1.
A jego nie ma. Poszedł w góry. Może szuka monad.
2.
Będzie wiedział, siostrzyczki, będzie wiedział.
3.
Orfeuszu…
4.
Zbłąkana.
5.
Ach, łaskawy panie, miałam dziecię, dzieciątko. Wilk je porwał.
6.
Miałam dziecię, dzieciątko. Rzuciłam je w przepaść.
7.
Aglae dziecobiójczyni.
8.
Menada, panie.
9.
One… nie śpią nigdy.
10.
A my czekałyśmy. Nocami podchodziłyśmy pod dom, gdy spałeś.
11.
Jak biły nasze serca na deszczu, w ciemności, kiedy każde stworzenie ma schron, każdy ptak gniazdo, tylko złodzieje i menady przemykają po drogach i czają się za węgłami wśród pustkowi. Przykładałam głowę do ściany. O siostry, jaka ulga. Jaka pomoc. Tam za ścianą jest także bezdomny. Wiatr, co szarpie naszymi włosami i jego przenika zimnem. Czy słyszycie jak szepce: Gdybym mógł je uleczyć, oddałbym za to wszystko. Wszystko prócz…
12.
Ktoś zawołał w krzakach: Orfeuszu, Eurydyka jest śmiertelna.
13.
Dzisiaj i ty błądzisz po górach. Dziś w twojej krwi ten sam niepokój co w naszej, ten sam mrok. I ty nie zasypiasz i nigdy już nie będziesz spał.
14.
Sępy wietrzą ścierwo, my wietrzymy cierpienie. To nas przez chwilę nasyca.
15.
Chodź z nami. Dla ciebie już tylko jedna droga. Zostaniesz szaleńcem jak my. Utracisz cnoty i winy. Będziesz grzeszyć, by potem rozpaczać w ekstazie dionizyjskiego płaczu. Będziesz rozpaczać, by potem grzeszyć w ekstazie dionizyjskiej radości. Chodź z nami.
16.
Oszołomienie. Potrójne oszołomienie. Tańca, wina i rozkoszy. Pod wodospadem zimnym jak lód o świcie menada ugryzie cię w usta i za włosy pociągnie do jaskini. Oszalejesz, a wtedy zapomnisz. Będziesz zwierzę jak my. Jesteś w naszej mocy.
17.
Ty się śmiejesz.
18.
Jesteś bogacz, a my giniemy z głodu i pragnienia.
19.
Więc ty jeden miej litość. Czy wiesz, jak po nocy ekstazy i mordu dzień zastaje nas w barłogach z liści i cuchnących skór z twarzą szarą, z okiem tępym niby oko trupa. Wzdrygamy się patrząc wzajem na swe ciała zeszpecone krwią i brudem i zwijamy się w kłębek jak zwierzęta, by nie widzieć. Niektóre tylko, gnane rozdzierającą żądzą oczyszczenie czołgają się do potoku, ale w pół drogi sił im nie staje i przylegają na ziemi bez ruchu, nieuleczalnie bezsenne.
20.
Dokąd idziesz?
21.
Lękasz się? To ciekawe.
22.
Zwierzę.
23.
Święte, święte zwierzę. Dzika maciora.
24.
To twój zawód.
25.
Darujcie, panie. Oprawca mi je wyłupił, a oprawcy pachołek, figlarny człeczyna, znów je wstawił przez swawolę, ale źrenicami do środka.
26.
To nieważnie. Samicom oczy nie są potrzebne do patrzenia.
27.
Żeby wabić, panie.
28.
Ja zawsze drżę. Menady wszystkie drżą.
29.
Aglae dzieciobójczyni. Znasz mnie.
30.
Czemu się śmiejesz?
31.
/z pogardą/ Jak suki bez węchu.
32.
Co?
33.
Czemuś tu przyszedł, Orfeuszu? Dziś dzień wielkich Dionizji. A tu jest święte miejsce, gdzie nikt z ludzi nie odważa się zachodzić.
34.
Winowajca? [/43]
35.
Orfeuszu, Eurydyka jest śmiertelna.
36.
Kto cię nauczył kochać menady?
37.
Kto cię nauczył kochać menady? Trudno je pokochać.
38.
