[Strona tytułowa/ Copyright] (0)
Prolog (0)
OSOBY (0)
AKT I./ scena I (40)
1.
(wchodzi) Co za pogoda dzisiaj. Czy słyszycie, panowie, tupanie? To centaury – przed chwilą odbiegły. Chwała Bogu, bo trudno byłoby wprowadzić na scenę centaura.
2.
Właściwie nie wiem, kto kogo. Fakt, że jesteśmy ujarzmieni – ja i one. Wspaniałe zwierzęta. Mają poczucie humoru, a przytym skłonność do melancholii.(deklamacja)Gdzież wyborniejsza kompaniaw taką wiosenną noc,jak centaury dzikich gór,bóstwa wesołe i sprośne.Stosowni to przyjacieleopilca oraz kpiarzai filozofa, co bywajak oni barbarzyński.Więc lekkomyślną tą odą…pochwalmy pijane urokicentaurów i swawolnych kochanek ich i tej nocywiosennej…
3.
Cóż przyjacielu, mam słabość do kosmaczy, odkąd nasza wyrocznia orzekła, ze zginę rozszarpany przez kosmate kobiety.
4.
Menady… (zamyśla się)
5.
Nie było Eurydyki? Pójdę jej poszukać.(chce odejść)
6.
Jednym słowem człowiek ciekawy i mający dużo wolnego czasu.
7.
Ta jest różnica między nami, że ja jestem wprawdzie ciekawy, ale nie mam czasu.
8.
Dzisiaj jednak mam wyjątkowy humor i wobec tego oddaję się na kwadrans do pańskiej dyspozycji.
9.
Z tym ujarzmianiem to skomplikowana historia. Trudno mi wyjaśnić dlaczego moje zachowanie spowodowało to lub tamto, mogę tylko wyjaśnić co chciałem spowodować. Otóż po raz pierwszy ujarzmiła je właściwie sytuacja. Kiedy mnie otoczyły zacząłem się śmiać. Taki nałóg – jak u innych papieros. A gdy się człowiek śmieje – przynajmniej tak mocno, nie można się już bać, w każdym razie jest to utrudnione dla istot prostolinijnych, pozbawionych nazwałbym to bryłowatości nie bałem się wtedy. A zwierzęta mają ostry nos. Gdy poczują strach – jest to dla nich hasło do mordu. Ale strachu nie było, więc i mordu nie było. Potem same zdumione były tym, że mnie nie tknęły, przestraszone nawet. Pokładły się na ziemi i tak się urodziła legenda o ujarzmieniu. To było pierwszy raz. Teraz już jest inaczej. Teraz wyciągnąłem z tego wnioski. Powstała teoria.
10.
Walczę z lękiem, proszę pana. Zwyciężyć lęk, a przez to zwyciężyć śmierć, jako proces psychiczny w człowieku.
11.
To brzmi bezbożnie, prawda? Bogowie powiedzieli: życie to lęk. Lew będzie zjadać sarnę a kot mysz i nie jest to bynajmniej ani dobre ani złe. To jest prawo dla wszystkiego co żyje. Ale w mojej piersi jest waga. Ta waga zważyła prawo świata i znalazła, że jest złe. I powiedziałem: nie będę ulegać. I zaśmiałem się nad własnym życiem i nad własną śmiercią. Gdym to uczynił – zwyciężyłem lęk, a przez to zwyciężyłem śmierć. I zdobyłem wolność nieosiągalną dla zwierząt – Zwierzęta się nie śmieją.
12.
A tak. Tylko że centaury są równocześnie bogami. Uważam zresztą takie skojarzenie za pełne wdzięku i fantazji., co w mitologii naszej jest rzeczą dość częstą.
13.
Zdrowie centaurów.
14.
O, Eurydyka. Czemu tak późno?
15.
Napijesz się kawy?
16.
Nie.
17.
Niezupełnie, ptaszku. Chłopcy sami za nimi idą.
18.
Niech pan przy niej tego nie mówi. To złośnica.
19.
One wcale się nie podobają, one tylko ciągną.
20.
No jak naprzykład –otchłań. Słyszałaś, że otchłań ciągnie.
21.
Może i lepiej, ze jesteś tego pewna, mała kobietko(dotyka jej włosów)
22.
Mała kobietko, co nie lękasz się rzeczy wielkich, a trwożysz małymi.
23.
Taka jesteś łagodna.
24.
Wiem.
25.
To też wiem.
26.
Myślałem nad tym, że śmiech to osobliwe zjawisko, proszę pana. Byłbym skłonny wierzyć, że przez śmiech powstał świat.
27.
Śmiech zorganizował chaos, obłaskawił grozę. Skoro po raz pierwszy zabrzmiał nad otchłanią, otchłań została przezwyciężona. I urodził się ład, proporcje, stosunki…Oberżysta
28.
Stosunek. Święta nić nazywająca dwa brzegi niewidzialnej materii, której zobaczyć nie dane będzie nigdy naszym ziemskim oczom. Poznajemy tylko stosunki. Sam Zeus jest właściwie stosunkiem, proporcją…
29.
Ależ Eurydyko, wspaniała jesteś. Panowie będą się śmiać.
