że milczek, z którym dzieli pan celę, był właśnie jednym ze wspólników tamtego skazanego na katorgę kapitana.
13.
Sprytny gracz, mój panie, nic więcej. Ale spryt nie może go uratować. To też forma walki, jaką niektórzy ludzie przeciwstawiają naszej potężnej maszynie. Jeśli nawet utrzymują swoje pozy do końca – inni, proszę mi wierzyć, świetnie wyręczają ich w mówieniu. Tego spotka taki sam los.
14.
Otrzyma to, na co zasłużył. Żałuję, że jest uparty. Obawia się, być może, że będziemy go męczyć szczegółowymi badaniami. To już dziś nie jest potrzebne.
15.
Musiałbym o to spytać pułkownika Tuchołki, ale podobno przeziębił się i leży w domu.
16.
Tak to pan nazywa?... Nie powinna pana cieszyć dolegliwość swego prześladowcy. Szczerze mówiąc, niezbyt mi się on podoba i dużo mnie kosztuje trudu, żeby ukryć jakoś to uczucie.
17.
Brzydkie słowo. Strażnik porządku. Odpowiada panu? (śmieje się) Dość powszechny typ urzędnika wymiaru sprawiedliwości. Istotnie, gorliwy, ba, dobrze wykonujący swoje zadania, uparty przy tym, nie przebierający w środkach, jeśli tylko prowadzą do celu...
18.
Tak sobie. Uzupełni pan własnymi doświadczeniami tę charakterystykę w odpowiednim czasie. Ale mimo to w pewien szczególny sposób – bywa ograniczony. Tacy zdolni są do działania w sytuacji nagłego zagrożenia, kiedy nie ma ucieczki od represji. Ale świat rozwija się nie tylko poprzez prześladowania, prawda?
19.
Znalazłby natychmiastową odpowiedź. Stosowanie ostatecznych środków najskuteczniej gwarantuje spokój. Podobni do niego nie są zdolni do myślenia o przyszłości. Chciałoby się po prostu powiedzieć, że stoją nad grobem...
20.
Inne środki... Kiedyś to dokładniej wyjaśnię. Czy pan wie, że nie zmieniłem dotychczas swojej opinii o tym mieście? Jaki tu panuje straszliwy smutek. I proszę, żeby pan mnie nie przekonywał, że nasza to zasługa... Kobiety w czarnych strojach, z żałobą na twarzach. Mężczyźni, w których spojrzeniach czyta się na każdym kroku rozpacz, młodzi ludzie utrudzeni jakimś niemożliwym do udźwignięcia ciężarem…
21.
Mnie tutaj jeszcze nikt dobrze nie zna. A kiedy już dam się poznać – wrócę do Petersburga nie pozostawiając zbyt wielu wspomnień.
22.
Koniec na dziś. Nie chciałem, żeby się pan zmęczył naszą rozmową.
[f] Miejsce kaźni (0)
[8] Wieczór. W izbie przesłuchań (0)
[9] Wieczór. W celi (24)
1.
Telegraf?
2.
Dawno się nie widzieliśmy. Pracowałem poza Cytadelą. Przeglądałem rozmaite akta, aby wyrobić sobie zdanie o paru ważnych sprawach. (patrzy na pryczę) A ten? Widzę, że tu jeszcze jest? To nawet dobrze. Porozmawiam sobie z nim. To zdolny oficer z dobrej moskiewskiej rodziny. Ma zasługi z wojny na Kaukazie. Bardzo jestem ciekaw, co też powie, kiedy wreszcie do nas przemówi.
3.
Powie, powie. Wiemy już i tak o nim sporo, może mi pan wierzyć. Cygaro?
4.
Żebyśmy mogli porozmawiać, ale spacer pana nie ominie. Przechwycono podobno pańskie listy?
5.
Owszem. I niektóre pańskie zeznania również.
6.
Sprawa nie – ale pan – owszem... Dlaczego pan napisał te zeznania? Pułkownik Tuchołko nie może się do dziś nadziwić pańskiej szczerości. To rzeczywiście bardzo ciekawy dokument.
7.
O, upłynie z pewnością dużo czasu, zanim zagoją się wszystkie rany.
8.
O kim?
9.
Zapewne. Ale nie jestem pewien, czy to wdzięczna pamięć. Są i tacy, którzy was przeklinają.
10.
Czy to nie wszystko jedno? Pułkownik Tuchołko sądzi, że liczy pan na względy sądu. Stąd, jego zdaniem, bierze się u pana ta szczerość.
11.