Czyż nie wiesz, cudotwórco, że do tego wystarczy czasem jedno położenie ręki na głowie, która nigdy dotąd nie zaznała pieszczoty…W taką noc jak ta po raz pierwszy chwyciły mnie ramiona mężczyzny. Nie widziałam jego twarzy, gdy śmiejąc się porzucił mnie przed świtem skuloną jak pies z przetrąconym grzbietem. Potem byli inni, ale nikt nie pogładził mych włosów. Potem nauczyłam się zabijać./słychać z dala głos fletu – motyw menad/ [/44]Czy słyszysz?
39.
Co to jest Ananke?
40.
Więc podobna jest do nas.
41.
Czy ona jest potworem?
42.
A jeśli ma wyobraźnię?
43.
Bardzo długo byłam pobożna. Wypełniałam to, do czego przeznaczyła mnie Ananke. A teraz nie chcę. Chcę być wolna jak ty.
44.
Nie chcę zabijać. Popatrz, na ziemi i na niebie świecą drogie kamienie. Strumienie gaworzą jak senne dzieci w kolebkach. To noc pokoju. Coś osobliwie łagodnego zniża się od gwiazd. Niby ogień przezroczysty, będący zarazem śmiechem. Żywioł czuły i senny jak serce w piersiach.
45.
Oto flet, którym zwołuję menady. Oddaję ci ten flet. Wyprowadzę cię tajnymi ścieżkami. Jesteś wolny.
46.
Uśmierzyłeś monadę. Patrz, zrzucam z ramion skórę, z głowy wieniec. Uciekniemy ku dolinom, do ludzi. Będę żyła jak zwykła kobieta. Będę uśmiechać się i prząść. Zasnę – pierwszy raz od tylu lat.
47.
Te palce oddały flet. Pójdź, o panie. Będę twą sługą. Będę cię wielbić. Moja słodycz przyniesie ci pociechę, moja wdzięczność – zapomnienie. Spokojne, ciche życie.
48.
Chodź, Orfeuszu, uciekniemy stąd póki czas… /słychać z dala flety i bębny, motyw menad, dziki i orgiastyczny/ Co to? [/46]
49.
Straszna.
50.
Nie będę słuchać. Nie wiesz, jak mogłam to znieść. Jak mogłam tańczyć przy wtórze. Ale teraz…
51.
Nie jestem. Jaka ulga.
52.
A zimą, kiedy wiatr od gór przyleci, będziemy razem układać modlitwy, które niosą ludziom ukojenie i gotować zioła, które leczą choroby. A kiedy dziecko w kołysce zapłacze, zaśpiewam mu kołysankę. Przypomnę sobie kołysankę, jaką już kiedyś nuciłam memu małemu syneczkowi. Temu, którego musiałam zabić.
53.
Słyszysz? Znowu.
54.
Odejdźmy. Jak ja nienawidzę tej muzyki. Wsączyła mi się w krew i nienawidzę mojej krwi. [/47]
55.
Ach, panie, proszę was, jeśli mam się wyleczyć, bądźcie pobłażliwi. Nie żądajcie od razu zbyt wiele. Zacznijmy wprzód od rzeczy najprostszych. Najpierw trzeba będzie wyłupić mi oczy z głowy, oczy zbrodniarki.
56.
A potem, panie, wytoczymy krew z moich żył. Bo jak zostanie choć kropla, to może się zdarzyć, że zacznie się burzyć w żyłach, gdy zadudnią nasze bębny frygijskie, gdy zaskowyczą flety.
57.
A potem, panie, trzeba będzie mi połamać sobie nogi obie, żeby ni porwały się już nigdy do tańca, żeby nie poniosły mnie nocą w góry, na polankę. Jeśli to wszystko uczynimy, dalej pójdzie już łatwo.
58.
Tak, nie zaznam rozkoszy, jaką daje rozpacz.
59.
Nie zaznam rozkoszy, jaką daje grzech i mord, jaką daje zbrukanie i poniżanie.
60.
Więc mnie ocal, pogromco lwów.
61.
Biada mnie i tobie.
62.
/nieprzytomnie/ Samicy oczy nie są potrzebne do patrzenia.
63.
/z gniewem/ Kto jesteś, co mieszasz się do rzeczy świętych?
64.
Jest mi potrzebny mój flet. /gra na flecie motyw menad/ Siostry moje, menady. Siostry moje, menady. Siostry moje, menady, Wy, które nie zasypiacie nigdy, Wy, które nie [/49] nie śmiejecie się nigdy, wy, które nie litujecie się nigdy – przybądźcie!/gra na flecie motyw menad/