30.
… chyba, że wyczują swoistą głębię i wdzięk takiego podejścia.
31.
Obraził się – ha, ha…
32.
Nie trzeba się martwić, malutka. Napijemy się wina – sami we dwoje. Wspaniała noc. Wspaniały dzień przekreślone i zmodyfikowane z „wspaniała noc” – reżyserska? . Dawno nie czułem takiej radości. Zbierało to we mnie, rosło, ale teraz dopiero wiem, że mogę przystąpić do najważniejszej sprawy, do czegoś ostatecznego. Szczęśliwy jestem, Eurydyko.
33.
Dlaczego?
34.
Znowu nieprzyzwoite?.
35.
Mówisz dzisiaj same mądre rzeczy.
36.
Jak zawsze. I za to właśnie cię kocham kocham cię poprawka na „właśnie cię kocham”.
37.
Jesteś stary.
38.
Nie wiem, czy mają słuszność.
39.
Więc po co?
40.
A ty?
AKT I./ scena II (24)
1.
Wspaniały pomysł. I cóżbyś robiła z tymi uwiedzionymi?
2.
Mam poważne wątpliwości.
3.
Uwiodłaś. Proszę, proszę. Czy bardzo się opierałem?
4.
Potem ustąpiłem przez grzeczność.
5.
Właściwie dobrze wychowana żona nie powinna tak prędko zasypiać. Powinna bawić męża inteligentną i cnotliwą rozmową o syrenach i uwodzeniu mężczyzn.
6.
Co ci się śniło?
7.
Nie wiem, kochanie.
8.
Głuptasku.
9.
Tobie to nie jest potrzebne. Czego miałabyś się bać. Przecież jestem z tobą.
10.
Nigdy nie myślałem o tym.
11.
U kogo?
12.
Tak mówią.
13.
Nie myśl o tym. Będziesz się w nocy budziła.
14.
Co za pomysł, kochanie.
15.
Budzę się, masz rację. I spać ci nie daję.
16.
Może masz rację.
17.
Szczerze mówiąc, mam żartować. Już dawno nie miałem takiej ochoty.
18.
Chyba prawda.
19.
Tego nie wiem.
20.
Chciałbym jeszcze trochę z tobą pogawędzić. Tak wcześnie dziś zasypiasz Eurydyko.
21.
Nie mogę się na ciebie gniewać. Czasem tylko może mi być smutno.
22.
Co, kochanie?
23.
(patrzy na uśpioną, wstaje i odchodzi do okna, chwilę cisza – potem za oknami słychać śpiew menad)
24.
Wołają mnie. To ostatnie najwyższe zadanie życia – uspokoić te nieuspokojone. To więcej niż lwy, niż ocean. Dzisiaj się wszystko rozstrzygnie. Pójdę tam na święte Dionizje. Albo mnie rozszarpią, albo będą uleczone. Och, uśpić tę mękę. Oddałbym za to wszystko – wszystko na świecie prócz (patrzy w stronę Eurydyki) prócz jednego.(deklamacja)Do was mówię, urodzonych pod słońcemktóre przemijaja, który przemijamjak wy – do was chcę mówić o ujarzmieniuwielkiego przemijania świata.Do was mówię, urodzonych pod słońcemktóre się trwożyja, który się trwożęjak wy – do was chcę mówić o ujarzmieniuwielkiej trwogi świata.
AKT I./ Scena III. (25)
1.
Otom przygnieciony przez największy ciężar świata – ja, wczoraj gorejący i lekki jak tancerz. Chwilami, zdaje mi się, że dzięki pomyłce bogów jestem Atlasem, co dźwiga sklep niebios. A to tylko ta rzecz lekka niewymownie: cień rzęsy na jedwabnym policzku Eurydyki. Gdy oddalała się od życia łatwo jak dźwięk oddala się od fletu… Byłem silny, a przyszło silniejsze, by mnie powalić. Byłem gwałtowny, a przyszło ciche, by mnie zwyciężyć. Oto wiosenna noc, noc nadmiaru i pełni. W taką noc najpotężniej krzyczy w człowieku szczęście, w taką noc najwspanialej rozkwita cierpienie. Eurydyko. Eurydyko. Nigdy nie będę trzymał w ramionach dziecięcia, któreby się ukształtowało pod twym sercem, w którym biłaby twa ciepła, czuła krew. Zamiast dziecka urodziła się z naszej miłości tęsknota i zostawiłaś mi ją odchodząc. I oto jest we mnie, płonie we mnie dzień i noc jak lampa bezsenna, straszliwa. Chodzi za mną jak bestia na aksamitnych łatach – olśniewająco drapieżna zawsze. I kocham ją i drżę – ja, pogromca oceanu i lwów przed tym zwierzęciem, które mam ujarzmić.
2.
Kto mówi?
3.
Czego chcesz ode mnie?
4.
Wilk?
5.
Kobieto…
6.
Kto jesteś?
7.
A one?
8.
Menady.
9.
Więc to tak spotykamy się pierwszy raz. Oddawna się do was wybierałem. Kto wie – może od wielu lat.
10.
Wiem.