Uważam, że on się myli. Kierowały panem inne motywy, czy tak?
12.
Sądzę, że myślał pan o historii, pisząc to wszystko. Chciał pan pewnie jakoś utrwalić ślad swojej obecności. O, to zrozumiałe. Tu przecież nie ma innych możliwości.
13.
Jakie?
14.
Chory?... Te nasze zawsze przepełnione szpitale więzienne! Wie pan, co mi przyszło do głowy, kiedy czytałem pańskie wyjaśnienia?
15.
A jednak panu powiem... Myślę, że na pewno łatwiej giną ci, którzy padają na początku.
16.
O tak... Najciężej musi być tym, co giną ostatni. Pierwsi umierają z nadzieją, że ich wysiłek nie idzie na marne i że to, co zaczęli, zostanie uwieńczone bliskim zwycięstwem. Pan jednak nie może już mieć takich złudzeń. Nie ma czego zazdrościć, panie Waszkowski. Pułkownik Tuchołko sądzi, że pan walczy o życie. Myli się. Pan chce umierać...
17.
Wiem, że tak jest. Wiem też, dlaczego opisał pan to wszystko tak dokładnie: całą swoją karierę, wszystkie swoje czynności w buncie, no, wszystko, jednym słowem, co rzeczywiście było dla pana ważne...
18.
Bo pan był ostatni. Gdzie są ci następni? Musiał pan stawiać sobie takie pytania. Pod szubienicami, w więzieniach, na zsyłce? To są ci, którzy, jak pan, przegrali. Ale gdzie następni? Nie widać.
19.
Z pewnością jednak musiał pan sobie postawić i to pytanie: czy zjawią się jeszcze kiedykolwiek? Może jednak naród musi być ponad takimi pytaniami. Na przekór marzeniom, które wam się kiedyś przyśniły? Może to wystarczająca lekcja i może historia nie powinna już dostarczać podobnych doświadczeń nigdy więcej? Oto jedyne sensowne pytanie, jakie wreszcie mógł pan sobie tu postawić. I które pan postawił. Wiem też, że pan się nie boi własnej śmierci. I że nie ma pan złudzeń co do kary. Obawia się pan czegoś stokroć gorszego.
20.
Zagłady narodu. Stanęliście bowiem na niebezpiecznej granicy. Narody giną również. Pańscy poprzednicy nie byli jeszcze świadomi takiego końca. Pan znalazł się w znacznie gorszym położeniu. Bo oto zamyka pan ten długi pochód. A następcy? Mogliby tylko strącić pański naród w tę przepaść, nad którą los was zatrzymał.
21.
Może pan to sobie nazywać inaczej. Siła, konieczność, historia – bo ja wiem zresztą, co jeszcze. Jeśli siła, to rozumiem, że musi pan odczuwać do mnie odrazę. Jestem przecież kimś, kto ją tworzy i umacnia.
22.
Uważam, że motywy wroga należy poznawać do końca. Nawet wtedy, gdy przeciwnik jest już powalony. A przy tym nie ukrywam, że darzę pana szacunkiem.
23.
Nie mogło takie być, panie Waszkowski.
24.
No i porozmawialiśmy sobie. (do Więźnia II) Pawle Porfirowiczu! Pora zabierać się z tych pieleszy. Czas jechać do Modlina. Smutna stacja przeznaczenia dla takich, jak pan, dezerterów... (wychodzi)
[g] Miejsce kaźni (0)
[10] Dzień. Izba przesłuchań (0)
[11] Wieczór. W celi (9)
1.
Panie Waszkowski!
2.
Mówię do pana! Niechże pan wstanie.
3.
(zdenerwowany)Nie mam dla pana dobrych wiadomości.
4.
To są naprawdę złe wiadomości. Przed chwilą skończyło się posiedzenie sądu w pańskiej sprawie. Jutro odczytają panu wyrok.
5.
(ze złością)Co pan wie?
6.
To pana martwi? Tak, skazano.
7.
Niech pan przemyśli swoją sytuację. Wyrok musi być jeszcze zatwierdzony.
8.
Wszystko. Niech pan pamięta, co mówiłem. Trzeba ostatecznie przemyśleć swoją sytuację. Wrócę tu do pana.
9.
(wskazuje na milczącego więźnia)Woli pan towarzystwo Iwana Porfirowicza? No, ten nie będzie wisiał. Czeka go kula w łeb. (wychodzi trzaskając drzwiami)
[h] Korytarz (0)
[12] Dzień. W izbie przesłuchań (0)
[13] Dzień. W celi (7)
1.