11.
Wiem.
12.
Zamilcz. To było dawno. W czas wielkich Dionizji. Wybrałem się do was, lecz zawróciłem z drogi.
13.
W istocie ktoś tak zawołał.
14.
Tak.
15.
Odkąd to trudnicie się wróżbami rywalizując z wyrocznią delficką?
16.
Czego chcecie?
17.
I cóż mi dacie?
18.
Skąd wiecie, że pragnę zapomnieć?
19.
Czemu się przybliżasz?
20.
Nie dojrzysz.
21.
Ha, ham ha! Darujcie, moje śliczne. Sytuacja, można powiedzieć malownicza. Wieńce na włosach nigdy nie czesanych, skóra na barkach i te oczy… Kosmate kobiety, czy to o was mówiła wyrocznia, że mnie kiedyś rozszarpiecie? Owszem bardzo nastrojowo. Ale ja widzicie, diablo lubię psuć nastroje. Czy nie wiecie, że jestem kapłanem Apollina, boga dnia i dowcipu? Mam wrodzoną lekkomyślność i nieco zmysłu równowagi. A także humor, ślicznotki, dużo humoru. Pasjami lubię się śmiać – słyszałyście pewnie o tym osobliwym nałogu. A już przepadam za śmiechem niestosownym – jak w tej chwili.
22.
Nigdy nie lubiłem ręcznie zbytnio tego waszego frygijskiego boga, po którym odziedziczyłyście płaskie twarzy i szerokie stopy barbarzyńców. Ruszamy się zbyt dziwacznie zredagowane, mówicie zbyt głośno zredagowane. Nie lubię, gdy się mówi tak [xxx] Jestem pod tym względem przesadnie wytworny – salonowiec, można powiedzieć.
23.
Można. Ludzie karzą takiego.
24.
I bogowie.
25.
Tak, ja jeden mam litość, ale to mało. Ananke płonie na niebie – Ananke, wielka ogrodniczka, zasiewająca los w sercach śmiertelnych. Litość, widzicie, to luksus szczęśliwych. Co więcej – litość to nietakt wobec bogów, a olimijczycy potrafią dotkliwie karać takie nietakty. I mnie, widzicie, właśnie ukarali. Obecnie jestem w sytuacji człowieka, który próbował podźwignąć zbyt wielki kamień i kamień go przywalił. Nie, nie przywalił dotąd. I myślę że Zeus popełni lekkomyślność spodziewając się aby wcześnie nawrócenia winowajcy. Zatwardziały to grzesznik i nie tak łatwo zmienia skórę. Żegnajcie, miłe panie. życzę wam tego, czego i sobie, to jest pokoju.
Akt I/ Scena IV (25)
1.
A otóż i goście w mojej samotni. Czem zawdzięczam tę wizytę, panowie? Doprawdy, wrodzone mi poczucie umiarkowania jest poważnie zagrożone przez uczucie radosnej gościnności.
2.
Siadajcie. Cóż słychać na świecie, bo tu rzadko dochodzą wiadomości.
3.
Czy temu zawdzięczam waszą pamięć?
4.
Z ciekawości.
5.
Rozumiem pańską żonę. Może tej nocy nienawidziła pana za za to, że interesy pana idą tak dobrze i że pan jej kupił japoński szlafrok. Pomyślała o mnie. A może tęskniła do tego, by być nieszczęśliwą. Niedługo, ale tak przez jedną noc. Jedna noc nieszczęścia.
6.
Staram się czuć jak najlepiej. Człowiek ma już tę taką naturę, że w każdej sytuacji usiłuje się ułożyć jak najbardziej wygodnie. Tylko że ja jestem chory z odleżynami, któremu bardzo trudno znaleźć znośną pozycję.
7.
Niestety, muszę was rozczarować. Tu nie było wogóle decyzji. Czy pan sądzi, że ktokolwiek z własnej woli idzie tak łatwo na tamten świat?
8.
Na tamten świat idzie człowiek zwykle za swoim ciałem. Ogromnie rzadko – za ciałem innego, gdy jest mu do życia-równie niezbędne jak jego własne. Tak wiele znaczy cielesność w nas, którzy niestety nie jesteśmy tylko cielesnością. I to jest gorycz. To jest najpodstępniejszy wynalazek bogów.
9.
Właściwie nie wiem. W każdym razie jedno z tych dwojga, a może raczej kombinacja obu.
10.
Nie wiem doprawdy jakie są rodzaje miłości. Z tym idźcie raczej do kapłanek Afrodite. – one wam objaśnią. Ja jestem jak człowiek, któremu ze wszystkich znanych melodii została w pamięci tylko jedna – a więc jest prawie tak jakby nie znał żadnej. zaznaczona do skreślenia
11.
Pan jest bardzo poczciwy.
12.
Doprawdy byłbym szczęśliwy gdybym mógł pana posłuchać.
13.
Ale nie mogę.
14.
Niestety, napróżno.
15.
Strumień.więc nie nad morzem dom ostatecznie? 55, 56, 57 ręczny dopisek ołówkiem „więc nie nad morzem dom ostatecznie?” i dodane strony 55, 56, 57 – zapewne wychwycony błąd. Tą samą ręką dopisane ołówkiem frazy, np. „popłacze się jak jej opowiem” kilka wypowiedzi niżej
16.
Taki sobie – zwykły. Ciągle mnie męczy, dokąd on też może płynąć.
17.
Właśnie. Ile razy usłyszę jak jego szumi „jak” i „i” w szumi dopisane ręcznie, w druku „jego szum” chciałbym się zerwać wykreślone ołówkiem iść zobaczyć tę rzekę. Tak że czasem muszę skupić całą wolę żeby nie iść wykreślone ołówkiem- ot, choćby teraz.
18.
Nie zatrzymuję was, panowie, bo okolica rzeczywiście musi się wam wydać nieprzyjemna. Nawet menady zrzadka tu zaglądają…
19.
I was, panowie. A żonie proszę zanieść pozdrowienia.
20.
To dobrze.
21.
Co pan chce skreślone ołówkiem– człowiek jest jednak egoistą. I czasem sprawia mu malutką ulgę myśl, że ktoś westchnie z jego przyczyny.(przybyli odchodzą. Orfeusz patrzy za nimi i po chwili woła:) Panie. (Panowie?) dopisane ołówkiem
22.
Jeszcze chwilę. Podajcie mi rękę.
23.
Zwyczajnie – rękę.
24.
Nic – tylko…
25.
Kto wie, kiedy znowu będę trzymał w dłoni taką skreślone ołówkiem rękę. Rękę żywego człowieka.(goście odchodzą)(sam) Bali Zlękli ołówkiem poprawione na „Zlękli” się. Odeszli, a ten strach został jeszcze w powietrzu. Miły mi nawet ten strach, jak podróżnemu, zabłąkanemu w stepach zapach końskiego łajna, świadczącego, że natrafił na ślad ludzki. człowieka dopisane ołówkiem i skreślone „ludzki”Z jaką pogardą powiedział ten poczciwiec: ciało. A to jest ważne. Oto teraz skreślone ołówkiem czuję już jak rodzi się we mnie ciemne wzruszenie, ciemny pochyły niepokój. I wiem, że ciało moje, ciało człowieka będzie drżało, i zjeży się jak pies, gdy będę zstępować ku twym bramom, kraino umarłych. Gdy będę wzywał władczynię piekieł potrójnym zaklęciem:Persefono, królowo za siedmiorgiem zielonych drzwi,Persefono, królowo za siedmiorgiem zielonych świec,Persefono, królowo za siedmiorgiem zielonych pieczęci.Pani o trzech oczach z żelaza, Pani o trzech piersiach z żelaza,Pani o dziewięciu żywotach z żelaza – usłysz mnie.Niechaj brama piekieł po raz pierwszy otworzy się przedistotą żywą.
Akt II/ Scena I (0)
Akt II/ Scena II (27)
1.
Przecież to było wbrew jej woli.
2.
Czemu wzdychasz?
3.
Ha, ha, pani piekieł przesyciła się ambrozją i marzy o pokarmie niewolnic – o surowej rzepie.
4.
Uprzejmi ludzie nie składają za życia wizyt w Hadesie.
5.
Ten, co przewoził łódką dusze?
6.
Chcesz mnie przerazić?
7.
Jesteś podstępna, ale ja nie będę się strzegł. Czy nie widzisz żem ślepiec? Że przyszedłem tu zataczając się jak zwierzę spragnione, które węszy wodę. ołówkiem Upiłem się nieszczęściem i to teraz jedyna moja potęga.
8.
Tak.
9.
Oddaj mi żonę moją Eurydykę.
10.
Nie rozumiem.
11.
Czemuś im to pokazała? Walczyłem całe życie, by wymazać te słowa ze słów świata. Walczyłem, a teraz stoję tutaj bezsilny i zawstydzony. Bo nie dlatego wdarłem się przez bramę piekieł, aby rozsadzić tę skałę. Bo przyszedłem tu nie po zbawienie wszystkich, ale po jedną duszę, po jedną kobietę, po jeden cień…
12.
Coś ci do śmiechu człowieka? Cóż ci do mego buntu? Ty jesteś z rodu bogów.
13.
Osobliwe to słowa, a ja muszę pamiętać, że jesteś podstępna.
14.
Czekasz?
15.
Na co czekasz?
16.
Znam ten głos. Ktoś bardzo znajomy mówił takim głosem, a może mówił takie słowa.
17.
Może ja sam. Ale teraz. –
18.
Teraz jestem chory i na wszystkie sprawy tego świata patrzę przez mgłę swojej choroby. I ołówkiem niewiele jest słów, które potrafię mówić. Oddaj mi żonę moją, Eurydykę.
19.
Co to znaczy?
20.
Bardziej?
21.
Coś ci powiem – była jak dziecko. Codzień usypiałem ją piosenką, którą się śpiewa dzieciom. Nie dosłuchiwała jej nigdy do końca. Zasypiała.
22.
Mylisz się, nie była piękna. Była tylko słaba. Zawsze bałem się, że umrze. To był jej czar – ta bezradność.
23.
Zabiłaś ją.
24.