Jeszcze nie ma odpowiedzi telegraficznej. Czy pan mnie rozumie?
2.
Egzekucja może być wstrzymana.
3.
Tak. Przed Cytadelą zebrały się tłumy.
4.
Wyrok przedstawia się ministrowi wojny.
5.
Nie można się z tym godzić! To ostatnia okazja. Niech pan mnie uważnie słucha. Mamy ogromny, ciągle rozwijający się organizm państwowy, ze swoim cesarzem i instytucjami wykonawczymi. Jest to organizm chory, wymagający głębokich przeobrażeń we wszystkich dziedzinach. A naprzeciw wzrastające siły rewolucyjne, które zmierzają do obalenia tego chorego porządku. Niechże się pan zdobędzie na odrobinę wyobraźni! Czy istotnie nie jest potrzebna siła, która byłaby w stanie zachować równowagę między tymi dwoma przeciwnościami, tak aby postęp mógł się odbywać przy uwzględnieniu wszystkich interesów? Któż, powiadam, jest zdolny do prowadzenia takiej działalności? Urzędnicy, warujący nad dworską doktryną, czy też owi anarchizujący rewolucjoniści, którym ideał państwowy w wyuzdanej świadomości łączy się ze śmiercią rządzących i zaspokojeniem własnych pragnień władzy? Niech pan słucha dalej! Jest nam potrzebna taka siła. Stojąca ponad takimi podziałami. Inaczej świat przepadnie. Niechże nazywa się ona policją. Rehabilitujmy to pojęcie. Potrzebni są w takiej policji ludzie wybitni, mający świadomość zachodzących przeobrażeń i umiejący z tego rozeznania wyciągać wnioski. Nie stosujmy przy tym tradycyjnych podziałów etycznych. To, co dla państwowego dostojnika będzie zbrodnią wymagającą najgwałtowniejszego potępienia – dla rewolucyjnego szaleńca może stanowić najwyższą etyczną wartość. I odwrotnie. Mówiąc o ludziach wybitnych, myślę nade wszystko o tych, których w najmniejszym stopniu interesuje zysk osobisty, kariera, poczucie życiowej stabilizacji. Musimy mieć takich ludzi, którzy będą zakonspirowani głęboko po obu stronach frontu. Nasze doświadczenia będą nowe. Nie było bowiem podobnych instytucji w historii. Niechże pan chwilę pomyśli, czy nie można było uniknąć klęski waszego powstania? Czy koniec taki był do przewidzenia? Odpowiadam z całą stanowczością: tak! Był. Trzeba tylko było mieć głębokie rozeznanie w sytuacji państwa i w tym, co się dzieje w świecie. To nie jest wiedza, jaką można wynieść z lektury europejskich dzienników! Czy – pytam – można było doprowadzić do sparaliżowania sił, które parły do zwarcia? Można było. Potrzeba nam zatem ludzi, którzy byliby wzorowymi urzędnikami, ale którzy byliby również policjantami. Potrzeba także pilnych konspiratorów, którzy byliby zarazem policjantami... Myślę o ptaku posiadającym dwie głowy. Ale nie chciałbym, aby ten ptak przypominał oficjalne godła państwowe. Te rdzewieją lub osypuje się z ich piór farba, i łatwo mogą się rozbić na kamieniach. Co w ostatecznym rachunku jest potrzebniejsze? Życie czy śmierć? Ma pan ostatni moment, aby dokonać wyboru. Osobiście odrzucam myśl o rozpadzie. Muszę żyć. Nawet jeśli na mojej drodze piętrzą się trudności i krąży gdzieś widmo śmierci – zawsze wybieram życie. W walce z wszystkimi przeciwnościami ono jest celem głównym. Tylko te nakazy sumienia są dla mnie ważne. A muszę powiedzieć, że sumienie społeczne kieruje się podobnymi nakazami. Potwierdzają to dzieje narodów rosnących, a nie umierających... Życie... W jego bogactwie można się zawsze odnaleźć. Ale nie wolno go odrzucać. Niech pan powie tylko jedno słowo, a tamci, zebrani na stokach Cytadeli, nie będą świadkami kolejnego widowiska. Ludzie szukają uzasadnień – poza koniecznościami biologicznymi – dla cudzych śmierci. Zawsze mając na uwadze interes własny: to, co dla nich z tych śmierci wynika.
6.
Ostrzegam: to ostatnia pańska szansa.
7.
(po chwili)Cóż więc?
[0] Wieczór. Cela (0)
[i] Korytarz (0)