Nienawidzę cię.
25.
Tak.
26.
Któż ci rzekł, że przyszedłem bez trwogi. Kto nie ma przy sobie dzikiego zwierzęcia, nie może być nazwany pogromcą. ołówkiem Kto nie ma w piersi trwogi, nie może jej ujarzmić. I nie może się śmiać przed bramą Hadesu.
27.
Tak…
Akt II/ Scena III (13)
1.
Co tam szumi w dole?
2.
A ta u naszych stóp?
3.
Ociężała jest. Czy żona śpi?
4.
Gwałtowna jest.
5.
Rzeki chorują jak ludzie. Własną gwałtowność ujarzmić to się nazywa dwojako: Potęga lub cierpienie.
6.
Zapomniałem się pochwalić, że poskromiłem 40 lwów, a także ocean.
7.
Tak.
8.
Tak.
9.
Słowa w twych ustach olbrzymieją i odbijają się podstępnym echem od skał. Odpowiadam „tak” i brzmi to w ustach człowieka zuchwali i nikle. Ale powiem ci co innego, dystyngowany boże w nienagannie ułożonej chlamidzie. Wśród żyjących pod słońcem, krąży stara pieśń – legenda o woli, która zwycięża śmierć. Nieszczęśliwi próbują niekiedy realizować tę pieśń…
10.
Patrzysz na mnie osobliwie.
11.
A tamci na boku? Idą zamyśleni. Nie dolega im żadna tortura.
12.
Eurydyka.
13.
Eurydyko!
AKT II /Scena IV. (36)
1.
Eurydyko
2.
Czy mnie poznajesz?
3.
Boisz się mnie?
4.
Czy zechcesz [?] mi paluszki?
5.
Odpowiada jak ptaszek, co umie śpiewać tylko jedną piosenkę. Czy ona zawsze jest taka senna? Jakże się odmieniła. Oczy ma nieopisane, ruchy podobne do łez płynących.
6.
Eurydyko, czy wiesz, kto jestem?
7.
On jest dobry dla ciebie?
8.
Smutno w ciemności. Wyprowadzę cię na światło dnia. Pani piekieł wróciła ci ziemskie życie. Jesteś znowu moja.
9.
Lica masz nieuchwytne jak westchnienie. W ustach twych nie [/53] słowa lecz echa słów. Ogarnia mnie strach przed dotknięciem twych paluszków Eurydyko. Eurydyko.
10.
Imię jest bardziej rzeczywiste niż spojrzenie, którym mnie dotykasz. Dźwięk posiada magiczną moc. Chcę cię otoczyć siecią dźwięków jak dzikie zwierzątko, co się niedość oswoiło.
11.
(ucieszony jej ożywieniem)
12.
Przypomnij sobie ten głos. Już raz go słyszałaś. To zgrzyt olbrzymich zawiasów bramy piekieł, której szczęki rozwierają się zawsze by chwycić, a nigdy by oddać. Dziś stanie się rzecz niezwykła. Czy słyszysz? Zastygły w biegu rzeki Hadesu, czyli Styks, Kokytos, Acheront, Pyriflegeton i Lete, (zamarło szczekanie potępieńców) zagasł szelest szat cieni poruszających się na łąkach asfodelu. Bo oto przejdzie bramą istota, która była umarła. Eurydyka żona Orfeusza. Czy się nie cieszysz?
13.
Patrzy na mnie jak przez szybę. Nie pojmuje nic.Eurydyko.
14.
Ja cię obudzę. (Poskromiłem Charona i Cerbera i tysiące diabłów. Przybyłem rzeki piekielne z ognia, lamentu i roztopionego żelaza, aby popatrzeć jakim ruchem opuszczasz głowę na ramię i jak delikatnie migocą w przymkniętych rzęsach białka twych oczu, gdy się uśmiechasz) Ręczne wykreślenie, prawdopodobnie reżyseraPosłuchaj. Wrócimy tam, gdzie świeci słońce. Pamiętasz słońce?
15.
Niedokładnie pamiętasz. Jest wspaniałe i łagodne. Rodzi życie.
16.
To wszystko jest dla ciebie za trudne, mała słodkla żono Ręczne wykreślenie, prawdopodobnie reżysera. Posłuchaj, powiem ci bajkę.... Pamiętasz morze strumień, dom nad morzem strumieniem Zmiana – prawdopodobnie pomyłka reżysera: wykreślił morze i zamienił na strumień, ponieważ na podstawie wcześniejszej wypowiedzi jednej z postaci wysnuł wniosek, że dom Orfeusza i Eurydyki stał nad strumieniem. W pozostałych wersjach dom jest nad morzem, gdzieśmy się poznali...Nocami woda szumiała.
17.
W sąsiedztwie nikt nie mieszkał, tylko ten stary diabeł z kolczyskiem w uchu i z miedzianą patelnią, na której gotował i smażył
18.
No, ty też byłaś ananas.
19.
Bo byłaś Zmiana – w 3 wariancie „A wyglądałaś” zupełnie jak chłopak, z krótką czuprynką, opalona i taka zuchwała. Pływaliśmy razem jak wariaty, daleko na morze. Zmiana – w 3 wariancie fragment wypowiada Eurydyka
20.
A wieczorem robiłaś się poważna i cichutka jak mały kamyk. Leży, leży i myśli. I nagle – masz! Wymyśliła i mówi z powagą: Wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn. To można było pęknąć Zmiana – w wariancie 3 „Leży, leży i nagle mówi; wiesz, chciałabym być syreną i uwodzić mężczyzn. To było kapitalne.”(śmieją się)
21.
I okrywałem cię kocem tak,że było widać tylko nosek Zmiana – w wariancie 3 brak. I zasypiałaś na moim ramieniu.
22.
(uradowany) Eurydyko. Poznałaś mnie. Wróciłaś do mnie. Ile szczęścia Zmiana – w wariancie 3 „Co za szczęście!”; wykreślenie ręczne, reżysera. Podaj mi rękę. Jest jak gwiazda o pięciu promykach. wykreślenie ręczne, reżysera
23.
(bierze ją za rękę i mówi przestraszony)Jaka lekka. Czemu jest taka lekka.?
24.
(z rozpaczą) Nie rozłączymy się nigdy. Ja jestem twym [/56] mężem, a ty jesteś moją żoną. Pojedziemy nad morze.
25.
Gdy zechcesz, będzie i teraz. Zmiana – w wariancie 3 „Będzie znowu gdy zechcesz” Dom stoi jeszcze i woda taka sama zielona. Będziesz się znowu śmiała.
26.
Kto?
27.
Musisz go słuchać?
28.
Eurydyko!
29.
Eurydyko. Boję się twoich oczu.Dawniej patrzałaś jak mała dziewczynka, co lubi łakocie, a zasypia prędko i bez marzeń. skreślenie ręczne, reżysera (?)
30.
Mówisz rzeczy okropne. Sama nie rozumiesz, co mówisz. Niepodobna, abyś rozumiała.Pierwszy promień słońca zmyje z ciebie tę straszliwą wiedzę. Zapomnisz. Podaj mi rękę. Odźwierny niecierpliwi się pewnie przy bramie.
31.
Ależ na ziemię Eurydyko. Na światło. Czemu się cofasz?
32.
Tam będziesz ze mną. Będziesz szczęśliwa.
33.
Czemuś wyrzekła te słowa, Eurydyko. To jest wyrok.
34.
Eurydyko...
35.
Poszła.
36.
Sam...(wychodzi, po chwili słychać łoskot bramy piekieł)
AKT III ZIEMIA:/ scena I (25)
1.
Jak tu cicho. Słońce, trawa, dopisane ołówkiem(wchodzi) Witaj mi, uroku ziemi. Nie tracisz swej słodyczy nawet oglądany przez oczy, które widziały piekło. (Jaka słoneczna dolina. Kwiaty pachną.) skreślone ołówkiem – może ta nadpisana linijka wyżej miała oznaczać modyfikację tego zdania? A ten człowiek – V ołówkiem – znak redaktorski?znałem go kiedyś (do starego) He, pastuchu[erzu], czy można tu dostać wody
2.
Z bardzo daleka.
3.
Dlaczego tak myślisz.
4.
(pije wodę) Woda. Dziwny smak.
5.
Dawno nie piłem wody.
6.
Czy mnie nie poznajecie?
7.
Pamiętacie Orfeusza?
8.
Prawdę mówiąc nie łatwo na to odpowiedzieć. Różnie bywało. Zajmowałem się w życiu nauczaniem młodzieży.
9.
A także leczeniem. Cuda robiłem.
10.
Pieśni również składałem.
11.
Masz rację. I ja też byłem pyszny. Powiedźcie mi, człowieku, macie przecież mieliście synów?
12.
A żona?
13.
Niedobra taka starość.
14.
Bóg zapłać, jużem się napił. (starzec odchodzi w głąb) Kto wie Czy jednak nie byłem niesprawiedliwy względem bogów? Dali ludziom wielką łaskę – zapomnienie. Ten starzec stał się jest jak wygasły wulkan. Wyschła w nim pamięć i jest stał się szczęśliwy. Niewolnik, co z wdzięcznością głaszcze rękę, która go chłoszcze, nędzarz tak wielki, że nie zdaje sobie sprawy z własnej nędzy - - czy to nie szczyt upodlenia? Upodlenie graniczące z czymś wzniosłym. W tym starcu jest wielki spokój. Ma on powagę i niespieszne ruchy człowieka, który jest w pobliżu prawdy.. On się nie boi. Nie ma ciosu, który by go mógł zaskoczyć. Orfeuszu, czy słyszysz? Przypatrz się. Czyżby tak wyglądało ucieleśnienie twego ideału? Czyżby do tego mego też celu wiodły dwie drogi, a ten starzec ubiegł mnie wcześniej, znalazłszy drogę krótszą [/62] i bardziej prostą?
15.
Zgadłeś, jestem cudzoziemcem. A myślę o tym, że jak wiele właściwie jest prawd. Prawda ludzi żywych i ludzi umarłych. Prawda buntowników i pokornych.
16.
Widzę, że jesteś świadomy boskich rzeczy.
17.
Bywa tak?
18.
Menady tu zachodzą? zm. (przychodzą)
19.
Był tu podobno jeden, co chciał je wyleczyć, oswoić, rozumiecie, żeby wróciły do domów, każda do rodziny.
20.
Nawet mówili o tym dużo- był sławny.
21.
(odchodzi) Kosmate kobiety. Wyrocznia delficka powiedziała…Na mnie już czas. Żegnajcie, dobry, mądry człowieku
22.
Co tam?
23.
W tę stronę płynie strumień.
24.
Widzicie, dobry człowieku, od pewnego czasu mam dziwną chorobę. Jak zobaczę że woda płynie, ciągnie mnie coś, żeby iść za nią. Wiele świata już zwędrowałem…
25.
Dzięki wam, dobry człowieku. Bóg wam zapłać za przestrogę
AKT III ZIEMIA:/ Scena II (56)
1.
To wzgórze ma coś szczególnego. Czy nie jest to miejsce, którego szukam, miejsce gorejące i płoche, jak gorejące i płoche było życie Orfeusza i będzie śmierć. Tak, to powietrze śmierci. Ma dziwny czar. Jego milczenie podnieca jak zbyt długa pauza między dwoma słowami.Cudzoziemcze- powiedział ten stary, - Tak, tak… Nie składa się bezkarnie wizyt w piekle. Ludzie opowiadają o mnie przerażające historie. Matki pokazują mnie dzieciom: patrz, on widział Persefonę. I boją się. A menady – śledzą zdala każdy mój krok i czekają chwili,…I oto nadeszła. Dziś święto wielkich Dionizji, święto szalonych uciech i wesela. Już raz szedłem na taką uroczystość. Ale wtedy - zawróciłem. To było dawno. Pierwszy raz od tego czasu czuję spokój. Chcę umrzeć lekko i pogodnie. Czyż nie byłem człowiekiem, który umiał się śmiać jak nikt w Grecji? Śmierć ogromnie upraszcza zawikłania życia. Umarli mają tak mało obowiązków. Nie tęsknią, nie buntują się. Więc w oczekiwaniu na swój kubek letejskiej wody…
2.
Cudzoziemiec.
3.
Nie słyszałem.
4.
A co to dziś za rocznica?
5.
Pieśń o centaurach. Idąc do Grecji słyszałem w oberży taką pieśń. Mówili że to podobno jakiegoś cudotwórcy.
6.
(deklamacja) Gdzieś wyborniejsza kompaniaw taką wiosenną noc,jak centaury dzikich gór,bóstwa wesołe i sprośne.Jedyni to przyjacieleopilca oraz kpiarzai filozofa, co bywajak oni barbarzyński.Więc lekkomyślną tą odąpochwalmy pijane urokicentaurów i swawolnych kochanek ich i tej nocywiosennej.
7.
Za wynagrodzeniem- ha, ha. Bardzo mi żal, ze muszę odtrącić tak ponętną propozycję. Jestem cudzoziemiec, człek wędrowny, i cza mi już iść.
8.
Jeśli chcesz w istocie tego dokonać, radzę ci, znakomity panie, oddal się jaknajprędzej z tego miejsca.
9.
Bo tu niebardzo bezpiecznie. Nie jest wykluczone, że gdzieś blisko menady zbierają się na swoje obrzędy. A pan wie, one są bardzo nieuprzejme dla tych, których posądzają o zbytnią ciekawość.
10.
Poczciwiec nie wie nawet jaką mi oddał przysługę. Potrzebne mi było takie spotkanie. Człowiek potrzebuje czasami obecności drugiego człowieka- nic więcej, tylko obecności.Ktoś śpiewa- nie, to złudzenie. To jeszcze nie one. Nim nadejdą jest nieco czasu. Właściwie trzebaby zrobić rachunek sumienia, a może coś w rodzaju testamentu. O czym to się mówi w obliczu śmierci, kiedy dusza więziona w ciele – jak powiada Plato – wraca do swojej niebieskiej ojczyzny, do świata idei. A ciało pozostaje. Żałosna okoliczność. Przyzwoitość nakazywałaby je pożegnać. Powłoka cielesna… Muszę wam wyznać wstydliwą tajemnicę. Diablom się przywiązał do tego, że ją posiadam. Łączy nas sentyment, mnie i moje ciało. Zapewno śmieszna rzecz a jednak można usprawiedliwić podobną słabostkę. Noga, brzuch, język- chwyta mnie rozrzewienie. Czymże byłbym bez tego bogactwa. ?Nie lubimy myśleć o tym. Czujemy się wtedy trochę niepewnie. Człowiek czasami staje się zuchwały i mówi: to moje. Albo zgoła nieostrożnie: To ja, Niebezpieczne słowa, najmilsi. Bo wreszcie nadchodzi chwila, gdy rozstaniemy się z tym wszystkim. Czeka mnie wielka podróż, a jestem z rodu koczujących, których synowie którzy zatracili cnotę ojców cnotę tęsknoty i lękam się wielkiej podróży.
11.
Mes saluts, mademoiselle. Kto jesteś?
12.
Jakie?
13.
Zwierzątko. Czy można je obłaskawić?
14.
Rozkoszna mała. Tylko ślepia ma paskudne.
15.
Jesteś ślepa.
16.
A do czego?
17.
Osobliwa kokieteria, ale nie podchodź za blisko. Mogę zobaczyć, że drżysz.
18.
Ty jesteś menada?
19.
Zapomniałem imienia.
20.
Aglae, najmłodsza ze stada. Pamiętam ten miękki głos młodego zwierzęcia.
21.
Ty mnie najbardziej nienawidzisz najdziksza z dzikich. Ty pierwsza mnie znalazłaś. Inne pewnie krążą, tropią…
22.
Ach, widzę w twych oczach coś zachwycającego. Rodzi się coś zachwycającego na odległości między piersią Orfeusza i ramieniem dzikiej niewiasty, cuchnącej kozim tłuszczem i ludzką krwią.
23.
Ależ śmierć, moja śmierć.
24.
Być może sam nie wiem czemu. Może instynkt ciemny mnie tu zagnał, instynkt, który kieruje krokami zwierząt. Może przyszedłem do was po dar, a może sam dar przynoszę, łup dzikim łowczyniom. Podobno was barbarzyński bóg nauczył osobliwych obrzędów. Nauczył jak się rozszarpuje lwy, by zdobyć ich moc. może przyprowadziła mnie tu wyrocznia, a może przychodzę jako winowajca.
25.
Pamiętasz gdy tu szedłem – wtedy to ty zawołałaś w krzakach: Orfeuszu, Eurydyka jest śmiertelna. Wtedy niosłem wam moc i ocalenie. Byłem bogacz, ale wystarczyły cztery słowa… Bo miłosierdzie moje nie było doskonałe. Był skarb, który jak skąpiec zachowałem dla siebie.
26.
Chciałbym pogładzić twą głowę nieszczęsną i odrażającą. Kudły na niej dawno nieczesane wiją się jak osobliwa roślinność. I ten ruch głowy spłoszonego ptaka, jaki miała Eurydyka…
27.
Trudniej poskromić.
28.
(słychać dalekie okrzyki) Czy słyszysz? Te menady. Krążą tu, nie mogę znaleźć. Krzyknij, niech przyjdą. Niebo zacznie niedługo płowieć na wschodzie. Ananke – mówią ludzie – stworzyła was po to, żebyście zabijały.
29.
Nie śpi nigdy.
30.
Świat cały wierzy w nią, ale ona nie może dotąd uwierzyć w siebie. To ją chroni. Myślę, że nie ma wyobraźni, dlatego zdoła władać światem.
31.
Możliwe, że ma tylko gardło i ogromny żołądek, który może pochłonąć wszystko: zwierzęta, ludzi i konstelacje gwiazd.
32.
Pobożni nie powinni o tym myśleć.
33.
Aglae.
34.
Co robisz?
35.
Łudzisz się, menado.
36.
Popatrz na swe palce. Szkli się na nich krew. To nie są palce prząśniczki. Mają osobliwy kształt.
37.
Ciche życie…
38.
To ich muzyka.
39.
Nie słuchaj.
40.
Teraz nie jesteś już menadą.
41.
Będziesz żyła wśród ludzi. w jasnym domu pełnym kwiatów.Będziesz miała dom i dziecko
42.
Na progu chaty będziesz nucić dziecku kołysanki i trefić włosy przed zwierciadłem, by uczynić się piękną oczom małżonka.
43.
Nie myśl o tym.
44.
Odejdźmy stąd.
45.
Nie słuchaj.
46.
Co ty mówisz?
47.
Zamilcz.
48.
Posłuchaj, Aglae. Twoje życie się odmieni. Zapomnij Trzeba zapomnieć o przyszłości. Jesteś teraz nowym człowiekiem. Będziesz żyła jak wszystkie kobiety. Nie będziesz więcej rozpaczać.
49.
Coś wyrzekła. Opamiętaj się. Nocami będziesz spała. Napełni cię spokój i czystość. Nie będziesz grzeszyć ni mordować.
50.
Zapadasz w otchłań i mówisz nową otchłań. To ta piekielna muzyka. Jakiś czar okuwa twe członki. Oczy masz ślepe.
51.
Obudź się.
52.
(patrzy na nią, podaje flet) Twój flet- będzie ci potrzebny.
53.
Witajcie nadobne. Oto ten, którego szukacie. Ujarzmił centaury, oczarował ocean, zwiedzał piekło, flirtował z Persefoną- bardzo pracowicie sobie żył. Ale wszystko na świecie na koniec.
54.
Ile oczu! Oczy chmurne, zniecierpliwione, złośliwe, okrutne, oczy bezwstydne- bogowie! Ani jednej pary oczu łagodnych.
55.
Z nieba na ziemię spływa szaleństwo Dionizosa. Powietrze płonie od jego zapachu. Jak tkliwie płonie, jak sennie. Ono sprawia, że za chwilę święte się staną palce wasze rozszarpujące i ciało moje rozszarpane, i cierpienie wasze, którego nie ukoi śmierć Orfeusza, które będzie zawsze.
56.
Kto wy?